Nie potwierdziły się wcześniejsze doniesienia mediów o rzekomym zawieszeniu Kręciny. Posiedzenie w jego sprawie rozpoczęło się z kilkudziesięciominutowym opóźnieniem. Zostało zwołane w trybie pilnym przez prezesa PZPN Grzegorza Latę, na wniosek członka zarządu związku Jacka Masioty. 

 

PZPN wydał w tej sprawie oświadczenie: "Na dzisiejszym posiedzeniu Zarządu PZPN na prośbę sekretarza generalnego prezes PZPN Grzegorz Lato złożył wniosek o odwołanie Zdzisława Kręciny. Zgodnie z regulaminem Zarządu PZPN głosowanie w tej sprawie odbyło się w trybie tajnym. Uchwałą z dnia 30.11.2011 r. Zdzisław Kręcina został odwołany z funkcji sekretarza generalnego PZPN.". Prezes związku nie był jednak zbyt rozmowny, a o samej decyzji mówił dosyć enigmatycznie. Nie zdradził szczegółów obrad.

 

Burzę wokół związku wywołała publikacja nagrań Grzegorza Kulikowskiego, który sugeruje, że Grzegorz Lato i Zdzisław Kręcina mogli dopuścić się korupcji przy jednym z przetargów na budowę nowej siedziby związku. Sprawa ujrzała światło dzienne tuż przed Walnym Zgromadzeniem PZPN, ale delegaci odrzucili wniosek o dopisanie do porządku obrad głosowania nad odwołaniem jednego z bohaterów afery - Grzegorza Laty.

 

To niczego nie zmienia. Poleciał Kręcina, została reszta. Jak widać, Grzegorz Lato postanowił poświęcić swojego kumpla, aby ratować samego siebie. Sprawa rozstrzygnęła się już w piątek, gdy odmówiono włączenia do porządku obrad głosowania nad odwołaniem bohatera "afery taśmowej". Tym sposobem, na obrońców polskiej piłki pozują ludzie pokroju Janusza Hańderka, słynącego z donoszenia na dziennikarzy w okresie PRL.

 

AM/Onet.pl