Portal Fronda.pl: Leszek Balcerowicz  w wywiadzie w październiku 2011 roku powiedział, że „rzadko bywa tak, żeby ważne reformy były wprowadzone bez jakichkolwiek protestów. Same protesty nie świadczą o tym, że wprowadzane zmiany idą w złą stronę. Jeśli ktoś przyzwyczaił się do życia na garnuszku państwa, jeśli żerował na innych ludziach, uzyskiwał przywileje, to zwykle protestuje”. Ten sam Leszek Balcerowicz w 2015 roku, czyli już po zmianie władzy, tak argumentował swoje uczestnictwo w marszu Komitetu Obrony Demokracji: „Trzeba kontynuować obywatelski nacisk, by bronić w Polsce państwa prawa. Dlatego idę na dzisiejszy marsz”. Skąd wzięła się zmiana Leszka Balcerowicza w ocenie rzeczywistości?

Krzysztof Wyszkowski: Pamięć zawsze jest wrogiem kłamców, ponieważ kłamcy  muszą zmieniać zdanie w zależności od aktualnych interesów. Balcerowicz jest notorycznym kłamcą. Nie wypominając mu członkostwa w Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, którego się zrzekł 13 grudnia 1981 roku, jednak jest to człowiek ukształtowany w sferach nomenklatury, gdzie uczciwość była cechą zakazaną.

Balcerowicz jest człowiekiem, który zrobi wszystko dla własnej kariery. Przytoczę pewną mało znaną historię, w której osobiście uczestniczyłem. W 1991 roku z Zachodu napływały podobne komunikaty jak dzisiaj, że pod rządami Lecha Wałęsy grozi katastrofa, gospodarka się kompletnie załamie, Polska wraca do komunizmu. W kręgach politycznych mówiło się publicznie, że te informacje przekazuje na Zachód Balcerowicz i jego zespół (w dużej części  złożony z obywateli zagranicznych, m.in. Jacka Rostowskiego). Pomyślałem wtedy, że koniecznie trzeba zablokować te ataki na Polskę. Pytanie jak to zrobić? Apel do banksterów i kół finansowych byłby bezsensu. Skontaktowałem się z Jackiem Rostowskim i powiedziałem mu, że jesteśmy gotowi rozmawiać (obóz Lecha Wałęsy i Jana Krzysztofa Bieleckiego) z Balcerowiczem na temat wspólnej pracy. Jacek Rostowski zainteresował się tym pomysłem. Balcerowicz zgodził się na wejście do rządu Bieleckiego. Ustały ataki  Zachodu na Polskę.

Mam wrażenie, że duża część aktualnych ataków na Polskę ma podobne źródła. Zresztą, zarówno Rostowski, jak i Balcerowicz odnoszą się publicznie bardzo krytycznie o przyszłości gospodarki Polski pod rządami Prawa i Sprawiedliwości. Przytoczona przeze mnie historia dobrze pokazuje, kim jest Leszek Balcerowicz.

Kim w takim razie są tzw. „obrońcy demokracji”? W ostatnim odcinku Tomasza Lisa, to Lech Wałęsa, Marek Belka, Włodzimierz Cimoszewicz i Bronisław Komorowski żegnali „demokrację”. Kim są ci ludzie zaniepokojeni stanem Państwa polskiego pod rządami PiS?

O Cimoszewiczu nie będę nawet wspominał, jest to wierny spadkobierca swojego ojca. Jest to historia hańby. O Wałęsie również nie chcę już mówić. (śmiech) Kiedyś przyjechał do Polski reprezentant Rosji, który powoływał się na słowa Wałęsy. Myślę, że dobrze opisuje to sojusz rosyjsko – Wałęsowski. Trzeba pamiętać, że Rosjanie posiadają teczkę Wałęsy. Fakt, że Wałęsa udziela wywiadów rosyjskim mediom, gdzie oskarża Polskę – mówi sam za siebie.

Jeżeli chodzi o sam Komitet Obrony Demokracji, jest to zupełnie inna sprawa. Na jednym ze zdjęć z manifestacji w Gdańsku zobaczyłem swojego niegdyś przyjaciela; był odważnym działaczem „Solidarności”, podziemia, człowiek, który siedział w więzieniu. Na zdjęciu wznosił rękę ułożoną w kształcie V. Przyznaję, że jego obecność mnie zadziwiła.

Niewątpliwie dominującym czynnikiem są rodziny nomenklaturowe, wdowy po funkcjonariuszach, ludzie nastawieni nienawistnie, ogłupiała młodzież. Młodzi ludzie mają prawo do naiwności do błędów, ale obecność dorosłego i godnego szacunku człowieka po prostu mnie zaniepokoiła. Widać, że na tych manifestacjach są także ludzie wartościowi. Pytanie, czy to może mieć jakiś społeczny skutek? Wątpię.

Jeżeli są tam uczciwi ludzie, to są to osoby, które nie posiadają zdolności do trzeźwego osądu rzeczywistości. Oczywiście różnią się od  takich postaci jak Balcerowicz - wynajętych działaczy przez banksterów, ale to nie są mocne głowy.

Czy są to osoby, które uległy po prostu manipulacji?

Nie sądzę. Są to sprawy środowiskowe. Mój przyjaciel jest związany z Borusewiczem, ten z kolei dzięki posłuszeństwu politycznemu wobec decydentów uzyskiwał wysokie pozycje. W ten sposób tworzy się lojalnościowe środowiska, w których ludzie, którzy do niedawna mogli czuć się właścicielami III RP, nagle tracą grunt pod nogami.

Rozmawiała Karolina Zaremba