Ks. Marek Dziewiecki: Od kilku tygodni żywe dyskusje wzbudza postawa znanej polskiej tenisistki, która zdecydowała się na nagą sesję zdjęciową. Jej decyzja rozczarowała i zasmuciła wiele osób, które z szacunkiem i dumą patrzyły nie tylko na dotychczasową karierę sportową, ale też na życiową postawę tej sportsmenki. Po opublikowaniu zdjęć nagiej tenisistki Krucjata Młodych postanowiła wykluczyć Agnieszkę Radwańską z grona osób promujących akcję „Nie wstydzę się Jezusa”. Organizatorzy tejże akcji mają formalne prawo określać, kogo do swojej akcji przyjmują i kogo z niej wykluczają. Ich decyzja nie oznacza jednak, że Agnieszka Radwańska nie ma już prawa do tego, by publicznie przyznawać się do Jezusa.

Decyzja Krucjaty Młodych wydaje mi się pochopna, gdyż dotyczy czegoś więcej niż zewnętrznej oceny konkretnego zachowania konkretnej osoby. Mnie też zaskoczyła i zasmuciła postawa naszej tenisistki. Jej zdjęciami zainteresowali się raczej niedojrzali mężczyźni niż dziewczęta, które aspirują do sukcesów sportowych czy do piękna wysportowanego ciała. Publiczne odsłanianie własnej nagości jest nie tylko niezgodne z ewangelicznymi zasadami moralnymi i godnością ludzkiego ciała. Jest także niezgodne z kodeksem karnym, bo ten zakazuje nagości w przestrzeni publicznej. Tak, jak nagość nie jest moralnie – a nawet prawnie - akceptowanym sposobem obrony zwierząt czy praw człowieka, tak nie jest też właściwym sposobem promocji sportu czy zdrowia fizycznego.

Negatywna ocena danego zachowania konkretnej osoby – sportsmenki czy znanego aktora - nie daje nam prawa do decydowania o tym, czy ta osoba może być świadkiem Jezusa. Nikt z ludzi nie ma prawa stwierdzić, kto może, a kto nie może wyznawać swoją wiarę w Jezusa. Błędem jest kierowanie się zasadą, że tylko ludzie doskonali mają prawo publicznie mówić o tym, że nie wstydzą się Jezusa. Warto o tym wprost powiedzieć w obliczu swoistej obecnie mody na publiczne określanie, która ze znanych osób może, a która nie może być świadkiem Jezusa.  Poza Maryją nikt z ludzi – nawet wielki święty – nie jest tak doskonały, by mógł powiedzieć, że nie wstydzi się – lub że nie będzie się wstydził – któregoś ze swoich zachowań. Nie znaczy to, że wtedy, gdy błądzi, nie ma prawa wyznawać swojej wiary w Jezusa i publicznie się do Niego przyznawać.

Not. eMBe