Zasygnalizowana w tytule kwestia świętości Kościoła jest wyzwaniem dla każdego pokolenia chrześcijan. Spotkanie z moralnymi ułomnościami i winami chrześcijan, zwłaszcza duchownych, odbierane jest jako kwestionowanie wiarygodności Kościoła. Powszechne rozumienie świętości Kościoła, jako wysokiej jakości moralnej jego członków (tzn. idealny obraz Kościoła), w konfrontacji z doświadczeniem i informacjami o ich przewinieniach i grze-chach stawia pod znakiem zapytania zasadność roszczenia Kościoła do świętości i wiarygodności. O ile doświadczenia pojedynczych osób czy kwestia rzetelności medialnych relacji i opinii nie stanowią przedmiotu kompetencji teologa, to należy do niego pogłębione teologicznie objaśnienie prawdy o „świętości Kościoła”.

Istotną wskazówką ukierunkowującą na ontyczny, a nie jedynie etyczny charakter świętości Kościoła jest fakt jej obecności, jako dookreślającego go znamienia, w credo nicejsko-konstantynopolitańskim (gr. Εἰςμίαν, Ἁγίαν, ΚαθολικὴνκαὶἈποστολικὴνἘκκλησίαν; łac. credo unam, sanctam, catho-licam et apostilicam Ecclesiam) (DS 150). Wprowadzenie znamion Kościoła do symbolu wiary wynikało z potrzeby odróżnienia się od grup heretyckich, np. w sporze z gnostykami Ireneusz wskazywał na kryterium sukcesji apostolskiej, zaś przeciw donatystom Augustyn przywoływał katolickość (powszechność) Kościoła. Czy jednak Ojcowie Soboru w Konstantynopolu (381), ogłaszając wówczas wyznanie wiary, mieli na myśli współczesne pojmowanie „świętości Kościoła” jako moralnej nienaganności, nie licząc się ze świadectwami nowotestamentalnymi i powszednim doświadczeniem?

Powyższe zagadnienie stanowi przedmiot kursorycznego wykładu teologii fundamentalnej i dogmatycznej, a poświęcona mu literatura jest niemała. Do jego podjęcia skłaniają jednak pojawiające się częste relacje medialne o nagannych zachowaniach duchownych, które krytycy Kościoła chętnie konfrontują z jego idealnym (przynajmniej postulatywnie) obrazem, aby w ten sposób „zdemaskować” jego obłudę i arogancję. Nie można tu nie do-strzec intencji dyskredytacji i deprecjonowania Kościoła, na co wskazuje nieporównywalnie łagodniejsze traktowanie karygodnych postaw czy przewinień świeckich, bez odnoszenia ich do postulowanych wysokich standardów moralnych czy okazywania oburzenia i domagania się surowego osądu i restytucji. Można domniemywać, gdyby nie to „aroganckie i zarozumiałe” roszczenie świętości, wiele ułomności Kościoła, przewinień jego sług, wiernych czy instytucji spotkałoby wyrozumialszy osąd.

1. TEOLOGICZNY KONTEKST ODNIESIEŃ ŚWIĘTOŚCI KOŚCIOŁA I GRZESZNOŚCI CHRZEŚCIJAN

Przechodząc do istoty zagadnienia należy najpierw przypomnieć o potrzebie metodologicznego rozróżnienia wymiarów i płaszczyzn powiązanych ze świętością Kościoła, koniecznych do pogłębionego omówienia problematyki. Obok zatem aspektu moralnego istnieje wymiar dogmatyczny dotyczący na-tury tej świętości oraz jej urzeczywistniania w dziejach. Nie mniej znaczący jest aspekt teologiczno-fundamentalny, czyli wiarygodnościowy, ujmujący Kościół jako hagiofanię, objawiającą istnienie innego świata oraz sfera pastoralna i duchowości chrześcijańskiej. Wszak Kościół istnieje tylko w ludziach, którzy – uświęceni we chrzcie i na co dzień rozwijający zaszczepioną w nich łaskę, toczą zmagania z grzechem o własną świętość – (paradoksalnie) okazują się nie-świętymi świętymi.

Dopełnieniem powyższych uwag jest przypomnienie o specyfice tożsamości Kościoła, który nie jest jedynie naturalną, socjopolityczną instytucją, lecz rzeczywistością bosko-ludzką (realitas complexa), z wszystkimi tego konsekwencjami, a więc Chrystusowo-pneumatologiczną genezą i rewelatywno-soterycznym posłannictwem, ale i z historyczno-socjalnymi pochodnymi jego ludzkiego czynnika. Stąd dla rozważań nad świętością Kościoła optymalnymi ujęciami są kategorie sakramentu (KK 1) i pielgrzymującego ludu Bożego (KK rozdz. II) oraz świątyni Ducha Świętego, jako podkreślającej Jego uświęcające działanie w grzeszniku (KK 8; KKK 797-798). Triumfalistyczna eklezjologia, służąca pierwotnie wzmacnianiu autorytetu papiestwa wczesnego średniowiecza, a następnie – w ramach kontrreformacyjnej polemiki – propagująca świętość Kościoła z apologijnym przemilczaniem jego ułomności i winy(societas perfecta), podobnie zresztą jak w sporze z anty-religijnym oświeceniem, od czasu Vaticanum II otwiera się na konsekwencje ludzkiego wymiaru Kościoła, a więc także na pojmowanie Kościoła jako wspólnoty grzeszników jednanych z Bogiem (Mt 9,12; Łk 5,32). Jako taki właśnie, tj. stojący w służbie nawracania i uświęcenia grzesznika, Kościół jest niezbędny dla i wświecie.

Prawda o „świętości Kościoła” odnosi się zatem przede wszystkim do rzeczywistości teologicznej wraz z powiązaną z nią sferą egzystencjalno-historyczną. Świętość, traktowana jako wysoka jakość moralna i pochodna idealnego obrazu Kościoła, jest o tyle niewystarczająca, że nie liczy się z danymi antropologii teologicznej, potwierdzającej godność i wolność człowieka, ale też i jego realną skłonność do grzechu, będącą następstwem grzechu pierworodnego (KKK 311, 404). Ponadto taka świętość nie uwzględnia procesu moralnego dojrzewania i wzrostu ochrzczonego wraz z nieuchronnie towarzyszącymi mu porażkami i nawróceniami,z ich kulturowymi, społeczny-mi i historycznymi uwarunkowaniami. W ten sposób zapoznany zostaje tak indywidualny, jak i społeczny realizm egzystencjalnej sytuacji chrześcijanina na drodze ku (pełni) świętości.

2. TEOLOGICZNE POJĘCIE ŚWIĘTOŚCI KOŚCIOŁA

Objaśnienie „świętości Kościoła”, podobnie zresztą jak i jego natury, genezy czy posłannictwa, należy – stosownie do ich religijnego umocowania wyrażonego wyznaniem: wierzę w Kościół – do kompetencji teologii. Świętość Kościoła jest w istocie więcej niż jednym z jego przymiotów, gdyż wyraża jego teologiczną tożsamość5. Świętość jako taka stanowi ontologicznie, a w konsekwencji egzystencjalno-moralnie (tj. w istnieniu Osób Boskich na sposób wzajemnego dawania się) własny i wyłączny przymiot Boga – Świę-tego6. Stąd Kościół, jako gromadzący ludzi dla ich uświęcenia, partycypuje jedynie w świętości Boga (1 Tes 5,23; 1 Kor 1,2,30; 1 P 2,5,9), analogicznie i sam chrześcijanin stający się świętym z łaski Boga. Określenie Kościoła jako świętego oznacza jego pochodzenie z ofiary Chrystusa i z daru Ducha Świętego, jego misteryjne i uświęcające złączenie z Chrystusem, obecność w nim i działanie Ducha Świętego (Ef 2,18; 1 Kor 2,12; 6,19; Rz 8,9). Świętość Kościoła i związane z nią posłannictwo uświęcania stanowi dar Boga – Świętego (KK 39; KKK 823). Pneumatologiczny charakter prawdy o świętości Kościoła jest już obecny w Credo, gdy artykuł o Kościele – w perspektywie trynitarnej struktury Credo – następuje po prawdzie o Duchu Świętym, oznaczając tak rozwinięcie prawdy o Nim, w dalszej mierze implikując sakramentalną eklezjologię. Ta konstytutywna i życiodajna więź Kościoła z Chrystusem w Duchu urzeczywistnia się w pielgrzymich dziejach Kościoła, pośród jego pomyślności i porażek, dopiero w Eschatonie osiągając swój cel i pełnię. W tym przyszłym spełnieniu Kościoła odsłoni się także prawda, „że” oraz „jak” Duch prowadził Kościół ku pełni królestwa Bożego. Na takie ostateczne spełnienie, tj. najwyższe uświęcenie, nakierowane są przyniesione przez Chrystusa „łaska i prawda” (J 1, 17), obecne w (nie-świętym) Kościele pod postacią słowa Bożego (Objawienia) i sakramentów (KL 7), ale też i prawa.

Najwcześniejsze w literaturze patrystycznej wzmianki świętości Kościoła – najstarszego spośród jego znamion – oznaczają nie tyle jego przymiot, co więź z adresatami (List do Trallan Ignacego Antiocheńskiego, Męczeństwo świętego Polikarpa) oraz jego niebiański charakter (Pasterz Hermasa). Pierwszą i bezpośrednią artykulacją tej świętości jest pytanie zadawane podczas chrztu: czy wierzysz w Ducha Świętego obecnego w świętym Kościele? (Tradycja Apostolska Hipolita Rzymskiego [†235], DS 10). Tę wczesność przy-pisywanej Kościołowi świętości potwierdza pochodzący z ok. 348 r. Jerozolimski Symbol chrzcielny (DS 41) i Symbol Epifaniusza (DS 42). Świętość Kościoła postrzegana była zatem jako konsekwencja i wyraz obecności w nim Ducha Świętego, wyrażając nie tyle moralną kwalifikację jego członków (Kościół świętych), co więź z Bogiem i bycie rzeczywistością Bożą, w której mają udział ochrzczeni (Kościół święty). Podobnie pisał Tertulian o Kościele Ducha Świętego i Cyprian o ludzie zjednoczonym jednością Ojca i Syna i Ducha Świętego, czyli miejscu obecności i udzielania łaski Ducha Świętego – zarówno łaski narodzenia we chrzcie, jak i powtórnego odrodzenia i pojednania po grzechu popełnionym po chrzcie. Ojcowie przednicejscy wyjaśniali więc, że to nie osobista świętość chrześcijanina stanowi o świętości Kościoła, lecz jej fundamentem jest Chrystus, obecny i działają-cy w Kościele przez Ducha Świętego. To zatem nie tyle obecność grzesznika w Kościele byłaby nie do pogodzenia z obecnością w nim Ducha Świętego, ale grzech, jako skutek działania złego ducha – to grzech i Duch Święty wzajemnie się wykluczają. Wzbudzone w grzeszniku łzy pokuty, mające swój początek w łasce Ducha Świętego, pozwalają określać ją mianem drugiego chrztu.

Ta świętość Kościoła jest świętością prawdziwą, choć – jako urzeczywistniająca się w dziejach, a więc odzwierciedlająca różne etapy nawrócenia i różne stopnie caritas ochrzczonych – jest niedoskonała, i taką pozostanie do Paruzji (KK 48; KKK 825). Nadto „ludzki” charakter pośrednictwa Kościoła przed Bogiem naznacza tę świętość swoistym paradoksem: oto łaska Chrystusa udzielana jest za pośrednictwem grzesznych ludzi, skutkiem cze-go wierność Boga wychodząca i trwająca naprzeciw niewierności ludzi staje się „dramatyczną postacią łaski”. W sposób nieunikniony zatem Kościół oka-zuje się „zaskakującą” postacią łaski na tym świecie, tj. „miejscem” jednoczesnej obecności świętego Boga i nie-świętego człowieka („nieświęta świętość Kościoła”). Podobnie i świętość Jezusa, okazującego grzesznikom zbaw-cze zmiłowanie Boga i obcującego z nimi dla ich uświęcenia, gorszyła Jemu współczesnych, tak i Kościół, w którym przedłuża On swoje zwrócenie ku grzesznikom i udzielanie się im, zaskakiwała, a nawet budziła zgorszenie.

3. ŚWIĘTOŚĆ KOŚCIOŁA A GRZESZNOŚĆ JEGO CZŁONKÓW

Świętość Kościoła stanowi istotne kryterium odróżniające go od innych, „naturalnych” społeczności i organizacji, zrzeszeń i wspólnot. Jej przeciwieństwem i zaprzeczeniem jest najpierw nie tyle sama grzeszność i moralne winy ochrzczonych, co ignorowanie czy odmawianie Kościołowi jego transcendentnej, nadprzyrodzonej natury, redukowanie go do ludzkiego jedynie, naturalnego, społecznego i historycznego fenomenu. Ten nadprzyrodzony charakter Kościoła stanowi więc stały sprzeciw wobec jednowymiarowego ujmowania rzeczywistości, bowiem krytyczne wykazywanie realnego istnienia transcendencji nieuchronnie budzi egzystencjalnie ostateczne pytania o ponadantropologiczne i ponadkulturowe założenia sensownej ludzkiej egzystencji oraz przeciwstawia się sakralizacji natury, jako „alternatywie” dla religii.

Z poczynionych wyżej uwag nie wynika brak związku świętości Kościoła i grzechów ochrzczonych. Wskazują one raczej na konieczność rozróżniania teologicznej świętości Kościoła i świętości jego wiernych, tj. „obiektywnej” świętości Kościoła i subiektywnej świętości w Kościele, a także na afirmację„zwyczajności” „niedoskonałości” i grzeszności chrześcijan, a w konsekwencji nieuniknionej ułomności jego wymiaru instytucjonalnego – wszak Kościół jest ludem w drodze (Ecclesia peregrinans), pielgrzymującym ku swojemu wypełnieniu w królestwie Bożym, ku doskonałej communio sanctorum przed Bogiem i dopiero w Eschatonie osiągnie pełnię swojej świętości – stanie się doskonale czystą i bez skazy Oblubienicą Chrystusa. Do nastania pełni królestwa nie ucichnie zatem w Kościele wzywanie grzeszników do metanoi i pokuty (Ef 4, 22-24), nie ustanie też permanentna rewizja i reforma jego doczesnych struktur i instytucji.

Jakkolwiek więc grzech dotyka więzi ochrzczonego z Chrystusem, to jednak nie przeczy świętości Kościoła. Chybione są próby „usprawiedliwiania” świętości Kościoła przez odnoszenie i ograniczanie grzechu do osoby grze-sznika, wyłączające go ze wspólnoty „właściwego, idealnego Kościoła” czy odróżnianie widzialnego grzechu i niewidzialnej łaski. Skoro Kościół jako taki jest podmiotem oczyszczenia i odnowy (KK 65), to konsekwentnie po-winien on „też” być „podmiotem” grzechu i winy, choć nie w taki sam sposób, jak jest nim sam grzesznik – sprawca grzechu. Kościół został ustanowiony i istnieje ze względu na grzesznika i dla grzesznika, dla jego nawrócenia, uświęcenia i zbawienia. Grzeszność członków Kościoła nie jest więc wyjątkową i „nadzwyczajną” sytuacją w Kościele, co znajduje swój wyraz w nauczaniu Magisterium, np. „Lud ten wprawdzie podczas swojej ziemskiej wędrówki nie przestaje podlegać grzechowi w członkach swoich” (DE 3) oraz „Kościół katolicki uznaje i wyznaje «słabości swoich dzieci», świadom, że ich grzechy są sprzeniewierzeniem się zamysłowi Zbawiciela i prze-szkodą w jego realizacji. Czuje się zawsze powołany do ewangelicznej odnowy i stąd nieustannie czyni pokutę” (UUS 3). To Chrystus jest sprawcą zbawienia grzesznika, a Kościół jest Jego pośrednikiem, tzn. stanowi on „w Chrystusie niejako znak i narzędzie wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem i jedności rodzaju ludzkiego” (KK 1)16. Kościół bowiem nie jest sprawcą, lecz sługą Chrystusowego dzieła objawienia i zbawienia, uniwersalnie je uobecnia i urzeczywistnia (por. Ef 1,3-14; Kol 1,12-20). W konsekwencji świętość Kościoła oznacza nieodwołalną wierność Boga i moc Jego uświęcającej łaski, które nie wyłączają z niego grzesznika, jakby był on niezależną od niego realitas, a wręcz przeciwnie, szczególnie w sytuacji oporu czy sprzeciwu grzesznika wobec nawrócenia, nabierają jeszcze większej wagi. Najbardziej znamienną manifestacją świętości Kościoła jest nieustanne przebaczanie Boga, zwłaszcza w sakramencie pokuty, którego przecież Kościół nie wyłonił sam z siebie, lecz jest on darem Zmartwychwstałego (J 20,19-23).

4. PRZYNALEŻNOŚĆ GRZESZNIKA DO ŚWIĘTEGO KOŚCIOŁA

Powyższe ujęcie świętości Kościoła wymaga uwzględnienia innego obrazu Kościoła niż dominujący w XX w. obraz Ciała Chrystusa, który przez to, że bardzo ściśle łączy rzeczywistość duchową Kościoła i jego aspekt instytucjonalny, utrudnia określenie odniesień między wyznawaną w credo świętością Kościoła i grzesznością jego aktualnych członków. Odpowiedniejszymi wydają się kategoria ludu Bożego (KK – rozdz. II) i sakramentu (KK 1), które lepiej wyrażają kompleksowy charakter jego rzeczywistości (unam realitam complexam), tzn. zarówno istotową więź z Chrystusem (com-munitas spiritualis), podkreślaną w obrazie Ciała Chrystusa (Rz 12,5; 1 Kor 10,17), jak i społeczno-historyczny charakter (KK 9: widzialny organizm – compago visibilis et socialis) wraz z jego konsekwencjami w postaci nieuniknionych napięć, moralnych niejednoznaczności czy win, towarzyszących nawróceniom i (indywidualnej) świętości jego wiernych. Ów widzialny, instytucjonalny wymiar Kościoła stanowi, z woli Jego Założyciela, miejsce i narzędzie uświęcającego działania Ducha Świętego w historii zbawienia. Działanie to liczy się z wolnością człowieka, a więc także z realnością obojętności czy sprzeciwu wobec chrzcielnego powołania do świętości, ale też jest to działanie na miarę Bożą, tj. wytrwale oczekujące nawrócenia grze-sznika. W konsekwencji przekłada się to na niezbywalność historycznej postaci Kościoła i teologiczną rolę jego instytucjonalnego wymiaru, a także nieodłączalność grzesznika (z jego grzechem) od Kościoła.

U podstaw takiego ujęcia stoi Osoba i dzieło Chrystusa, który – inaczej niż Jan Chrzciciel wieszczący rychły, apokaliptyczny sąd nad grzesznikami – proklamując przybliżenie się w Nim królestwa Bożego wzywał grzeszników do nawrócenia i ogłaszał im czas łaski. Chrystus był świadom nie tylko braków swoich uczniów (np. Mk 4,40; 8,33; 9,32-41; 14,10-11.66-72), ale nade wszystko skłonności człowieka do złego, i to nie tylko jako skutek ludzkiej niedoskonałości, lecz także zuchwałości, o czym mówią przypowieści o chwaście rosnącym obok pszenicy, sieci zagarniającej dobre i złe ryby (Mt 13, 24-30.47-50), przewrotnych rolnikach w winnicy (Mt 21,33-46) i łaskawości Boga wobec grzesznika (np. Łk 15). Pisma nowotestamentalne dalekie są od apoteozowania Kościoła, jako społeczności doskonałych czy jako idealnych wspólnot. Zarysowany w nich obraz Kościoła obejmuje także świadomość skłonności ochrzczonych do grzechu (Rz 7,21) i ulegania pokusom (np. Mt 13,39; 2 Kor 2, 11), piętnowanie zła we wspólnotach (np. Dz 5,1-11; 1 Kor 5,1-2; 6,9-10) i wezwania do dobrego postępowania (Jk 1,19-21; 4,1-10; 1 P 1,13-25).

Również Ojcowie Kościoła ucząc o Kościele, jako Oblubienicy Chrystusa, a więc o ich wyjątkowej relacji i więzi, dalecy byli od idealizacji, konsekwentnie jednak sprzeciwiali się ograniczaniu przynależności do niego tylko „doskonałych i czystych”. Świadomi całego misterium Kościoła ośmielali się mówić o nim jako communio peccatorum, Ecclesia peccatrix, o nierządnicy, którą Chrystus nie przestaje obmywać swoją krwią, aby uczynić zeń nieskalaną Oblubienicę(casta meretrix), o zeszpeconej w swojej piękności Oblubienicy Chrystusa; porównywali go do grzesznych kobiet Biblii, jak Rahab czy Tamar, do chromego Jakuba, do arki ze zwierzętami czystymi i nieczystymi czy do okrętu z pasażerami zagrażającymi wspólnemu bezpieczeństwu. Ta ekstremalna metaforyka, zwłaszcza metaforyka nierządnicy, jest jednak nie tyle rzeczową krytyką świętości Kościoła jako takiej, lecz raczej wyrazem przerażenia i realizmu wobec rozbieżności roszczenia do świętości i realiów. Równocześnie jednak potwierdza ona sensowność i zobowiązywalność tego roszczenia – wszak jest ono umocowane nie w jedności wyznawanych wartości czy pełnionych funkcji społecznych, ale w Bożym wybraniu grzesznika i przeznaczeniu go do usprawiedliwienia.

W dziejach Kościoła Urząd Nauczycielski, sprzeciwiając się rygorystycznym i ekskluzywistycznym tendencjom heretyckich i sekciarskich grup, które dążyły do wprowadzenia ecclesia pura, jak nowacjanie, donatyści, montaniści, katarzy, waldensi czy odnosząc się do nauczania J. Wiklifa, J. Husa i C. Jansena, wielokrotnie potwierdzał przynależność grzesznika do Kościo-ła. Praktyki pokutne wraz z ich teologicznym uzasadnieniem i przyszłym rozwojem, które wyłoniły się w reakcji na rygorystyczne stanowiska, zwłaszcza Tertuliana, potwierdzają, że to nie grzech należy do Kościoła, lecz grzesznik. Ponadto przypominają one, że granica między grzesznością a świętością przebiega nie tyle przez przynależność do jakiejś grupy, co przez serce ludzkie. Ponieważ jednak grzech jest sprzeciwem wobec woli Bożej oraz świętości Kościoła, to przynależność grzesznika do Kościoła ma inny charakter i jakość niż łączność świętych – grzesznik w minimalnym stopniu zachowuje chrzcielną więź z Kościołem, gdyż swoim grzechem pozbawia się łaski, jako wspólnoty z Bogiem, w przeciwieństwie do świętych, w których ona się rozwija i pomnaża. Grzesznik stawia się na „obrzeżach” i peryferiach Kościoła, równocześnie jednak pozostaje wzywany do powrotu do centrum, tj. do pojednania i do wspólnoty z Bogiem. Augustyn, odpierając nauki donatystów, rozróżniał widzialny, pielgrzymujący Kościół, obejmujący świętych i grzeszników oraz podtrzymywany i potwierdzany przez świętego i uświęcającego Boga (corpus permixtum, ecclesia mixta). Grzech zatem nie niweczy definitywnie chrzcielnej więzi grzesznika z Kościołem, lecz redukuje jej teologiczną rzeczywistość do minimum.

Nadmienić warto, że choć ojcowie Soboru Watykańskiego II mówili o „członkach [Kościoła] nie żyjących pełną gorliwością” (DE 4) czy o Kościele „obejmującym w łonie swoim grzeszników, świętym i zarazem ciągle potrzebującym oczyszczenia, podejmującym ustawicznie pokutę i odnowienie swoje” (KK 8), nie użyli jednak określenia „grzeszny Kościół”. Powodem była zapewne trudność – stosownie do dominującego wówczas pojmowania Kościoła jako Ciała Chrystusa – jego zharmonizowania z obecnością w Koście-le Chrystusa i Ducha Świętego, niemogących przecież być podmiotem grze-chu, a w dalszej mierze także protestanckie konotacje całkowitego skażenia Kościoła grzechem, pozbawiającym go świętości (simul justus et peccator). Także w jubileuszowej celebracji nabożeństwa oczyszczenia pamięci (13 marca 2000 r.) nie pojawia się sformułowanie „grzeszny Kościół”, lecz „grzeszne członki Kościoła”.

5. KWESTIA „GRZESZNEGO KOŚCIOŁA”

Związek grzesznika z Kościołem polega jednak nie tylko na przynależeniu do niego grzeszników, ale oznacza także bycie Kościołem grzesznym. Określenie „grzeszny Kościół” jest wielokrotnie obecne w upomnieniach au-torów chrześcijańskich kierowanych do Kościoła z racji win jego członków. Oznacza ono, że – analogicznie do Chrystusa biorącego na siebie grzechy świata, a nawet wprost czyniącego siebie grzechem (1 Kor 5,21; Ga 3,13; 1 P 2,24) – również Kościół zostaje obciążony winami swoich wiernych i solidarnie, wraz z ich konsekwencjami, dźwiga je w dziejach. Ponieważ grzech nie istnieje poza grzesznikiem, zatem to przez grzesznika i w nim staje się on udziałem Kościoła. Tę grzeszność Kościoła stanowią też obecne w nim struktury zła, wyrastające na gruncie osobistych grzechów ochrzczonych (SRS 36n; por. ReP 16; UUS 34). Obejmuje też ona doświadczanie skutków grzeszności i win minionych pokoleń, a także mechanizmy sankcji i gratyfikacji sposobów myślenia i postępowania, które sprzyjają lub przeciwstawiają się wykroczeniom, w konsekwencji implikując potrzebę stałego czuwania i kontroli oraz koniecznych reform.

W. Kasper – akcentując, wbrew socjologizującym redukcjonizmom, teologiczny charakter Kościoła – odnosi tę grzeszność do „socjologicznie konkretnego, ziemskiego ludu Bożego” (ecclesia congregata), odróżniając go od bezgrzesznego, świętego Kościoła (ecclesia congregans). Konsekwentnie, odnosząc się do społeczno-historycznego wymiaru Kościoła, należałoby mówić nie tyle o grzeszności, co o „strukturach i przejawach mentalności grze-chu w Kościele”. Zbieżne stanowisko reprezentuje G. Neuhaus, który istotną grzeszność Kościoła łączy z immanentnym naznaczeniem grzechem historycznej realności Kościoła, i – konsekwentnie – przezwyciężanie tego grzesznego piętna interpretuje jako urzeczywistnienie się istoty i posłannictwa Kościoła. Inaczej K. Rahner, który – bazując na sakramentalnym ujęciu Kościoła, w którym pierwiastek ludzki pełni quasi-sakramentalną funkcję – identyfikuje grzeszność Kościoła z jego historyczno-ludzkim wymiarem (Konfessionsorganisation), ale istotnie związanym z nadprzyrodzoną istotą. Wadliwością takiego ujęcia jest niemożność „oddzielenia” w nim bezgrzesznego Chrystusa-Głowy – podmiotu Kościoła i Ducha Świętego – jego duszy, a także realnego odróżnienia niebiańskiego Kościoła od ziemskiego. Określenie „grzeszny Kościół” nie jest więc używane w ścisłym sensie teologicznym, ani tym bardziej odnoszone do niego z intencją moralnej dyskredytacji albo odmowy realnej łączności z Bogiem czy świętości (wszak Chrystus i Duch Święty nie mogą być podmiotami grzechu). Formuła „grzesznego Kościoła” artykułuje realizm i dramatyzm negatywnych pochodnych ludzkiego aspektu Kościoła: nieewangeliczne postępowanie ochrzczonych obecne jest w Kościele razem z powołaniem do świętości, zbawczą łaską i prawdą, a przede wszystkim równolegle z Chrystusem i Jego Duchem.

Jakkolwiek jednak grzech, będący trwałym i powszechnym skutkiem rany grzechu pierworodnego (KKK 407, 1707), i równocześnie pochodną ludzkie-go pierwiastka Kościoła pozostaje nieunikniony, to jednak nie on, zawsze przecież sprzeciwiający się Bogu (KKK 386), wyraża najgłębszą prawdę o Kościele. Tę prawdę o jego tożsamości i misji objawia jego świętość. Kościół nie jest bowiem „zaprogramowany” do grzechu, lecz do królewskiej wolności prorockiego życia, i właśnie ta wolność otwiera możliwość pojawienia się grzechu. Za K. Rahnerem można by przyrównać grzech do egzogennej (tj. pochodzącej z zewnątrz, spoza organizmu) choroby Ciała Kościoła, tzn. nie jest on emanacją jego natury, jakby to było w przypadku choroby endogennej. Świętości więc, jako darowi Świętego, sprzeciwia się grzech będący złym użyciem Bożego daru wolności, zaciemniającym i zaprzeczają-cym istocie i sensowi Kościoła, tj. jednoczeniu z Chrystusem w Duchu Świętym. Ta „dialektyczna jednoczesność” świętości i grzechu w Kościele, dzieł Boga i czynów człowieka, nieodwoływalnego Nowego Przymierza i ludzkiej niewierności, nie oznacza ich równorzędnego związku z jego istotą czy ich równowartości, jako dwóch heterogenicznych, ale symetrycznych wartości – wszak ich wzajemne odniesienie ma charakter antynomiczny, antytetyczny, jak światło i ciemność, życie i śmierć czy prawda i kłamstwo.

Kościół, od swojego początku żyjący z misteryjnego złączenia z Chrystusem, nie zapomina prawdy o grzeszności swoich – od początku i na za-wsze zdanych na miłosierdzie Boga – członków. Są oni jego członkami nie „pomimo” swojej grzeszności czy dopiero „dzięki” pokutnemu oczyszczeniu, ale właśnie jako grzeszni, tj. słabi, chorzy. Znamiennym, choć w gruncie rzeczy przecież zwyczajnym wyrazem tej pastoralnie niełatwej prawdy jest celebrowana w Roku Jubileuszowym Modlitwa powszechna. Wyznanie win i prośba o przebaczenie. 12.03.2000 – Dzień przebaczenia, poprzedzona dokumentem Międzynarodowej Komisji Teologicznej Pamięć i pojednanie. Kościół i winy przeszłości (2000). W prasowej prezentacji tego dokumentu kard. J. Ratzinger podkreślił realność i ciągłość tej samoświadomości Kościoła, przywołując najstarsze, wciąż aktualne teologiczne figury tego kościelnego „mea culpa”, a mianowicie mszalne Confiteor, psalmy pokutne i prorocze napomnienia listów do siedmiu Kościołów z Księgi Apokalipsy. Kościół prawdziwie objawia misterium Chrystusa w świecie, ale nie dokonuje się to w sposób doskonały i bez cieni – ta świętość rozbłyskuje nie inaczej, jak tylko w jego grzesznych członkach.

6. ODNOWA I REFORMA KOŚCIOŁA

Konsekwencją tej grzeszności Kościoła jest – obok stałego wzywania do nawrócenia i pokuty „członków nie żyjących pełną gorliwością” (DE 4) – także potrzeba stałego oczyszczania płynąca z apostolskiego nauczania (Ef 5,27) i „Chrystusa wołanie o nieustanną reformę” (DE 6) – wszak „Kościół obejmujący w łonie swoim grzeszników, święty i zarazem ciągle potrzebujący oczyszczenia, podejmuje ustawicznie pokutę i odnowienie swoje” (KK 8). Konieczność odnawiania się Kościoła (DE 6: renovatio, perennisreforma-tio) ma swoją przyczynę w jego pielgrzymiej naturze, a odnosi się do jego ludzkiego i ziemskiego urządzenia i kondycji – doskonałym i bez grzechu jest tylko Chrystus a nie Jego Kościół. Co prawda działanie Kościoła urzeczywistnia się w eschatologicznej perspektywie, to jednak naznaczają je grzechy i błędy jego członków (DE 3), ale też i przemijająca postać tego świata (KK 48). Obecność w nim Ducha nie wyklucza potrzeby reformy (DE 6), która ma przecież wzmacniać Kościół w wierności jego posłannictwu służby dziełu objawienia i zbawienia.

To permanentne, aż do Paruzji trwające nawracanie oraz odnowa i re-forma Kościoła (ecclesia semper reformanda) dotyczy w pierwszej kolejności jego pojedynczych członków, ale także i jego instytucji (KK 8; DE 6). Wszak Kościół jako całość, jako społeczność funkcjonująca w ramach struktury i organizacji, podlega także prawom socjologicznym i nie jest wolny od zagrożeń właściwych każdej organizacji czy nieprawidłowościom i błędom w sferze dyscyplinarnej i moralnej. Podstawowy jednak i pierwszy akt tej odnowy i reformy dokonuje się w wierze ochrzczonego, w jego osobistym nawróceniu, a więc rozpoznaniu własnej winy, wzbudzonej skrusze, podjętej pokucie i przyjęciu uwolnienia z grzechów – wymiar antropologiczny uprzedza tu aspekt eklezjalny. Kryterium weryfikacji i miarą wewnętrznej odnowy serc ochrzczonych jest reorientacja na Ewangelię Jezusa. Kryterium to, z uwzględnieniem nadto znaków czasów, dotyczy również weryfikacji struktur Kościoła pod kątem ich odpowiedniości i owocności w służbie Ewangelii i misji uświęcania (nie wyłączając z procesu oczyszczenia wspomnianych wyżej struktur zła), a zatem służy nie tylko usprawnieniu ich zarządzania, ale i optymalizacji ich pastoralnej zdatności. Ten swoisty audyt zmierzający do uadekwatnienia czynnika organizacyjnego jest stałym doświadczeniem i celem licznych soborów i synodów. Kościół stanowi więc wspólnotę permanentnej odnowy, wzrastającą – dzięki nawracaniu się jego członków – w świętości. Jest to paradoksalna społeczność świętych, gdyż tworzy ją communio uświęcanych grzeszników.

Przypomnieć należy, że fundament tej odnowy Kościoła nie jest etyczny czy managerski, ale teologiczny, a mianowicie jest nim chrzcielne uświęcenie, analogicznie do sposobu włączania do Kościoła: nie na skutek urzeczywistniania ludzkich potencji, ale dzięki Bożemu zmiłowaniu odpowiadającemu na prośbę człowieka. U podstaw tego uświęcenia jest powszechne powołanie do świętości (Kpł 11,44-45; 19,2; 1 P 1,15; 1 Tes 4,3; KK 39-42; NMI 30-31). Świętość ta jest i darem, i zadaniem chrześcijan, albowiem „w chrzcie wiary stali się prawdziwie synami Bożymi i uczestnikami natury Bożej, a przez to rzeczywiście świętymi. Toteż powinni oni zachowywać w życiu i w pełni urzeczywistniać świętość, którą otrzymali z daru Bożego”(KK 40). Świętość ochrzczonych manifestuje i urzeczywistnia świętość Kościoła oraz ukazuje go nie tyle jako „zewnętrznego” depozytariusza środków uświęcenia, co communio sanctorum i święte kapłaństwo realnie, choć misteryjnie partycypujące w zbawczych darach (1 P 2,9-10; Ap 1,6; KK 9-10)39. Wyrazem i miarą etycznej (moralnej) implikacji chrzcielnego uświęcenia nie jest idealność i doskonałość(perfectio), lecz chrześcijańska caritas, tj. czyny miłości i naśladowanie Chrystusa (Mk 12,30; J 13,34; 15,12; Kol 3,12).

*

Konkludując poczynione wyżej uwagi należy podkreślić optymalność tytułowego sformułowania:„święty Kościół grzesznych ludzi” w określeniu relacji między świętością Kościoła i grzesznością jego członków. Ujmowanie tej relacji w postaci „Kościoła grzeszników” lub „grzesznego Kościoła” cechuje asymetria przeakcentowania grzeszności członków Kościoła – czy to jako społeczności grzesznych członków czy jako grzesznej społeczności jako takiej – oraz pomija jego nadprzyrodzoną istotę, cel i środki. Tymczasem idea „świętego Kościoła grzesznych ludzi”wyraża jego paradoksalny charakter: to z Bożego ustanowienia jest Kościół w dziejach zbawienia wspólnotą uświęcanych grzeszników. Tymi grzesznikami są zarówno duchowni (KKK 1550), jak i świeccy, każdy stosownie do swojego stanu i okoliczności życiowych, ich przewinienia zaś nie są tylko ich prywatną i osobistą sprawą, gdyż dotykają i obciążają całość Kościoła. Za przykładem jubileuszowej celebracji pokutnej, i jedni i drudzy powinni wołać do Boga o miłosierdzie oraz czynić pokutę za grzechy własne i innych członków Kościoła. Równolegle winni oni także zadośćuczynić wymogom sprawiedliwości i ewangelicznej moralności wobec bliźnich, nie zaniedbując koniecznych reform. Uświadamianie utopijności postulatu doskonałych chrześcijan, nieliczącego się z realiami ludzkiej słabości czy skłonnością do grzechu, winno iść w parze z cierpliwą, lecz stanowczą korektą niesprawiedliwego i fałszywego uprawiania kryminalnej historii chrześcijaństwa czy powielania protestanckiej historio-zofii Kościoła, jako nie tylko skażonego grzechem (czego przecież nigdy nie przestał być świadom), ale tak dalece zepsutego, że stanowiącego wręcz Antykościół czy narzędzie Antychrysta.

Przejęcie się wezwaniem do nawrócenia i sądu, uznanie i wyznanie grzeszności (confessio peccati) powinno iść w parze z głoszeniem chwały Bożej i wdzięcznością Bogu za to, co czyni „w”, „z” i „dla” Kościoła(confessio laudis) – nazywanie i propagowanie zła czynionego przez chrześcijan kolejnych pokoleń to tylko jedna strona historii. Drugą, nie mniej ważną, jest dostrzeganie oczyszczającego i uświęcającego działania Boga w dziejach – działania, które ustanawia i odnawia Kościół świętych i święty Kościół, a je-go historię czyni dziejami nawracania i uświęcania grzeszników. Wymownym pokrzepieniem są tu słowa św. Pawła: „gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska” (Rz 5,20; KKK 1847) – wszak związanie grzesznika z misterium Chrystusa nie może mieć innego końca, jak tylko Jego zwycięstwo.

Ks. Grzegorz Dziewulski

Roczniki Teologiczne, Tom 63, zeszyt 9 (2016)