Portal Fronda.pl: Cała Polska zajmuje się sprawą TW „Bolka”.  Jak dziś, tak zwyczajnie, po chrześcijańsku, wybaczyć Lechowi Wałęsie, jeżeli już po wszystkich analizach będzie całkowicie jasne: Tak, to są dokumenty prawdziwe, Polacy byli przez lata oszukiwani?

Ks. Stanisław Małkowski: Wybaczyć można i trzeba pod zwykłymi warunkami. W przypadku grzechu ciężkiego prywatnego dla katolika drogą przebaczenia Bożego i ludzkiego jest spowiedź. W przypadku grzechu publicznego wybaczenie jest darem. Ten dar można ofiarować od razu, ale on jest przyjęty tylko wtedy, gdy ktoś odwołuje swój grzech publicznie i publicznie przyznaje się do winy. Tego w postawie Wałęsy nie ma. On dalej tkwi w zakłamaniu. Chce swój fałszywy autorytet wspierać kłamstwami. Dlatego przebaczyć mu można i trzeba, ale ten dar przebaczenia nie jest przez niego przyjęty, bo nie spełnia on zwykłych po temu warunków. Podkreślam: W przypadku grzechu publicznego powinno nastąpić publiczne wyznanie winy i nawrócenie.

<<< NIESAMOWITA KSIĄŻKA DLA CIEBIE! WIELKA KSIĘGA DUCHOWOŚCI KATOLICKIEJ! PO PROSTU MUSISZ JĄ MIEĆ! >>>

Wałęsa przedstawia się przy tym jako katolik i, o ile wiem, przyjmuje Komunię świętą. Trzeba wiedzieć, że jest to świętokradcze, a spowiedzi, jeżeli nie łączy się to z publicznym wyznaniem winy, są nieważne. To nie chodzi przecież o osobistą winę Wałęsy. Ona rzutowała i rzutuje na losy Polski. W czasie, gdy Wałęsa był jeszcze bardzo hołubiony, pewien SB-ek wyznał krótko przed śmiercią swojemu bratu: To jest nasz człowiek. Wówczas ten brat nie mógł uwierzyć, mówił, że to niemożliwe. Można się było jednak przekonać od tego czasu: Tak, to był ich człowiek, który wiele zła wyrządził Polsce. To nie są tylko kwestie jego uwikłań w kłamstwa: Można byłoby się śmiać, że to taki nadęty pyszałek, JA obaliłem komunizm… To nie jest tylko kwestia śmiechu. To jest kwestia pamięci, jakie szkody wynikły z tego, że był prezydentem, tkwił w dawnym układzie, był współautorem transformacji PRL w PRL-bis. W związku z tą transformacją wiele ludzi odniosło krzywdy. Doszło do rabunku majątku narodowego. Ograniczono polską suwerenność, niepodległość, wolność. Wielu ludzi popełniło samobójstwo, wielu wyjechało za granicę, nie widząc dla siebie możliwości życia w Polsce. Wałęsa tymczasem tuczył się kosztem czyjejś krzywdy. Krzywdy państwa i krzywdy narodu. Nad tym nie można przejść do porządku. A niektórzy tego by chcieli. Mówią: To tak, jak w rodzinie. Dzieci nie muszą wiedzieć, jakie grzechy popełniał ich ojciec. Nawet po śmierci ojca nie muszą się dowiedzieć, że zdradzał swoją małżonkę, czyli ich matkę, są takie prawdy, które mogą pozostać w ukryciu dla pewnego wspólnego dobra. Tu jest zupełnie inaczej. Mamy prawo, by poznać prawdę o Wałęsie. Konsekwencje jego obecnej i poprzedniej postawy są dla Polski bardzo złe. Nie można tego przemilczeć.

Wałęsę wspiera przecież ogromne środowisko, konserwujące zakłamanie III RP. Ucieleśnieniem tego systemu jest Adam Michnik. Jak przebaczyć Michnikowi?

Był taki moment, kiedy Wałęsa zaczął mi się nawet trochę podobać. Wyglądało na to, że chciał urwać się z esbeckiej smyczy. Wówczas Michnik podniósł straszne larum. „Gazeta Wyborcza” Wałęsę ośmieszała, szydziła z niego, przywoływała go do porządku. Wałęsa bardzo prędko ucichł, wycofał się ze swoich pomysłów, z punktu widzenia Michnika niebezpiecznych. Jeszcze bardziej zakłamanym i szkodliwym dla Polski człowiekiem jest Adam Michnik i jego środowisko.

Jak więc mu wybaczyć? Jak spojrzeć z miłością bliźniego na ludzi, którzy od wielu lat nagminnie okłamują polski naród?

Miłość bliźniego polega między innymi na pragnieniu, by nieprzyjaciele stali się przyjaciółmi. Nieprzyjaciele Polski, póki żyją, mogą stać się przyjaciółmi Polski i tych ludzi, których krzywdzą czy krzywdzili. Na razie nie widać, by się ku temu skłaniali. Jednak póki żyją, mają szansę nawrócenia i pojednania z narodem i społeczeństwem polskim. Niestety, jedną z czołowych postaci wśród destruktorów Polski jest właśnie Adam Michnik i jego środowisko. W tym środowisku są też katolicy – jest przecież w „Gazecie Wyborczej” dział religijny, są dyżurni teologowie, którzy Michnika wspierają. Przechodzą całkowicie do porządku nad złem, które „Wyborcza” szerzy, demoralizując, deprawując, popierając zło przeciwne Bożym przykazaniom i Ewangelii Chrystusa, szkodząc na wiele sposobów Polsce… Taka postawa katolika świadczy o obłudzie i zakłamaniu, hipokryzji. Rodzi się pytanie: Czy taki katolik ma prawo posługiwać się szyldem katolickim? Oczywiście - nie. Nie mów Imienia Pana Boga na daremno, jest to przecież jedno z Bożych przykazań.

Kardynał Wyszyński modlił się za włodarzy PRL, nawet w czasie swojego internowania modlił się za Bolesława Bieruta. My też mamy się modlić za tych, którzy szkodzą Polsce?

Tak, tak trzeba. Trzeba modlić się, żeby nawrócili się i przestali krzywdzić siebie i innych. Nawrócenie człowieka, który wyrządził Polsce wiele krzywd, jest dobre, tak z punktu widzenia jego zbawienia i życia wiecznego, jak z punktu widzenia Polski. Krzywdził - i przestaje krzywdzić. Są słynne nawrócenia aborterów, którzy mają na sumieniu śmierci wielu tysięcy dzieci poczętych. Dzieci zabijanych przez nich osobiście, zabijanych przez instytucje, które zakładali, przez propagandę, która wpłynęła na zmianę prawa… Z chwilą nawrócenia jednak i publicznego wyznania winy ludzie ci otworzyli sobie drogę do nieba. Podjęli zarazem jakąś cząstkę wynagrodzenia zła, które popełnili. Tak, są przypadki nawracania się – nie tylko w sensie katolickim, ale też choćby moralnym, ogólnoludzkim – funkcjonariuszy zła. Były przecież takie sytuacje, gdy katolicy z metryki, potem dokonujących apostazji, wstępujących do NSDAP, mających na sumieniu różne zbrodnie, przed śmiercią nawracali się, przyjmowali Komunię świętą, wyznawali publicznie swoje winy, przepraszali Polaków. Są przypadki nawrócenia funkcjonariuszy KGB, GRU… To są przypadki rzadkie, ale ta droga jest możliwa.

Na łożu śmierci miał nawrócić się generał Jaruzelski.

Tak, ale tu można mieć pewne wątpliwości... W przypadku publicznie wyrządzonego zła powinno być publiczne nawrócenie. Cicha spowiedź, rozgrzeszenie – jeśli ono było, bo tego nie wiemy – to wszystko jest nieproporcjonalne do zła, które wyrządzono Polsce. Jaruzelski był przecież sowieckim generałem w polskim mundurze. Polskę chciał zepchnąć na tor całkowitego zniszczenia w wyniku III wojny światowej, która w planach sowieckich miała wybuchnąć w połowie lat 80. Z dokumentów, które przekazał płk Ryszard Kukliński wynika, że jednym z aktywnych uczestników tego planu był właśnie generał Jaruzelski. Jeżeli on się do tego publicznie nie przyznał, nie uczynił publicznie aktu ekspiacji, to spowiedź, nawet zakończona rozgrzeszeniem… To za mało. Takie rozgrzeszenie jest nieważne. Ja wiem, że są moi współbracia księża, którzy uważają, że udzielenie rozgrzeszenia prywatnie, po cichu, osobom, które publicznie bardzo ciężko zgrzeszyły i nie mają zamiaru tego wyznać ani wynagrodzić, jest normalne. Były tego ostatnio głośne przykłady… To jest haniebne postępowanie duchownych, którzy w pewnym sensie uczestniczą w publicznym złu, aprobują je i potwierdzają. Nie wymagają, żeby spełniono elementarne warunki rozgrzeszenia w przypadku nie grzechu prywatnego, ale publicznego.

Ma ksiądz zapewne na myśli przypadek prezydenta Bronisława Komorowskiego, uwikłanego choćby w sprawę in vitro…

Ależ tak. Celebrowano mszę świętą dziękczynną za jego prezydenturę, a tymczasem trzeba nie dziękować, ale Pana Boga przepraszać. Nie wynagradzano zła, które uczynił i w którym trwa, ale krzywdy mu wyrządzone przez oznaki niezadowolenia z jego postępowania…

A więc pokuta publiczna: I o to mamy modlić się w przypadku tych, którzy Polaków od lat okłamują?

Podstawowym elementem miłości nieprzyjaciół jest pragnienie, by nieprzyjaciele stali się przyjaciółmi i modlitwa o to. Jak najbardziej słuszne jest okazywanie pewnych gestów, pomoc nieprzyjacielowi, gdy jest w potrzebie, gdy jest umierający… Nie można jednak udzielać sakramentalnego rozgrzeszenia, które jest możliwe w przypadku grzechów publicznych wtedy, gdy są one publicznie wyznane. Jeżeli jakiś człowiek spowiadał się u księdza z grzechów ciężkich, ale nie otrzymał rozgrzeszenia i przystępuje do Komunii świętej, to ten ksiądz nie ma prawa mu jej odmówić, choć wie, że jest przyjmowana świętokradczo – o ile jest to jego prywatna wiedza na temat ciężkich grzechów. Jednak jeżeli chodzi o grzechy publiczne, to ksiądz ma nie tylko prawo, ale i obowiązek odmówić Komunii świętej – i to publicznie, wobec innych, którzy do Komunii przystępują.