Ateiści twierdzą czasem, że nie muszą udowadniać wierzącym, że Bóg nie istnieje gdyż nie dowodzi się nieistnienia. Jak się jednak okazuje, można dowodzić nieistnienia i czyni się tak w całej licznej gamie przypadków.

Ateiści twierdzą czasem, że nie muszą udowadniać wierzącym, że Bóg nie istnieje. Nieistnienia się nie dowodzi. Z pewnych pragmatycznych powodów zgadzam się z tym. Niekiedy, aby dowieść nieistnienia czegoś musielibyśmy być wszechwiedzący i wszechobecni. Niemniej jednak mój prywatny pogląd w tej sprawie nie ma najmniejszego znaczenia. Można bowiem dowodzić nieistnienia i czyni się tak w całej licznej gamie przypadków. Jak pisze profesor filozofii Steven D. Hales w swoim wyśmienitym eseju pt. You can prove a negative: „Zgadnij ilu spośród profesjonalnych logików wierzy w to, że nie możesz dowieść nieistnienia[1]? Zgadza się: zero”. Istnieje wiele przypadków, w których możesz dowieść nieistnienia czegoś. Mikrobiolog może dowieść, że w wodzie nie istnieją zarazki i jest ona zdatna do picia. Inżynier może dowieść, iż nie istnieje zagrożenie zawalenia się mostu przy określonych ruchach sejsmicznych. Nawet na gruncie nauk prawnych adwokat może dowieść, iż nie istnieje związek między przestępstwem a jego klientem. Może także stwierdzić, iż w przepisach prawa nie istnieją artykuły, na bazie których można by skazać oskarżonego. Dowodzenie „nieistnienia” jest zwykłą procedurą badawczą, akceptowaną w gronie naukowym[2].

W matematyce też niejednokrotnie dowodzi się nieistnienia. Dowiedziono na przykład nieistnienia rozwiązania problemu trysekcji dowolnego kąta, czy nieistnienia największej liczby pierwszej (gdyż istnieje nieskończona ich liczba). Możemy też wykazać, że nie istnieje liczba naturalna większa od 1 i mniejsza od 2. Twierdzenie Fermata mówi, że nie istnieją rozwiązania w liczbach całkowitych odpowiedniego równania dla wykładników większych niż 2. Kto chce dowieść tego twierdzenia musi właśnie dowieść owego nieistnienia. Nawet znany polski antyteista Jan Woleński zgadza się z tym, że można dowodzić nieistnienia. Richard Dawkins skonstruował swój „argument z Boeinga 767”, który jego zdaniem również dowodzi nieistnienia chrześcijańskiego Boga.

Można podać także inne przykłady. Badania sportowców są przeprowadzane po to aby dowieść nieistnienia środków zakazanych we krwi. Testy na nieistnienie w medycynie stosuje się powszechnie, na przykład test ciążowy oraz wiele testów na nieistnienie choroby. Podobnie jest w chemii, gdzie można udowadniać nieistnienie wybranej substancji w pojemniku. Kiedyś w tej samej chemii dowodzono nieistnienia na przykład eteru czy flogistonu. Po kontroli w firmie przez audytora wniosek może być taki, że „w danej firmie stwierdzono nieistnienie uchybień”. Dowodem na to, że Kowalski jest najlepszym zawodnikiem w boksie jest nieistnienie zawodnika lepszego, czyli takiego, który jest w stanie pokonać Kowalskiego. W zasadzie większość twierdzeń daje się sformułować w postaci odwołującej się do nieistnienia. Zasada zachowania energii mówi, że w przyrodzie nie istnieje proces, którego efektem byłaby zmiana całkowitej energii izolowanego układu. Czasem można nawet dowieść rzeczy dużo bardziej prozaicznych, przez proste sprawdzenie elementów układu: czy w klasie 1B istnieją uczniowie o czarnym kolorze skóry? Wystarczy przejrzeć klasę w komplecie. Czy w pomieszczeniu nie ma dymu? Wystarczy zainstalować czujnik dymu i już możemy wykazać, że dym tam nie istnieje.

Poza problemami asymetrycznymi jest wiele problemów symetrycznych, gdzie teza o nieistnieniu ma lustrzany odpowiednik antytezy, na przykład przy rzucie monetą: jeżeli nie reszka, to orzeł. Gdy wypadnie orzeł udowadniamy, że nie wypadła reszka i odwrotnie. Nie ma w takich przypadkach różnicy co udowadniać (istnienia czy nieistnienia), gdyż i tak wraz z dowodem mamy całą informację o układzie.

Nawet w samej logice, na której ateiści opierają się ponoć tylko i wyłącznie, można znaleźć przykłady dowodzenia nieistnienia. Logiczna zasada niesprzeczności głosi na przykład, że coś nie może być zarazem prawdą i fałszem, istnieć i nie istnieć jednocześnie. Owo prawo logiki zakłada zatem na mocy prawdy w jednej ze swoich przesłanek, że coś nie istnieje. A więc znowu można dowodzić, że coś nie istnieje. Mało tego, skoro można dowieść, że w logice nie istnieje niemożliwość dowodzenia, że coś nie istnieje, to znowu udowodniliśmy, że coś nie istnieje.

Inna zasada logiki to tak zwana zasada podwójnej negacji. Każda przesłanka p odpowiada przesłance nie-nie-p. Więc teraz pomyśl sobie, że tak chociażby dla zabawy możesz przy pomocy tej zasady dowieść, że istniejesz. Robisz więc krok w przód i dowodzisz, że nie jesteś bytem nieistniejącym a więc istniejesz. Brawo, właśnie przeprowadziłeś dowodzenie istnienia udowadniając najpierw podwójnie nieistnienie czegoś. Nie istniejesz jako byt nieistniejący, a więc istniejesz. Możesz przeprowadzić taką zabawę logiczną w przypadku istnienia dowolnej innej rzeczy.

Ale na tym nie koniec jeśli chodzi o logikę. Przypatrzmy się takiemu oto wnioskowaniu logicznemu w procedurze modus tollens:

- jeśli jednorożce istnieją, powinniśmy mieć zapis kopalny ich przodków

- nie mamy takiego zapisu

- a więc jednorożce nigdy nie istniały

Zatem po raz kolejny można dowodzić, zgodnie z zasadami logiki, że coś nie istnieje. Oczywiście ktoś zaraz zaoponuje i powie, że dowód z zapisu kopalnego jest niewłaściwy, zaproponuje inny dowód, lub doda kolejne. Może dodawać je w nieskończoność, ad infinitum, być może nigdy nie będąc w stanie dowieść powyższej konkluzji. Nie to jest jednak istotne, nie zajmujemy się tu bowiem kwestią czy cokolwiek w ogóle da się udowodnić lub nie. Ten stary problem epistemologiczny nie interesuje nas po prostu w tym eseju. W tym momencie istotne jest tylko to, że zgodnie z kolejną zasadą logiki możemy znowu próbować dowodzić, że coś nie istnieje.

Niektórzy ateiści nie są zresztą konsekwentni gdyż czasem twierdzą, że historyczny Jezus nie istniał i próbują tego dowodzić na różne sposoby. Jak widać sami w ten sposób potwierdzają, że można dowodzić nieistnienia. W wielu wypadkach nieistnienie wszelkich bóstw jest łatwo wykazać gdyż jeżeli coś nie istnieje z definicji (patrz choćby wyżej wymieniony przykład z liczbą naturalną) lub jest absurdalne z założenia (na przykład pojęcie „sucha woda”), to oczywiste jest, że to nie istnieje. W wielu przypadkach łatwo jest wykazać absurdalność prezentowanych idei.

Warto też zauważyć, że w świetle tych wszystkich powyższych rozważań błędny okazuje się również argument oparty na tak zwanym czajniczku Russella. Bertrand Russell twierdził bowiem, że skoro teista żąda od ateisty udowodnienia nieistnienia Boga, to ateista może też żądać od teisty udowodnienia nieistnienia takich abstrakcyjnych bytów jak czajniczek latający wokół orbity okołoziemskiej (bardziej „sympatyczna” współczesna wersja czajniczka Russella to tak zwany Latający Potwór Spaghetti oraz krasnoludki). Jest to jednak erystyka. Nie potrzebujemy dowodu na ich nieistnienie gdyż po prostu wiemy, że one nie istnieją. Dowodu na to dostarczają nam paradoksalnie sami ateiści. Gdyby bowiem nieistnienie takich dziwolągów jak krasnoludki, czajniczek Russella czy Latający Potwór Spaghetti nie było oczywiste, to ateiści nie mogliby już przy ich pomocy ośmieszać teizmu, przyrównując je do Boga. To naprawdę proste. Właśnie dlatego, że każdy wie, że krasnoludki nie istnieją, ateiści mogą przy ich pomocy ośmieszać teizm. Tak więc rozumowanie ateistów jest w tym miejscu błędnokołowe a te przykłady są bezsensowne. Ateiści odgórnie przyjmują tu w swoim rozumowaniu absurdalny wniosek i umieszczają go w przesłance rozpoczynającej wszelkie rozważania. Wiedzą od samego początku, że takie przykłady jak krasnoludki są zbyt niedorzeczne żeby istnieć. Sprawa jest tu rozstrzygnięta od samego początku, nim ktokolwiek jeszcze rozpocznie jakiekolwiek wnioskowanie. Aby to zobaczyć wystarczy przywołać inne przykłady jakichś bytów, na istnienie czy nieistnienie których też nie mamy dowodu, niemniej jednak jak najbardziej mogą one istnieć. Zastąpmy więc krasnoludki gatunkiem nieznanej jeszcze nikomu małpki. Czy w dżungli amazońskiej może istnieć jakiś nieznany jeszcze nikomu gatunek małpki? Przyjmijmy, że nie mamy ani dowodu na to, że taka małpka istnieje, ani na to, że nie istnieje. Czy mimo to taka małpka może istnieć? Jak najbardziej może. Na tej samej zasadzie możemy zastąpić czajniczek Russella nieodkrytą jeszcze galaktyką, na istnienie której też nie mamy dowodu, tak samo jak nie mamy dowodu na jej nieistnienie. W tym przypadku wnioski będą te same. Sam fakt, że nie mamy dowodu na nieistnienie czegoś nie oznacza ani tego, że to nie istnieje, ani tego, że nie możemy dowodzić nieistnienia tego. Jak widać żądanie dowodzenia nieistnienia czegoś nie jest błędne logicznie. Jak bowiem pokazałem wyżej na wielu przykładach, czyni się tak zarówno w wielu naukach jak też i w samej logice. Natomiast przykład z czajniczkiem Russella jest błędnym logicznie sofizmem i tym samym w żadnym wypadku nie można z niego wyprowadzić wniosku, że nie powinno się dowodzić nieistnienia. Krasnoludki, orbitujący czajniczek Russella i Latający Potwór Spaghetti są tak absurdalne, że ateiści w zasadzie sami udowodnili ich nieistnienie, redukując sprawę do absurdu. Tym samym zamiast ateistycznych argumentów, obalających rzekomo teizm, mamy jedynie kolejne przykłady na to, że można udowodnić nieistnienie czegoś.

Niniejszym, zgodnie z nauką i logiką można dowodzić nieistnienia i nawet w tej drobnej sprawie ateiści się mylą, choć twierdzą, że są jak zawsze zgodni z nauką i logiką a ich ateizm wynika rzekomo wprost z tych dwóch dziedzin. Widać, że ich twierdzenia w tej kwestii po raz kolejny okazały się zwyczajnym fałszem. Jak pisałem na wstępie, z pewnych względów pragmatycznych sam nie jestem zwolennikiem dowodzenia nieistnienia Boga, co wcale nie oznacza, że jeśli jakiś teista będzie domagał się od ateisty udowodnienia, że Bóg nie istnieje, to będzie on w błędzie. Nie będzie.

Jan Lewandowski, październik 2015