Maria Peszek, artystka, która niejednokrotnie śpiewała, że "męczy ją Polska i wisi jej krzyż" tym razem podzieliła się swoimi mądrościami w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej". Mamy zatem kolejny odcinek artystyczno-celebryckiego serialu o tym, jak ciemna i duszna jest Polska, jak okropni są Polacy i jak w naszym kraju odradza się antysemityzm. 

Jak wskazała wokalistka i aktorka, w Polsce co prawda prawie nie ma już Żydów, ale "okropni Polacy" i z tym problemem sobie poradzili... 

"W Polsce mieliśmy Jedwabne i ten antysemityzm co jakiś czas wraca. A że prawie nie ma już u nas Żydów, to nowym Żydem jest dzisiaj gej. Ale strach przed obcym nie jest tylko polską specjalnością, to globalny problem"-była łaskawa przyznać artystka. 

"Mam wrażenie, że przez ten czas, który spędziłam w podróży, ciemność w Polsce zgęstniała. (…) Marzę o czymś takim, o wydarzeniach na granicy legalności, o wspólnym, jednoczącym transie. Szukam antidotum na święte trupy i pogrzeb"-mówi rozmówczyni "Gazety Wyborczej". Po raz kolejny Peszek podzieliła się również refleksją o tym, dlaczego nie zamierza mieć dzieci. Otóż, zdaniem artystki, na świecie jest zbyt wielu ludzi, co prowadzi m.in. do konfliktów. 

"Przez to wszystko stają się brutalni. Przez ostatnie dwa lata podróżowałam po świecie i widziałam to wyraźnie – ludzi jest po prostu za dużo. A człowiek, któremu brakuje przestrzeni, pożywienia, nawet tlenu, staje się coraz bardziej agresywny, coraz mocniej gryzie"- stwierdziła. W tym kontekście Peszek znów przerażona jest tym, co dzieje się w Polsce. 

"Przeraża mnie, że chociaż świat jest o krok od zagłady spowodowanej przeludnieniem, w naszej ojczyźnie nagradza się rodziców za każdą nową istotę"-powiedziała rozmówczyni "Gazety Wyborczej", przekonując, że ludzie, "chcąc nadać sens swojej nieciekawej egzystencji, płodzą ponad miarę".

A może to nie Olga Tokarczuk zasłużyła na nagrodę Nobla, skoro inna przedstawicielka polskiej kultury i sztuki znalazła tak "doskonałe" rozwiązanie globalnych problemów... Z drugiej jednak strony wydaje się, że wygłaszanie tego typu mądrości przystoi egzaltowanej 15-latce, ale dorosłej kobiecie już niekoniecznie. Dodajmy, kobiecie, której wcale nikt nie zmusza do rodzenia dzieci...

yenn/Wyborcza.pl, Fronda.pl