"Krańcowa zasadą bolszewizmu jest nawiązanie do reguły talmudycznej i w ten oto sposób, Powstańców Warszawskich nazywa się mordercami ludności cywilnej, natomiast Armia Czerwona nie gwałciła i nie wprowadzała terroru stalinowskiego, tylko bohatersko wyzwalała „ludową Ojczyznę”."- pisze Piotr Wielgucki "Matka Kurka" na swoim blogu w serwisie Kontrowersje.net.

"Przez chwilę się zastanawiałem, czy sam wiem, co chcę powiedzieć poprzez użycie takiej zbitki jak talmudyczny bolszewizm, ale to była tylko chwila. Rzeczywiście fonetycznie zgrzyta niemiłosiernie i trąca grafomanią, jednak trafia w sedno, co zamierzam udowodnić na ile to możliwe w tak krótkiej formie, jaką jest felieton. Oba terminy są niezbędne do opisania mechanizmu napędzanego po 1989 roku, głównie przez Michnika i jego zastępy ideologiczne. Mechanizm ten miał służyć tylko jednemu – upokarzaniu narodu, wynarodowieniu Polaków"- tłumaczy bloger na wstępie swojego tekstu. 


"Dlaczego talmudyczny? Tutaj sprawa jest prosta niczym podstawowa reguła talmudyczna: „co dobre dla żyda, to złe dla goja i odwrotnie”. Nie ma takiej możliwości, aby jakiemukolwiek żydowskiemu oficjelowi przyszło do głowy radośnie świętować wyzwolenie Auschwitz, chociaż akurat w tym przypadku znalazłby się rozsądne podstawy. Ba! Tylko teoretycznie istnieje taka możliwość, aby jakiś znany artysta, pisarz, aktor, czy dziennikarz żydowski wpadł na podobny pomysł. W praktyce to się nie zdarza, bo wszyscy razem wzięci doskonale wiedzą że za naruszenie tego tabu, tej żydowskiej świętości no i niestety wielkiego biznesu, jest wyrok śmierci cywilnej. Żyd profanujący największą tragedię Żydów zostaje gojem, nie ma go"-wskazuje publicysta.

"Co się dzieje z gojem, za profanację świętości gojów? Wystarczy popatrzeć na wszelkiej maści „artystów” w krajowym wydaniu. Każdy prostak, pospolity cham, idiota i w końcu barbarzyńca, jak tylko opluje polskie symbole, historie, martyrologię, zostaje topowym aktorem i wybitnym autorytetem. Całkowite odwrócenie pojęć i systemu wartości, do tego stopnia posunięte, że nawet czasach PRL-u nie do pomyślenia było, żeby jakaś Janda albo inny Stuhr wzięli udział w dyskotece „z okazji” wybuchu II Wojny Światowej, na którą zapraszała Dulkiewicz. Barbarzyńcy prześcigają się w wymyślaniu „happeningów”, ponieważ jest to całkowicie bezkarne, w dodatku można uzyskać awans i zarobić sporo kasy."-podkreśla Piotr Wielgucki.

"Dlaczego bolszewizm? Trochę to bardziej złożone, ale sprowadza się do dwóch najistotniejszych aspektów. Przede wszystkim chodzi o budowanie nowej internacjonalistycznej rzeczywistości, w której nie ma miejsca na naród, państwo i prawdziwą historię państwa. Szara masa ślepo poddana ideologii, kiedyś „człowieka pracy”, dziś trudno powiedzieć czemu. W każdym razie i pierwotnym i współczesnym bolszewizmie chodzi o to samo, przerabianie kościołów na magazyny, pokazywanie tradycyjnego systemu wartości jako ciemnogród i tworzenie nowej „sztuki”, która kiedyś nazywała się socrealizmem, a dziś „sztuką nowoczesną”. Po drugie „starych Bogów” i religię trzeba zastąpić nowymi bożkami i zabobonami i do tego potrzeba obrzędów."-wyjaśnia Matka Kurka.

"Biada niewiernym, którzy nie widzą w świętej „tolerancji” nowej religii i nie padają przed nią na kolana. Na pal, szafot albo w najlepszym razie pod pręgierz ze wszystkim, którzy nie oddają hołdu bożkom nazywanym autorytetami. Odzywa się profesor X, oświadcza, że dyskoteka Dulkiewicz jest nawiązaniem do tradycji i kultury starogreckiej i na tym idiotyzmie kończy się bolszewicka msza. Krańcowa zasadą bolszewizmu jest nawiązanie do reguły talmudycznej i w ten oto sposób, Powstańców Warszawskich nazywa się mordercami ludności cywilnej, natomiast Armia Czerwona nie gwałciła i nie wprowadzała terroru stalinowskiego, tylko bohatersko wyzwalała „ludową Ojczyznę”.-ocenia publicysta.

"Dulkiewicz swoim pomysłem na radosne świętowanie wybuchu II Wojny Światowej, nie pokazała nic nowego, to klasyczny produkt talmudycznego bolszewizmu. Ta świecka religia została stworzona nie w Polsce, ale spaczonych internacjonalistycznych umysłach, czy jak kto woli „we współczesnej myśli filozoficznej”. U nas, jak zwykle, jednostki najsłabsze intelektualnie i moralnie zbierają się w kupę i tępo naśladują Wielki Zachód lub Wielki Wschód, w zależności czyimi akurat są niewolnikami. Tak wygląda szkoła talmudycznego bolszewizmu wraz z jej „nauczycielami” i uczniami opisana w felietonie, ale temu poświęciłem też całą powieść – „Berek”.-podsumowuje Wielgucki. 

Kontrowersje.net