Wczoraj były prezydent Gruzji, wierny przyjaciel śp. Lecha Kaczyńskiego odwiedził Radom, gdzie złożył kwiaty pod pomnikiem Marii i Lecha Kaczyńskich. Pod pomnikiem Saakaszwili powiedział: "Lech Kaczyński jest bohaterem narodowym także mojego kraju. Był wielkim Polakiem. W ważnych dla historii Europy chwilach wykazał się niezwykłą odwagą pochodzącą z jego romantycznej miłości do kraju, Europy i idei wolności. Niewielu już jest takich ludzi - mówił Saakaszwili(...) Przybyłem tu złożyć hołd i upamiętnić mojego przyjaciela Lecha Kaczyńskiego i jego cudowną żonę Marię. Łączyło nas rzadka w świecie politycznym osobista więź. Nigdy nie zapomnę, gdy nasza stolica miała być zbombardowana przez Rosjan. Setki tysięcy ludzi czekało w Tbilisi na przybycie prezydenta Kaczyńskiego i innych europejskich przywódców. Rosjanie ostrzegali, że zestrzelą ich samolot, jeśli przylecą do Gruzji, a prezydent Kaczyński podjął ryzyko i zdecydował o lądowaniu. Chciał nie tylko ocalić mój kraj, ale też pokazać honor Polski, która wtedy reprezentowała honor całej Europy".
 
Później Saakaszwili przypomniał historię jaka wydarzyła się podczas odwiedzin Lecha Kaczyńskiego w Gruzji w momencie zaatakowania jej przez barbarzyńską Rosję Putina: "Ściemniało się. Gdy zbliżyliśmy się do rosyjskich okupantów, oni zaczęli strzelać. Wszyscy wtedy się pogubili, wiele osób padło na ziemię przerażonych, ale Lech Kaczyński jako jedyny stał dumny i wyprostowany, gdy kule latały wokół. Miał na twarzy wyraz godności i odwagi (...) Myślę, że zrobił to nie po to, by kogoś sprowokować, ale pokazać, że się nie boimy. To najgorsza rzecz dla Putina. Putin nie chce być lubiany, on chce, by ludzie się go bali. Bardzo niewielu europejskich przywódców nie okazuje lęku Putinowi i do nich właśnie należał Lech Kaczyński.
 
To wielkie słowa o wielkim Polaku. I trzeba przyznać, że jakby Lech Kaczyński żył to nasza polityka międzynarodowa, konflikt na Ukrainie wyglądałby totalnie inaczej. Polska byłaby największym mocarstwem w Europie środkowo-wschodniej.
 
mod/gazeta.pl