Kanclerz Niemiec Angela Merkel stwierdziła niedawno, że dla praworządności nie poświęci interesów i nie podejmie żadnych kroków, aby w odpowiedzi na próbę otrucia Aleksieja Nawalnego zrezygnować ze współpracy z Putinem w budowie Nord Stream 2. Tymczasem w Niemczech coraz więcej głosów przekonuje, że tylko w ten sposób rząd stanie się wiarygodny w swoich działaniach wymierzonych przeciwko Rosji.

Temat podjął Stefan Kornelius na łamach liberalnego dziennika „Süddeutsche Zeitung”. Monachijski publicysta przekonuje, że próba otrucia jednego z najważniejszych rosyjskich krytyków Kremla mogła być ze strony Władimira Putina formą demonstracji tego, że nie boi się żadnej presji i sankcji z Zachodu. Teraz natomiast, zdaniem dziennikarza, prezydent Rosji z radością przygląda się, jak wiele emocji wywołuje ta sprawa i jak bardzo nadwyręża ona więź w Unii Europejskiej.

Dlatego Kornelius zaznacza, że mówiąc o sankcjach wobec Rosji, nie można pomijać sprawy Nord Stream, który jego zdaniem jest „geopolitycznym symbolem połączenia Rosji i Niemiec”.

- „Jeśli próba otrucia Nawalnego ma doprowadzić do jednoznacznego stanowiska wobec Rosji, to nie może to pozostać bez wpływu na relacje energetyczne” – podkreśla publicysta.

Jeszcze kilka dni temu kanclerz Niemiec Angela Merkel podkreślała, że jest potrzebna reakcja Unii Europejskiej na próbę otrucia Aleksieja Nawalnego, ale bez względu na tę sprawę prace nad gazociągiem będą kontynuowane. W ubiegłym tygodniu szef komisji spraw zagranicznych Bundestagu Norbert Roettgen (CDU) stwierdził jednak, że „potrzebna jest wymierzona w Rosję unijna odpowiedź dotycząca gazociągu Nord Stream 2”.

kak/dw.com, PAP, Fronda.pl