- Największym przegranym tych wyborów jest jednak Schetyna. Ten obrzydliwy (używam łagodnego określenia, żeby nie być posądzonym, że go nie lubię) nieudacznik po raz kolejny poniósł klęskę, gdyż jego koalicja (obejmująca PO, Nowoczesną i kilka pacynek), której zmontowanie miało być jego sukcesem dającym prawo decydowania o losach opozycji, uzyskała mniejsze poparcie niż w poprzednich wyborach PO i Nowoczesna - pisze w mediach społecznościowych Stefan Niesiołowski, były polityk PO

Według byłego polityka Platformy Obywatelskiej, trudno też mówić o sukcesie Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, "której przywództwo skończyło się zanim na dobre się zaczęło".

- Oczywiście Schetyna obsadził swoimi lizusami większość jedynek i będzie miał duże wpływy w Platformie Obywatelskiej (to jedno - intrygować i ryć potrafi świetnie), ale wydaje się, że po kolejnej klęsce coraz więcej polityków związanych z PO zrozumie, że pozbycie się Schetyny jest pierwszym warunkiem przetrwania tej formacji skazanej pod jego rządami na skarlenie, rozkład i upadek. I tak wejście do sejmu lewicy utrudni partii Schetyny występowanie w roli hegemona po stronie demokratycznej opozycji – stwierdza Niesiołowski

 

bz/Facebook