Najbardziej wpływa na nas relacja trwająca całe życie: z rodzicami, współmałżonkiem, dziećmi… Jak zatem łatwo się już domyślić najbardziej przemienia nas głęboka relacja z Bogiem – pisze o. Szymon Hiżycki, benedyktyn.

 

„Pewnego dnia, gdy Jezus nauczał, siedzieli przy tym faryzeusze i uczeni w Prawie, którzy przyszli ze wszystkich miejscowości Galilei, Judei i Jerozolimy. A była w Nim moc Pańska, że mógł uzdrawiać.

Wtem jacyś ludzie niosąc na łożu człowieka, który był sparaliżowany, starali się go wnieść i położyć przed Nim. Nie mogąc z powodu tłumu w żaden sposób przynieść go, wyszli na płaski dach i przez powałę spuścili go wraz z łożem w sam środek przed Jezusa. On widząc ich wiarę, rzekł: «Człowieku, odpuszczają ci się twoje grzechy».

Na to uczeni w Piśmie i faryzeusze poczęli się zastanawiać i mówić: «Któż On jest, że śmie mówić bluźnierstwa? Któż może odpuszczać grzechy prócz samego Boga?»

Lecz Jezus przejrzał ich myśli i rzekł do nich: «Co za myśli nurtują w sercach waszych? Cóż jest łatwiej powiedzieć: „Odpuszczają ci się twoje grzechy”, czy powiedzieć: „Wstań i chodź?” Lecz abyście wiedzieli, że Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów» – rzekł do sparaliżowanego: «Mówię ci, wstań, weź swoje łoże i idź do domu». I natychmiast wstał wobec nich, wziął łoże, na którym leżał, i poszedł do domu, wielbiąc Boga.

Wtedy zdumienie ogarnęło wszystkich; wielbili Boga i pełni bojaźni mówili: «Przedziwne rzeczy widzieliśmy dzisiaj»”. (Z rozdz. 5 Ewangelii wg św. Łukasza)

 

Każde przyjście oznacza jakąś przemianę. Kiedy odwiedzają nas bliscy, coś się zmienia, pojawiają się nowe wspomnienia, transformacji ulegają nasze relacje. Kiedy spędzamy z kimś wakacje, te zmiany idą głębiej. Najbardziej zaś wpływa na nas relacja trwająca całe życie: z rodzicami, współmałżonkiem, dziećmi… Jak zatem łatwo się już domyślić najbardziej przemienia nas głęboka relacja z Bogiem.

Izajasz, pisząc o tym posługuje się zaskakującym obrazem pustyni, która nagle przemienia się w ogród. Tej przemianie przyrody towarzyszą liczne uzdrowienia – rzeczy zdumiewające. Tak – tam gdzie jest Bóg, zachodzi głęboka przemiana sięgająca korzenia rzeczywistości. Ona sięga nawet tam, gdzie jak się wydaje nic przemienić się nie może. Figurą tego jest pustynia: czy na piasku, litej skale, pod palącymi promieniami słońca cokolwiek wyrośnie? Skoro jednak pojawi się Bóg ze swoją niezwyciężoną i delikatną łaską, natychmiast następuje eksplozja życia. Izraelitom Pustynia Judzka kojarzyć się mogła ze spustoszonymi za grzechy Sodomą i Gomorą. I to nawet ta przeklęta ziemia na powrót staje się jak rajski ogród.

 

Ewangelia uzupełnia obraz Izajasza poprzez konkretny czyn Jezusa. Wobec sparaliżowanego Zbawiciel zachowuje się z miłosierdziem – ogarnia go całego swoją miłością, dlatego wpierw odpuszcza mu grzechy i dopiero potem leczy jego ciało. Nie można podejść do Jezusa bez przemiany – ona nastąpi zawsze, czasem, jak w tym przypadku na lepsze, ale czasem, gdy Syn Boży staje wobec opornego serca, jak w przypadku faryzeuszy, na gorsze.

Pomyślmy o pustyniach, które w nas się kryją, o mrocznych piwnicach, do których sami już się nie zapuszczamy… Wszędzie tam, gdzie wejdzie Jezus, następuje przemiana, uzdrowienie, rozwój życia. Jest to zatem jedno z naszych adwentowych ćwiczeń: żyć w Bożej obecności, aby  nasze serce doznało uzdrowienia.

 

Szymon Hiżycki OSB / ps-po.pl