Przewodniczący NSZZ „Solidarność” Piotr Duda wrócił z Białorusi, gdzie spotkał się z opozycją protestującą wobec sfałszowanych przez reżim Aleksandra Łukaszenki wyborów prezydenckich. W czasie konferencji prasowej na warszawskim lotnisku, dzieląc się swoimi spostrzeżeniami z pobytu na Białorusi, Duda podkreślił, że tamtejszego zrywu nie da się już powstrzymać.

- „Tak, jak przekazuje przewodniczący (Alaksandr Jaroszuk, stojący na czele Białoruskiego Kongresu Demokratycznych Związków Zawodowych -red.) to, co się już ruszyło, to już nikt nie zatrzyma. Ta śnieżna kula ruszyła i nikt nie jest w stanie ich zatrzymać” –  powiedział Piotr Duda po powrocie z Białorusi, gdzie spotkał się z tamtejsza opozycją.

Przewodniczący „Solidarności” podkreślił, że związek będzie wspierał dążenie białoruskiego społeczeństwa do wolności i sam jest gotowy w każdej chwili wrócić do Mińska, jeżeli tylko zajdzie taka potrzeba.

Dodał, że dziś jeszcze nie wiadomo, jak długo będzie trwał zryw Białorusinów. Duda zauważył też, że teraz zadaniem „Solidarności” jest znalezienie sposobu na to, aby zebrane w ramach Funduszu „Solidarni z Białorusią” środki trafiły bezpośrednio do potrzebujących Białorusinów, a nie „były kasowane przez reżim Łukaszenki”.

Duda zauważał, że cały czas białoruskiemu społeczeństwu pomaga polski rząd i prezydent Andrzej Duda, jednak muszą to być działania zamknięte w dyplomatycznych ramach, aby nie dawać Łukaszence podstaw do oskarżeń o ingerowanie w suwerenność Białorusi.

Jutro przewodniczący Solidarności spotka się ze Swiatłaną Cichanouską.

kak/PAP, niezależna.pl