Trwa szczyt Unii Europejskiej, na którym przywódcy państw członkowskich mają negocjować zaproponowane wczoraj porozumienie ws. tzw. mechanizmu praworządności. Portal niezależna.pl dotarł do informacji dot. uzasadnienia polskiego rządu przyjętego przez Polskę, Węgry i niemiecką prezydencję kompromisu.

Polska oraz Węgry nie zgadzały się na powiązanie unijnych środków z tzw. mechanizmem praworządności, grożąc zawetowaniem budżetu UE na lata 2021-2027 oraz Funduszu Odbudowy Unii Europejskiej. Wczoraj udało się jednak osiągnąć kompromis pomiędzy Polską i Węgrami a niemiecką prezydencją. Projekt porozumienia przekazano reszcie państw członkowskich.

Według nieoficjalnych informacji portalu niezależna.pl, uzasadnienie polskiego rządu ws. kompromisu wskazuje, że w staraniach Polski chodziło o wykluczenie z rozporządzenia określonych działań, takich jak zawieszanie budżetu dla państw, którym zarzuca się ogólne problemy z praworządnością.  

Rząd polski uzasadnia przyjęcie zaproponowanego kompromisu tym, że gdyby dziś wycofano rozporządzenie ws. warunkowości, w przyszłości Rada Unii Europejskiej i Parlament Europejski mogłyby zaostrzyć jego zapisy, a Polska nie miałaby wówczas możliwości weta ani żadnych innych narzędzi do zablokowania zmian.

- „Dzięki wywalczonym przez Polskę twardym zapisom w projekcie konkluzji jest już jasne, że system warunkowości odnosić się będzie wyłącznie do sytuacji, które wywierają negatywny wpływ na budżet UE – tj. realnych i konkretnych nadużyć finansowych lub korupcji” – napisano w uzasadnieniu.

Ochronę przed nadużywaniem mechanizmu praworządności ma gwarantować również zapis mówiący o tym, że „samo ustalenie, że doszło do naruszenia zasady państwa prawnego, nie wystarczy do uruchomienia mechanizmu”.

Ponadto spisane zostaną konkluzje Rady Europejskiej, które będą dla Komisji Europejskiej wytycznymi w stosowaniu mechanizmu. Polska zachowuje też prawo weta dzięki konieczności ratyfikacji w Sejmie tzw. decyzji o zasobach własnych. Polska odmówi ratyfikacji, jeśli przyjęte przez Komisję wytyczne będą sprzeczne z ustaleniami Rady Europejskiej.

kak/niezależna.pl