Poseł Koalicji Obywatelskiej, Franciszek Sterczewski, deklaruje w rozmowie z "Wyborczą": "Wybieram trampki. W eleganckich butach chodzili ludzie, którzy łamali konstytucję".

 

Obłęd goni obłęd. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" nowy poseł Koalicji Obywatelskiej, Franciszek Sterczewski, broni swojego lekceważenia Polaków, które wyraża chodząc do Sejmu w brudnych butach.

"W eleganckich butach chodzili ludzie, którzy łamali konstytucję, lekceważyli prawa człowieka i zawłaszczali sądy" - powiedział Sterczewski. "Ja wybieram trampki" - zadeklarował dumnie.

Wcześniej Sterczewski twierdził, że jeżeli ktoś chodzi do Sejmu w czystych butach, to znaczy, że jest nierobem. "- Jeśli poseł lub posłanka mają czyste buty, to znaczy, że w czasie kampanii siedzieli i nie wiem, jak się dostali do Sejmu. Zazdroszczę im czystych butów" - mówił.

Teraz w rozmowie z "Wyborczą" uznał, że skoro politycy PiS chodzą w eleganckich butach, to on woli trmapki.
Później przekonywał, że jest zaszokowany tym, że kogoś interesują jego buty.

"Jestem w szoku, że te buty komuś przeszkadzają. Nie uważam, że pokazałem brak szacunku dla Sejmu. To, że w ogóle się w nim znalazłem, to jest właśnie zasługa tego, że zawsze jestem sobą i byłem sobą w kampanii. Ludzie, którzy mnie wybrali oczekują, że nadal tak będzie" - powiedział.

W końcu jednak... ugiął się. Zadeklarował, że... kupi nowe buty (chociaż nie eleganckie).
"Składam deklarację: w wolnej chwili kupię buty, które nie będą kuły w oczy prawicowych trolli. Nie będą może eleganckie, ale będą nowe" - stwierdził.

Czemu nie eleganckie? Może podobnie jak koledze z opozycji, Marcinowi Kulaskowi z Nowej Lewicy, 9 tys. dla posła nie starcza mu, aby przeżyć w Warszawie?

bsw/wysokie obcasy