W Platformie Obywatelskiej jest grupa konserwatystów, którzy sprzeciwiają się światopoglądowo polityce liberalnej swoich kolegów i koleżanek. O co walczycie?

 

- O normalność. Część kolegów z PO uznała, że warto sobie torować drogę do Janusza Palikota. To jest bulwersujące. To, co było kiedyś siłą PO, to jej wielonurtowość. Mieścili się w niej zarówno konserwatyści oraz osoby ze środowisk laickich. Mieliśmy do siebie szacunek i tolerowaliśmy swoje poglądy. Teraz to się zmienia. Głos konserwatystów jest wołaniem o to, co jest istotne. A nie wpisywaniem się w obecny spór ideologiczny wywoływany przez środowiska lewicowe. One walcząc między Palikotem, a Millerem o przywództwo, bardzo radykalizują swoje postulaty. My nie musimy się w to angażować. Trzeba mieć dystans, bo jednak dziś Polaków nie nurtują problemy związków partnerskich czy legalizacji narkotyków. Z walki o krzyż Palikot już zrezygnował, bo nie ma już do tego widowni.

 

Jednak to Donald Tusk panuje jako srogi władca, który nie będzie klękał przed księdzem. Po tych jego słowach zmieniło się też nastawienie PO do Kościoła katolickiego i duchownych. Czy z partii traktują was - zadeklarowanych katolików i chrześcijan - poważnie?

 

- Traktują nas poważnie. Chodzi o to, aby nie próbować siłowych rozwiązań. Oni chcą nam pewne sprawy narzucić, na co się nie zgadzamy. Fakt, że debata wewnątrz klubowa jest niemrawa nie upoważnia nikogo do narzucania swojego punktu widzenia. My proponujemy dyskusję, a nie okopanie się. Mając na uwadze prawa konstytucyjne dbajmy o ich przestrzeganie. PiS mówi, że wyciągamy tematy zastępcze, a Palikot, że robimy zamach na możliwość sprzedaży antykoncepcji. Ani jedno, ani drugie nie jest prawdą, niezależnie od przekonań jesteśmy zobowiązani do walki o podstawowe prawa obywatelskie.

 

Iwona Śledzińska Katarasińska, rzecznika dyscypliny partyjnej w PO, mówi o was: chcą być w Sejmie, ale boją się proboszcza.

 

- Styl Janusza Palikota jest stylem dominującym w dzisiejszych mediach i niektórzy się tym zarażają. Mogę tylko ubolewać, że moi koledzy zniżają się do takiego poziomu. Prawo do wolności mieści się w prawie odmowy wobec przymusu. Gwarantuje to Konstytucja oraz pakt ONZ ratyfikowany przez Polskę w 1977 r. Farmaceuta, tak jak lekarz, pielęgniarka czy położna, również powinien mieć prawo odmowy występowania przeciwko zdrowiu i życiu pacjenta, czyli odmówić sprzedaży środków wczesnoporonnych. Nikogo nie można zmuszać do udziału w procesie zabijania. To nie politycy są panami ludzkich sumień. Jeśli ktoś powołuje się na argument, że boję się proboszcza, to świadczy jak bardzo poddaje się presji wojny ideologicznej. Gdzie tu wolnorynkowe postulaty? Jeśli już to wolę słuchać proboszcza niż głupot barbarzyńców.

 

Rozmawiał Jarosław Wróblewski