Komunikat IPN-u jest ważny i potrzebny, by zareagować na rosyjskie kłamstwa. Jednak jest niewystarczający. Jestem przekonany, że historycy IPN-u wiedzą na czym polegało fałszowanie dokumentacji i jej wytwarzanie przez komunistów” - stwierdza były poseł, dr hab. Józef Brynkus odnosząc się między innymi do wczorajszej odpowiedzi Instytutu Pamięci Narodowej na opublikowane przez Rosję dokumenty mające jakoby dowodzić wymordowania Żydów i Ukraińców w Warszawie przez Armię Krajową.

Jak pisze w swoim tekście Brynkus:

Powszechnie znany jest przypadek tzw. Czarnej Księgi reakcji polskiej – czyli współczesnej <<Targowicy>> – czyli spreparowanych przez komunistów dokumentów mających poświadczać rzekomą zdradę polskich przedwojennych polityków i ich współpracę z Niemcami w czasie II wojny światowej. Wydano go w ilości 3000 egzemplarzy w sytuacji braku papieru i innych możliwości wydawniczych. Ale zrobiono to po to, by zmanipulować obraz II wojny światowej. Wiele narracji o II wojnie światowej powstało na bazie tego fałszerstwa i dziś jeszcze jest akceptowane”.

Dodaje także:

Sprawa jest jasna – wybiórcze publikacje Rosji, to nic innego, jak tylko wypreparowane materiały, być może nawet część ich jest sfabrykowana. Ale polska strona dostępu do ich oryginałów mieć nie będzie. A tymczasem media mainstreamowe – nie znaczy, że z polskim właścicielem i reprezentujące polski interes – z wielkim bum bum informują o rosyjskiej akcji publikowania rzekomych dokumentów”.

Autor stwierdza również, że IPN „słabo reaguje na fałszowanie polskiej historii. Dowodzi tego nie tylko reakcja na obecną akcję Rosjan, ale też i w innych przypadkach”. Dodaje:

Podobnie jak słabość wykazują inne polskie instytucje odpowiadające za naukę i szkolnictwo (wyższe oraz średnie i podstawowe). Przykładem jest nieprzebijająca się do opinii publicznej krytyka wątpliwych merytorycznie i warsztatowo publikacji Barbary Engelking. W obu przypadkach IPN po wydaniu słabego merytorycznie oświadczenia uznaje, że zrobił swoje, a tak nie jest”.

Na koniec swojego tekstu stwierdza:

Te przykłady (reakcja na rosyjskie ujawnianie – nie wiadomo czy prawdziwych, a na pewno spreparowanych i wybiórczo dobranych dokumentów dotyczących II wojny światowej i publikacje Barbary Engelking – które są parametryzowane i wykorzystywane do oceny jej dokonań – przecież za coś dostała tę habilitację, ale także do oceny instytucji, w której pracuje) pokazują, że IPN nie wypełnia nałożonych na niego przez ustawę obowiązków dbałości o rzetelność badań i publikacji dotyczących tego fragmentu dziejów, który mu ustawa przypisuje. Coś trzeba z tym zrobić”.

Pełen tekst można przeczytać na stronie internetowej byłego posła.

tag/poselbrynkus.pl,Fronda.pl