Tomasz Wandas, Fronda.pl: Jak Pan Profesor sądzi, czy Emanuel Macron zdoła zażegnać kryzys migracyjny?

Prof. Kazimierz Kik, politolog: Francja to kraj, który w swej historii wielokrotnie zmagał się z Afryką Północną. Naród francuski ma zatem wielowiekowe doświadczenie związane z kulturą arabską. Uwzględniając mentalność i podejście większości Francuzów do kwestii migracyjnej nie spodziewałbym się, aby zechciał on postąpić wbrew tendencjom Francji. Moim zdaniem nadal będzie prowadził politykę „otwartych drzwi”, co prawda może on stwarzać pozory walki z terroryzmem – odsyłając na przykład ludzi o ten terroryzm podejrzanych do swoich ojczyzn – jednak nigdy nie zamknie definitywnie drzwi na uchodźców.

Jakie będą tego konsekwencje dla pozostałych krajów Europy Zachodniej?

Macron jest zdecydowanie zwolennikiem polityki otwartych drzwi, Merkel najprawdopodobniej wygra wrześniowe wybory, dlatego możemy spodziewać się, że zwrotu akcji w sprawie migracji nie będzie. Będzie tak z prostej przyczyny. Zarówno Macron jak i Merkel, choć zdają sobie sprawę z zagrożenia jakie wiąże się z uchodźcami, to sprawy ekonomiczne są z ich punku widzenia ważniejsze.

Kierują się oni bardziej względami ekonomicznymi niż politycznymi tzn. funkcjonując w warunkach globalizacji, widzą przede wszystkim korzyści wynikające z napływu młodej i taniej siły roboczej. Zakładając zysk ekonomiczny biorą pod uwagę, że mimo niedogodności uchodźcy dostarczają tego, czego potrzebują ich gospodarki. Dopóki dopóty na czele Niemiec i Francji będą stali przedstawiciele mainstreamu neoliberalnego, to nie rachunek polityczny czy ideowy, ale ekonomiczny będzie głównym czynnikiem leżącym u podstaw polityki migracyjnej i azylowej.  

Pamiętamy wypowiedź pani Le Pen, z czasów kampanii prezydenckiej. Pamiętamy, że powiedziała, iż niezależnie od tego, kto wygra – Francją będzie rządziła kobieta. Czy zdaniem Pana Profesora, faktycznie tak jest, że Merkel na tak mocny wpływ na Macrona?

To fakt. Jeśli chodzi natomiast o Macrona – to jest on przedstawicielem tzw. południa UE, w związku z tym jego koncepcje idą jeszcze dalej niż koncepcje Angeli Merkel. Zarówno Macron jak i Merkel to neoliberalny nurt – jest to dodatkowe wzmocnienie w stosunku do byłego prezydenta Hollande’a, który mimo wszystko był socjalistą. Zawsze był taki podział ról w UE pomiędzy dwoma głównymi filarami integracji – Francja bardziej koncentrowała się na sile militarnej i była przez to gwarantem mając siłę w płaszczyźnie politycznej i militarnej, a Niemcy w płaszczyźnie ekonomicznej. Problem uchodźców jest problemem ekonomicznym, a zatem w tej kwestii dominował będzie głos najsilniejszej gospodarki w UE, czyli głos Angeli Merkel. To ona będzie w tandemie z Macronem inicjatorką i główną inspiratorką procesów integracyjnych.

Czyli jednym słowem w najbliższych latach, to Angela Merkel będzie nadawała ton UE w najbliższych latach, tak?

Tak i jest to korzystne dla Polski. W moim przekonaniu Angela Merkel będzie łagodziła ewentualne następstwa ostrych słów pod adresem Polski prezydenta Macrona. Merkel jako gospodyni UE będzie wymuszała harmonię i spokój w europejskim domu. To znaczy, że mimo wszystko będzie wyciszała krytykę idącą pod adresem rządu Prawa i Sprawiedliwości, gdyż Polska dla Niemiec jest istotna z geopolitycznego punktu widzenia.

Dziękuję za rozmowę.