- Jestem pewien, że gdyby kiedykolwiek miał nawet nie dowód, ale tylko poważną poszlakę, kazałby dogłębnie zbadać ten przypadek i zastosowałby najsurowsze środki. Poszanowanie osoby ludzkiej było dla niego święte i znaczyło znacznie więcej niż prestiż instytucji, również instytucji Kościoła. Wystarczy pomyśleć, z jaką odwagą prosił przy różnych okazjach o przebaczenie za grzechy ludzi Kościoła, co wielu mu wówczas zarzucało – powiedział filozof prof. Rocco Buttiglione, który przez wiele lat zasiadał we włoskim parlamencie.

Buttiglione był ministrem ds. stosunków europejskich Włoch oraz ministrem kultury Włoch. Obecnie jest kierownikiem katedry filozofii na Papieskim Uniwersytecie Laterańskim w Rzymie.

Profesor zaznaczył, że zawsze, kiedy ma dojść do jakiejś nominacji krąży cała masa pogłosek oraz „pojawia się mnóstwo oszczerstw i plotek” w stosunku do niewinnych ludzi. Profesor zaznacza, że św. Jan Paweł II początkowo postanowił usunąć McCarricka z listy kandydatów, ale zmienił zdanie po tym, jak kiedy McCarrick napisał list, w którym odwołując się do Boga zapewniał, że „nie tylko nigdy nie popełnił zbrodni pedofilii, ale też nigdy w życiu nie zgrzeszył przeciwko szóstemu przykazaniu”.

Stwierdził także, że postawa papieża mogła wynikać z „jego doświadczenia obywatela państwa komunistycznego, w którym na porządku dziennym było skazywanie kogoś bez dowodów”, a posądzenia, plotki i oszczerstwa były codziennością.

Prof. Buttiglione podkreślił też, że z raportu opracowanego przez Stolicę Apostolską "nie wynika (), jakoby św. Jan Paweł II kiedykolwiek się dowiedział o przypadkach wykorzystywania seksualnego przez McCarricka".



mp/pap/niezalezna.pl