„Cały nasz system wyzwolenia seksualnego zależy od przemysłu aborcyjnego. Mimo twierdzeń feministek i ich sojuszników, że antykoncepcja jest odpowiedzią na niechcianą ciążę, większość kobiet dążących do aborcji już stosowało jakąś formę antykoncepcji. Jak się okazuje, trudno jest całkowicie nieustannie niweczyć cel aktu pigułkami i lateksem” – pisze Jonathon Van Maren na swoim blogu, zwracając uwagę na to, że aborcja jest nieodłączną częścią tzw. „rewolucji seksualnej”.

We współczesnej kulturze neguje się naturalne powiązanie aktu seksualnego z prokreacją, a próba zwrócenia na ten związek uwagi może doprowadzić do „gniewu ze wszystkich stron spektrum”, a przynajmniej do szyderstw i kpin ze „staroświeckiej” i „nieżyciowej” mentalności. Seks jest traktowany rekreacyjnie i „zabezpieczany” całą „baterią pigułek, gumek i innych środków”. W ostateczności zawsze ostatnią „deską ratunku” jest aborcja.

„Istotnie, była właścicielka kliniki aborcyjnej Carol Everett zauważyła w swoim pamiętniku, że przemysł aborcyjny jest zaangażowany w biznes antykoncepcyjny, ponieważ zachęcanie do seksualnie ryzykownego zachowania zwiększa ilość ciąż – co zwiększa ich marżę zysku – pisze publicysta. – Everett twierdzi, że celem przemysłu aborcyjnego było, by każda nastolatka miała od trzech do pięciu aborcji”.

Ten związek rewolucji seksualnej z przemysłem aborcyjnym jest szczególnie widoczny wówczas, gdy ustanawia się prawa chroniące nienarodzone dzieci. Reakcja feministek jest wściekła i posuwa się także do tak absurdalnych i w gruncie rzeczy zabawnych działań, jak „strajk seksualny”. Mężczyźni decydują się z kolei na wazektomię, czego przykłady można było ostatnio zaobserwować w Teksasie. „Nastawienie antykoncepcyjne oderwało prokreację od seksu do takiego stopnia, że kiedy aborcja staje się coraz rzadsza”, zarówno kobiety, jak i mężczyźni skłonni są do skrajnych działań, byle uniknąć poczęcia dziecka.

Jak zauważa Van Maren, jeśli dojdzie do obalenia werdyktu Sądu Najwyższego w sprawie „Roe kontra Wade” z roku 1973, który doprowadził do legalizacji aborcji w USA, być może „ujrzymy więcej osób, które sobie uświadomią, że w seksie nie chodzi tylko o rekreację i przyjemność. Chodzi w nim o dużo więcej niż to – a zabijanie dzieci, które zostają powołane do istnienia w wyniku aktu płciowego, zawsze było niegodziwym i brutalnym sposobem uzyskania sterylnego seksu”.

Tym samym okazuje się, że „ustawodawstwo faktycznie wpływa na zachowanie”.

 

jjf/LifeSiteNews.com