W Genewie trwa szczyt z udziałem prezydentów Stanów Zjednoczonych i Rosji. Ku zaskoczeniu obserwatorów, tym razem Władimir Putin się nie spóźnił i przybył do wilii La Grande jako pierwszy, około godziny 13.

Putin na miejsce z lotniska przyjechał limuzyną Aurus. Po drodze minął udekorowany amerykańskimi i rosyjskimi flagami most. Wcześniej rosyjski prezydent odmówił protokolarnego spotkania z władzami Szwajcarii stwierdzając, że przybył do tego kraju wyłącznie na szczyt.

Choć zazwyczaj Władimir Putin każe na siebie czekać, tym razem to on przybył na miejsce jako pierwszy. Przebywający w Genewie od wczoraj Joe Biden przyjechał kilkanaście minut później. Jego spóźnienie tłumaczono tym, że Amerykanie chcieli uniknąć sytuacji, w której Biden musiałby czekać na prezydenta Rosji.

Po uściśnięciu dłoni przywódcy w towarzystwie szefów dyplomacji obu państw udali się na rozmowy do biblioteki.

kak/PAP