Luiza Dołęgowska, Fronda.pl: Odbył się 14. Europejski Tydzień Regionów i Miast w Brukseli, w trakcie którego omawiano  przyszłość polityki spójności w kwestii funduszy europejskich. Podają takie pomysły, żeby część środków, które miałyby być przeznaczone na pomoc na nasze dotacje, zamienić na instrumenty finansowe -  np. na pożyczki, poręczenia, czy  tak może się stać?

Prof. Ryszard Legutko: To wielokrotnie podało wprost w wypowiedziach polityków unijnych, żeby karać krnąbrne kraje, zwłaszcza Europy Wschodniej -  Węgry, Polskę, Prawdopodobnie  to jest kolejna wersja tego samego pomysłu.

F:  Czy obiecane fundusze mogą posłużyć teraz, poniekąd, do pewnego rodzaju szantażu politycznego?

Ryszard Legutko: Mogę tylko powiedzieć że to jest granda i bezprawie, ponieważ fundusze strukturalne, fundusze które mają doprowadzić do zwiększenia spójności miedzy tak zwaną nową i tzw. starą Europą, to nie są fundusze rozdzielane wg kryteriów politycznych, i cały pomysł żeby nimi manipulować,  kogoś  karać i dyscyplinować jest z piekła rodem. To po raz kolejny dowodzi, że Unia Europejska w sposób jawny i arogancki łamie reguły, który nią rządzą. Takich przykładów łamania prawa jest wiele. Do karania krajów wschodnich, zwłaszcza Polski i Węgier, nawoływali różni ważni politycy unijni, zupełnie ignorując bezprawny charakter podobnych działań. Po pierwsze to są pieniądze zupełnie z innej kieszeni, a po drugie Unia nie ma żadnej władzy nad tym, by udzielać negatywnych bodźców finansowych z powodów politycznych.

F: Na zewnątrz pozornie jest wszystko w porządku, ale w gruncie rzeczy dużo dzieje się w Unii i nawet postronny obserwator zauważy,  że Polska jest coraz bardziej na celowniku. Caracale ,,nie przeszły'', więc Francja jest niezadowolona. Współpracujemy z Węgrami, budujemy grupę państw V4 - jeszcze gorzej. Czy Polska staje się wyrodnym, gorszym dzieckiem Unii?

Ryszard Legutko: Na to trzeba patrzeć inaczej. W polityce jest tak, że zwykle role są rozdzielone i wiadomo, kto i ile ma władzy, kto i ile może, kto może podejmować decyzje, a kto powinien się podporządkować. I Polska oraz inne kraje Europy Wschodniej takie role miały przypisane. W przypadku Polski zapracował na to głównie poprzedni rząd  Platformy Obywatelskiej. Dawano nam różne paciorki, natomiast w negocjacjach Polacy się nie liczyli, ponieważ wiadomo było, że wszystko zaakceptują.

Dzięki temu niewiele zyskaliśmy, natomiast słyszeliśmy zewsząd, że jesteśmy mili, dobrzy, europejscy, że jesteśmy prymusami  - aż nagle to się zmieniło. Było to do przewidzenia, bo wyszliśmy z tych ról, które nam przypisano.  Jeśli podmioty, którym wskazano jakąś boczną pozycję polityczną nagle zgłaszają dodatkowe roszczenia i mówią ,,nie zgadzamy się, nie jesteśmy zadowoleni, my mamy inne zdanie, my chcemy więcej"- to wywołuje odruch wściekłości. Podnosi się krzyk: „Było tak dobrze, a oni nagle czegoś chcą?”

F: ,,Oni'' tupnęli nogą?

Ryszard Legutko: Tak, tupnęli i mają swoje zdanie, więc przychodzi pierwsza fala: próbować  zakrzyczeć , zawstydzić , udzielić ostrej reprymendy. Widzę to, gdy rozmawiam z moimi kolegami z innych krajów, np. z Niemiec. Niektórzy, życzliwi  mówią: " Co wy chcecie, przecież akceptacja głównego nurtu w Unii jest w waszym interesie. Dostaliście Buzka, macie Tuska, powinniście być zadowoleni, że wasza lojalność została wynagrodzona".

Odpowiadam:,, z całym szacunkiem, ale ja nie mówię panu, jak pan powinien postępować, by było to w interesie Niemiec. To pan razem ze swoimi kolegami decyduje, co leży w interesie Niemiec, a co nie. Dlaczego odmawia Pan nam tego prawa? Dlaczego Pan  definiuje za nas, co leży w interesie Polski?"

To jest dla nich coś kompletnie nowego , że jakiś kraj peryferyjny zaczyna nagle samodzielnie definiować interes narodowy. "Przecież to myśmy już to dla was zrobili, powinniście się cieszyć"  - a my się nie cieszymy.

Dziękuję za rozmowę