Ewa Kopacz deklaruje, że kwestia in vitro zostanie uregulowana jeszcze w tej kadencji po to, aby nie dochodziło do takich sytuacji, jak w szczecińskiej klinice, gdzie doszło do pomylenia komórek. Projekt przygotowany przez Ministerstwo Zdrowia ma zaradzić takim problemom.

Tyle, że zapisy zawarte w dokumencie mogą spowodować kolejne dramaty. Wszystko dlatego, że według nowych regulacji jeden mężczyzna będzie mógł zostać ojcem 10 dzieci z różnymi kobietami.

Taki limit miałby ograniczać ryzyko kazirodztwa, ale przecież dorosłe dzieci urodzone z in vitro mogą sobie nie zdawać sprawy z faktu, że mają tego samego ojca i nieświadomie wchodzić w kazirodcze związki.

Ginekolog dr Jacek Tulimowski przyznaje, że ryzyko kazirodztwa zawsze istnieje, ale wydaje mu się mało prawdopodobnym, by dwie sąsiadki skorzystały z państwowego programu in vitro, dostały nasienie od tego samego dawcy, a ich dorosłe dzieci związały się ze sobą. To nie zmienia jednak faktu, że takie ryzyko istnieje.

Co więcej, wątpliwości budzi także zakaz niszczenia zarodków, ale tylko tych, które są "zdolne do prawidłowego rozwoju”, o czym będzie decydował embriolog.

MaR/Wiadomosci.wp.pl