Zadziwia rodowód uroczystości Zmartwychwstania Pańskiego. Święto rodzi się pierwszego dnia po szabacie czyli w dzień powszedni, gdy Jerozolima leniwie zaczyna budzić się ze snu. Wiara ludzi, którzy jeszcze nawet nie nazywają się chrześcijanami, sprawia, że dzień powszedni staje się świętem największym z możliwych. Św. Jan Ewangelista pisze niezwykle sugestywnie: „Pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno…” Każde określenie jest tutaj niezwykle ważne, ponieważ ukazuje rzeczywisty kontekst paschalnego odkrycia i związanej z nim radości. Ta ciemność jest wielką metaforą  naszych, ludzkich mroków. Nie biją dzwony, nie ma procesji rezurekcyjnej, nie słychać żadnych śpiewów. Jest natomiast cisza pęczniejąca niczym nasienie, które poczuło odrobinę wilgoci i ciepła. Nie ma tłumów, pojawiają się pojedyncze osoby i to według jakiegoś dziwnego klucza. Święto nie jest jarmarcznie krzykliwe. Rodzi się powoli i subtelnie, ale z każdą godziną nabiera sensu i znaczenia. Upływający czas nie zabija święta, wręcz przeciwnie, pokazuje jego trwałość, głębię i znaczenie!  

   Osobą, która rozpoczyna „świętowanie” jest Maria Magdalena, kobieta „z przeszłością” lub, jak kto woli, „po przejściach”. W tamtych czasach i kulturze świadectwo kobiety, zwłaszcza o wątpliwej reputacji, w ogóle nie miało znaczenia. Świat zdominowany przez mężczyzn używał męskiej narracji we wszystkich kwestiach, nie wyłączając religii. Inaczej niż dzisiaj, ówczesny świat wiary był domeną mężczyzn. To mężczyźni interpretowali, podtrzymywali i przekazywali wiarę. Dzisiaj zajmują się tym niektóre kobiety, bo niewielu mężczyzn gotowych jest na przymierze z Bogiem. 

   Maria Magdalena w jakimś sensie wychodzi przed szereg. Nie ma w niej żadnego wyrachowania ani kalkulacji. Jest spontaniczna. Gdy odkryje fakt pustego grobu nie wie co myśleć. Włamanie? Profanacja? Kradzież? Manipulacja? Odkrycie jest na tyle trudne, że przerasta jej możliwości poznawcze. To za dużo jak na serce i umysł świeżo nawróconej osoby. Po tylu wcześniejszych, traumatycznych przeżyciach pojawia się zagadka, jakiej nie było wcześniej: Co się stało z Jezusem? Na pewno nie ma Go w grobie, ale czy zmartwychwstał? Kto ma prawo to stwierdzić? Arcykapłan Kajfasz wyrzekł się Jezusa uznając Go, za „ciało obce” i fałszywego mesjasza. Faryzeusze, saduceusze, uczeni w Prawie i Piśmie czyli tzw. środowisko świątynne, poszło tą samą drogą spisku i negacji, więc na pewno nie będzie zainteresowane wyjaśnianiem tajemnicy Jezusa z Nazaretu! Będzie chciało wszystko jeszcze bardziej zaciemnić. Marii Magdalenie pozostaje praktycznie jeden adres – Wieczernik. Tam może udać się bezpiecznie z wszystkimi lękami, pełna pytań i wątpliwości. Droga między grobem Józefa z Arymatei a Wieczernikiem stanowi prawdziwą oś nowego życia! Jest jak napięta struna, na której powstaje pieśń paschalnej radości. Pieśń wyzwolonych z lęków i niepewności. Jest pewna analogia w historii biblijnej. W Starym Przymierzu ta struna nowej pieśni była rozpięta między domem niewoli (Egiptem) a Ziemią Obiecaną. Wtedy, po przejściu Morza Czerwonego, pieśń intonował Mojżesz (por. Wj 15,1n). Teraz pierwszym głosem w chórze nowych stworzeń jest Maria Magdalena. Niebawem dołączą inni. Tak powstanie polifoniczny śpiew wspólnoty.

   Pierwszym, który dołączy do chóru nowych stworzeń będzie Piotr Apostoł. On też jest po przejściach. Niewiele brakowało, by skończył jak Judasz. Dzięki łasce pokory i łzom, wytrwał przy Panu. Teraz zostaje wezwany do pustego grobu. Wszystko dzieje się dla niego po raz pierwszy. Nigdy nie uczestniczył w podobnym wydarzeniu. Nigdy nie poznawał podobnej tajemnicy. Zgodnie z wolą Jezusa ma umacniać braci w wierze (por. Łk 22,33), więc sam musi wierzyć. Nie można zapalać innych, samemu nie płonąc. Domysły, gdybanie, niepewność, wątpienie nie mogą zdominować Piotra. Pytającym nie może mówić: „nie wiem”. Tak mogą mówić wszyscy inni, tylko nie Piotr! Przemierzając oś życia opuszcza Wieczernik, by znaleźć się w grobie. Idzie z Janem, by na świadectwie dwóch lub trzech oparła się cała sprawa (por. Mt 18, 16).  W wierze nie chodzi przecież o subiektywny pogląd ale o prawdę obiektywną.  Co oznacza pusty grób zarówno dla wyznawców Jezusa Chrystusa, jak i niewierzących? Wobec takiego wydarzenia nie da się być neutralnym. Neutralność jest strategią uniku. Wiara to świat decyzji i świadomych wyborów. Piotr nie może milczeć. Musi zająć stanowisko. To pierwszy egzamin jego posługi. Jeśli Piotr reprezentuje prymat, to towarzyszący mu Jan, reprezentuje kolegialność.  

   Po przybyciu do grobu, obaj widzą nie tylko pustkę ale, jeśli tak wolno powiedzieć, dwa artefakty: płótna i chusty. Ponieważ Zmartwychwstałemu nie były one do niczego potrzebne, zostały porzucone jako ostatnie cząstki elementarne, ostatnie więzy świata doczesnego. Być może apostołowie zabrali je ze sobą, jako najcenniejsze relikwie, chroniąc przed profanacją lub kradzieżą. Ale to nie relikwie mają być przedmiotem wiary. Trzeba zdefiniować pustkę jerozolimskiego grobu. Co ona oznacza? Czy jest wynikiem interwencji Boskiej czy ludzkiej? Kto to wszystko spowodował? Przecież nie można wierzyć w pustkę. W psalmie 118 zostało wypowiedziane proroctwo: 

Kamień odrzucony przez budujących
stał się kamieniem węgielnym.
Stało się to przez Pana:
cudem jest w oczach naszych.
Oto dzień, który Pan uczynił:
radujmy się zeń i weselmy!

Czy to proroctwo się wypełniło tu i teraz, czy dopiero się wypełni w bliżej nieokreślonej przyszłości? W przepowiadaniu paschalnym Apostołów argument skrypturystyczny czyli powołanie się na Pisma i Proroków, okaże się najważniejszym ze wszystkich argumentów. Zresztą sam Jezus wielokrotnie mówił, że w Nim muszą się wypełnić wszystkie proroctwa:  „To właśnie znaczyły słowa które mówiłem do was, gdy byłem jeszcze z wami, Musi się wypełnić wszystko co, napisane jest o Mnie w Prawie Mojżesza, u Proroków i w Psalmach". (Łk 24, 44) To jest coś więcej niż zwykła sugestia! 

   Piotr staje w obliczu całej potęgi proroctw mesjańskich i musi się jednoznacznie wypowiedzieć. Nie może milczeć. Nie może mówić, jak politycy, którzy z językiem wyprawiają ekwilibrystykę, by ostatecznie niczego nie powiedzieć. Piotr nie może oświadczyć: „Nie potwierdzam i nie zaprzeczam.” Maria Magdalena i wszyscy pozostali czekają na jednoznaczną deklarację, która pozwoli wierzyć. Ciężar gatunkowy wypowiedzi spada na Piotra, który został wezwany, by przewodzić innym. A więc, kluczową kwestią będzie to, czy Piotr uwierzy w cud największy z możliwych. To nieporównanie więcej niż uciszenie burzy, rozmnożenie chleba czy zamiana wody w wino. Śmierć to najpotężniejszy z żywiołów, więc wyzwanie które rzuca człowiekowi też jest największe z możliwych. Człowiek go nie pokona. To może zrobić tylko ręka Boga. I właśnie tak się stało: „Prawica Pańska moc okazała…” Nie wszyscy chyba zdajemy sobie sprawę ile zawdzięczamy Marii Magdalenie. Jak dobrze, że się pojawiła i sprowokowała Apostołów, by opuścili Wieczernik i weszli na oś życia. Zakończmy więc nasze rozważanie bardziej poetycko:

 

Każdy grób jest inny

choć kryje to samo

tę samą tajemnicę

tak różnie grzebaną 

te same pytania

tak różnie zadane

i odpowiedź 

którą wskrzesza

paschalny Baranek 

 

i to światło

którego natury nie zdoła

ukryć całun żałobny

ani lament anioła 

i ta cisza ogrodu

w którym jakby

nieśmiało

klęsk śmiertelnych 

zwycięstwo

stać się mogło więc stało

 

i ten pokój 

największy

kiedy wszystko już znane

i odkrycie ostatnie

śmierć to tylko przystanek

 

ks. Ryszard K. Winiarski