Jest bohaterem wojennym, kapelanem wojskowym, jeńcem wojennym I wojny Koreańskiej.

Okazało się, że jego obecność na froncie była dla żołnierzy nieoceniona. Uskarżał się nawet w listach, że przez kilka tygodni nie miał czasu na sen, bowiem prawie nieustannie był przy chorych, namaszczał, spowiadał, ochrzcił mnóstwo ludzi, przeprowadził tysiące rozmów. Odprawiał Msze Święte na masce jeepa i wielokrotnie podczas ostrzałów stracił sprzęt liturgiczny.

2 listopada 1950 roku trafił do niewoli w czasie bitwy pod Usan. Dał się tam poznać jeszcze bardziej jako szczególny przyjaciel potrzebujących. Nieustannie wspierał i podnosił na duchu, organizował modlitwy, oddawał swoje racje żywnościowe, rozwiązywał konflikty między jeńcami. Stał się autorytetem, którego wspierał Duch Święty.

Stał się głównym szmuglerem leków i żywności, prowadził w obozie prawdziwy półświatek, który uratował życie wielu żołnierzom albo uchronił ich od rozpaczy.

Kiedy zachorował na dyzenterię i zapalenie płuc, Koreańczycy wynieśli go do tzw "szpitala" - czyli umieralni, gdzie nie było żadnej pomocy medycznej, ani nawet pół lekarza. Pozostawiony tam, umarł z niedożywienia i chorób.

Pochowany został w masowym grobie, a jego zwłoki później, po wielu bataliach, przeniesiono wraz z innymi jeńcami do wojskowego cmentarza na Hawajach.

Dzięki tytanicznej pracy świadków, lekarzy, wojska i Postulacji Sługi Bożego udało się zidentyfikować jego grób i ciało. Odkrycie zostało potwierdzone 4 marca 2021 roku!

Ojciec Kapaun został zidentyfikowany na podstawie dopasowania DNA, dokumentacji dentystycznej i zeznań świadków co do miejsca miejsca jego pochówku.

Do dzisiaj uważany jest za wielkiego bohatera wojennego, który poświęcił siebie by ratować życie i nadzieję wielu, którzy ją stracili. Przynosił ze sobą wolność ducha i błogosławieństwo, słowo i sakrament. Każdy kto go spotkał i z nim przebywał w niewoli mówił o nim "to mój przyjaciel".

 

mp/facebook/via sanctorum