– Chcemy wykorzystać ekspertów, którzy nie chcą wiązać się ze stałymi strukturami, jak armia, lecz jako wolontariusze wspierać bezpieczeństwo Polski – mówi Mirosław Maj, pomysłodawca Polskiej Obywatelskiej Cyberobrony. – Zgłosiło się kilkadziesiąt osób. To nie tylko specjaliści od spraw technicznych, ale również osoby zajmujące się komunikacją społeczną i prawnicy. Jesteśmy otwarci na hakerów, ale w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Nie chcemy w naszych szeregach cyberprzestępców.

Dodaje, że pomysł powołania Polskiej Obywatelskiej Cyberobrony pojawił się przed kilkoma laty. Jednak wzrost zagrożenia dla polskiego cyberbezpieczeństwa miał upewnić go w przekonaniu, że inicjatywa jest potrzebna.

W kwietniu działający w ABW Rządowy Zespół Reagowania na Incydenty Komputerowe opublikował raport, z którego wynika, że w 2014 r. znacznie zwiększyła się liczba cyberataków na polską administrację.

Walka z trollami to jedno z zadań, jakie stawia sobie Cyberobrona. – Nasi specjaliści mogliby stworzyć narzędzia pomagające dostawcom treści eliminować takie wpisy – mówi Mirosław Maj.

Podobne organizacje działają też w innych państwach, m.in. na Litwie i na Łotwie.  Entuzjastycznie do obywatelskiej cyberobrony podchodzi za to prezydenckie BBN. – Traktuję tę inicjatywę jako jeden z elementów archipelagu polskości, który wyrasta z niezgody na bylejakość naszego państwa – mówił w środę prof. Andrzej Zybertowicz, doradca obecnego szefa BBN.

 

MT/Rp.pl