Po objęciu funkcji kanclerza RFN Olaf Scholz powinien z pierwszą wizytą udać się do Warszawy, nie Paryża - czytamy w opiniotwórczej niemieckiej gazecie Sueddeutsche Zeitung.

W ocenie publicysty Sueddeutsche Zeitung byłby to jasny sygnał, że Niemcy uznają swoją odpowiedzialność za losy Europy Wschodniej.

"Polski rząd będzie musiał poczekać na swoją transzę tak długo, aż przestanie podporządkowywać sobie wymiar sprawiedliwości. Pieniądze za wartości to ostry miecz. Jednak samymi takimi metodami nie da się utrzymać jedności UE" - uważa autor artykułu Josef Kelnberger.

W ocenie Kelnbergera Angela Merkel ma rację, że karanie Polski i Węgier nie rozwiąże właściwego problemu.

"Czy Unia Europejska powinna dążyć do realizacji celu wyznaczonego w chwili swojego powstania, „ever closer union” – co cieszy się największym poparciem w Niemczech? A może powinno się ponownie bardziej dopuścić do głosu państwa narodowe?" - retorycznie pyta Kelnberger.

Jego zdaniem przykład Wielkiej Brytanii sprawia, że żadne państwo nie chce już myśleć o wyjściu z UE, co nie oznacza jednak, że zniknął sceptycyzm wobec europejskiego centralizmu.

"Ten sceptycyzm wykorzystują przede wszystkim populiści w Europie Wschodniej" - czytamy.

"Dlatego dobrym pomysłem mogłaby być decyzja nowego kanclerza, aby zaraz po wyborze nie jechać do Paryża, tylko (chociaż to teraz boli) najpierw do Warszawy" - pisze Kelnberger.

"Olaf Scholz mógłby w ten sposób zasygnalizować, że uznaje niemiecką odpowiedzialność za Europę Wschodnią. Przeciwdziałałby dzięki temu podsycanemu przez populistów wrażeniu, że Wschodni Europejczycy są Europejczykami drugiej kategorii, a tym samym pomógłby opozycji" - dodaje.

Kelnberger skrytykował także niemieckie myślenie na temat sposobów zabezpieczenia granic UE przed nielegalną migracją. Przypomniał, że 11 krajów UE zażądało fizycznego zabezpieczenia granicy za pomocą murów i płotów. Zaznaczył, że toczy się debata, czy w niektórych przypadkach nie uznać za legalną praktykę tzw "push-back" (fizyczne wypchnięcie poza granicę osób, które chcą ją nielegalnie przekroczyć).

W Niemczech niektórzy ciągle jeszcze wierzą w to, że można przeforsować europejską politykę migracyjną według koncepcji Zielonych. "Złudzenie jest na to zbyt delikatnym określeniem" – komentuje Josef Kelnberger.

"Niemieckie złudzenia, niemieckie kłamstwa życiowe" – dodaje.

jkg/deutsche welle