Na łamach dziennika „The Telegraph” Matthew Lynn przekonuje, że Unia Europejska przegra spór o reformę sądownictwa w Polsce, udowadniając jednocześnie Brytyjczykom, że mieli rację podejmując decyzję o opuszczeniu wspólnoty.

Trwa spór Polski z Brukselą dot. przeprowadzanej przez Prawo i Sprawiedliwość reformy wymiaru sprawiedliwości. W ostatnim czasie spór nasilił się wskutek działań Komisji Europejskiej, która wstrzymuje wypłatę środków z Funduszu Odbudowy dla Polski. Tymczasem polski Trybunał Konstytucyjny potwierdził nadrzędność Konstytucji RP wobec prawa unijnego. Spór o praworządność postanowił na łamach „The Telegraph” skomentować znany z niechęci do rządu Zjednoczonej Prawicy Matthew Lynn. Lewicowy dziennikarz, który polskich rządzących nazywa pogardliwie „nacjonalistami” nie ma wątpliwości, że to Bruksela będzie przegranym w tej „wojnie”.

- „Jest to jednak walka, którą UE przegra. Dlaczego? Bo to tylko powiększy liczne kryzysy, z jakimi zmaga się blok; bo to tylko wzmocni rękę polskich nacjonalistów; a może przede wszystkim dlatego, że Polska po cichu stworzyła jedną z najlepiej prosperujących gospodarek na świecie i nie ma się czego obawiać groźby ze strony Ursuli von der Leyen”

- przekonuje publicysta.

Zwraca też uwagę na dramatyczną sytuacją Unii Europejskiej.

- „UE z trudem otrząsa się po pandemii. Niemcy nie mają jeszcze rządu, a jakakolwiek koalicja zostanie sklecona, będzie bardzo niestabilna, podczas gdy wynik wyborów prezydenckich we Francji w przyszłym roku pozostaje niepewny. Jednolita waluta pozostaje w rozsypce, koordynacja polityki jest słaba, a państwo stawia na ogromne środki finansowe dla Włoch, by ostatecznie doprowadzić do ożywienia gospodarczego w swojej najsłabszej gospodarce. Ma niewielkie możliwości obrony przed odradzającą się Rosją. Czy to naprawdę dobry moment na walkę z szóstą co do wielkości gospodarką?”

- pyta.

„Komiczni” są jego zdaniem politycy z Włoch i Francji, którzy „grożą karami finansowymi jednej z najbardziej udanych i stabilnych gospodarek na świecie”.

- „Wydaje się, że nie rozumieją, iż kurczące się, zadłużone gospodarki nie mogą spychać na margines gospodarek rosnących, o niskim poziomie zadłużenia. Ze swoją własną walutą i bankiem centralnym oraz niewielkim zadłużeniem”

- stwierdza.

Zauważa też, że ewentualny ubytek unijnych funduszy polskiej gospodarce krzywdy nie zrobi. Podsumowując stwierdza, że „UE podejmuje walkę, którą w końcu przegra”.

kak/Telegraph.co.uk, Tysol.pl