Napięcia w Platformie Obywatelskiej wciąż rosną. Ostatnie sondaże dają coraz większą przewagę nad dotychczas najważniejszym ugrupowaniem opozycyjnym Polsce 2050. To sprawia, że politycy Platformy chcą zastąpić odnoszącego nieustannie porażki Borysa Budkę Rafałem Trzaskowskim. Rozmówcy PAP wskazują jednak, że zmiana lidera może być niemożliwa w najbliższym czasie.

Według sondażu IBRIS dla Onetu prezydent Warszawy cieszy się zaufaniem 40,6 proc. Polaków. Tymczasem sama Koalicja Obywatelska traci w kolejnych sondażach i coraz bardziej oddala się od ruchu Szymona Hołowni. To ma budzić w politykach PO coraz większe pragnienie zastąpienia Borysa Budki Rafałem Trzaskowskim.

W rozmowach z Polską Agencją Prasową nawet gorliwi przeciwnicy Budki przyznają jednak, że w najbliższym czasie tych marzeń najpewniej nie uda się zrealizować. Jeden z nich przekonuje, że zwołanie konwencji i próba odwołania Budki mogłoby jeszcze bardziej zaszkodzić partii. Dlatego wskazuje, że najlepszym rozwiązaniem byłaby rezygnacja samego przewodniczącego.

Kolejnym problemem jest trwająca kadencja Rafała Trzaskowskiego w Warszawie. Polityk zwraca uwagę, że gdyby łączył funkcję prezydenta stolicy z przewodniczeniem partii, dałby przeciwnikom wymarzony pretekst do krytyki.

- „Rafał nie może łączyć kierowania partią z zarządzaniem miastem, bo codziennie byłby grillowany za jakieś awarie Czajki czy coś w tym rodzaju”

- mówi polityk PO.

Inny polityk przekonuje z kolei, że Trzaskowski przepuścił moment, w którym mógł przejąć stery w partii.

- „Czas na taką zmianę minął. Można to było zrobić w lecie ubiegłego roku. Gdyby wtedy Trzaskowski się zdecydował, nie byłoby problemu Polski 2050”

- mówi rozgoryczony.

Kolejny rozmówca PAP zaznacza, że jeśli teraz nie dojdzie do spektakularnej zmiany, Szymon Hołownia będzie wciąż rósł w siłę.

- „Jeżeli tej zmiany się nie dokona w ciągu 2-3 miesięcy, Hołownia będzie miał jeszcze większą przewagę, a notowania PO będą na poziomie 12-14 procent”

- ocenia.

Przeciwnicy Budki obiecują nawet, że gdyby teraz sam zrezygnował z przywództwa, mógłby na pocieszenie powrócić na fotel szefa klubu lub objąć funkcję ministra sprawiedliwości po ewentualnym zwycięstwie KO w wyborach.

kak/PAP