– Celem komisji śledczej jest ustalenie odpowiedzialności politycznej. Zaznaczam, że nie jestem nastawiona na polowanie na kogokolwiek, zwłaszcza na Donalda Tuska. Naturalne jednak jest, że będziemy pytać byłego premiera o wiele spraw, bo to on był przełożonym ministrów i nadzorcą służb specjalnych – przekonywała w „Dziś wieczorem” Małgorzata Wassermann, która ma przewodniczyć sejmowej komisji śledczej ds. Amber Gold.

Małgorzata Wassermann, Joanna Kopcińska, Marek Suski, Jarosław Krajewski i Stanisław Pięta z PiS; Krzysztof Brejza z PO, Paweł Grabowski z Kukiz'15; Witold Zembaczyński z Nowoczesnej i Andżelika Możdżanowska z PSL – to kandydaci do sejmowej komisji śledczej ds. Amber Gold. Podczas wtorkowej debaty nad uchwałą w sprawie powołania gremium Małgorzata Wassermann zapowiedziała, że jego prace rozpoczną się we wrześniu i nie zakończą się szybko.

W uchwale dotyczącej powołania komisji zapisano, że ma ona zbadać i ocenić prawidłowość i legalność działań podejmowanych wobec Amber Gold przez rząd, w szczególności ministrów finansów, gospodarki, infrastruktury, spraw wewnętrznych, sprawiedliwości i podległych im funkcjonariuszy publicznych.

Komisja miałby zbadać też działania, jakie podejmowali w sprawie spółki: prezes UOKiK, Generalny Inspektor Informacji Finansowej, prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego, a także prokuratura oraz organy powołane do ścigania przestępstw, ze szczególnym uwzględnieniem szefów ABW i CBA oraz Komendanta Głównego Policji i podległych im funkcjonariuszy publicznych.

Małgorzata Wassermann przekonywała, że w komisji śledczej nie muszą zasiadać tylko prawnicy, ale potrzebne są także osoby, „które mają inne spojrzenie na sprawę”. Nie kryła, że celem komisji jest „jest ustalenie odpowiedzialności politycznej”.

– Zaznaczam, że nie jestem nastawiona na polowanie na kogokolwiek, zwłaszcza na Donalda Tuska. Zobaczymy, co wyjdzie z tego materiału, a już widać, że nieprawidłowości jest mnóstwo. Instytucji, które powinny działać jest wiele. Przełożonymi szefów tych instytucji byli ministrowie, a ich przełożonym był premier. Nie oznacza to jednak, że premier Donald Tusk będzie wzywany jako pierwszy. Naturalne jednak jest, że będziemy pytać byłego premiera o wiele spraw, bo to on był przełożonym ministrów i nadzorcą służb specjalnych – mówiła Wassermann.

Posłanka podkreśliła, że celem komisji będzie ustalenie „jak było możliwe, że w Polsce w tzry lata powstała piramida finansowa i żadna instytucja państwowa nie stanęła jej na drodze”. Zwróciła uwagę, że zastanawiające jest, że postępowania dotyczące ewentualnych uchybień urzędniczych i służb specjalnych kończyły się zazwyczaj niczym.

Przyszła szefowa sejmowej komisji śledczej stwierdziła, że wszyscy świadkowie będą zeznawać pod rygorem odpowiedzialności karnej i można się spodziewać, że politycy, którzy wypowiadali się na temat afery, teraz będą mówili co innego. Nie kryła, że posłowie będą chcieli sprawdzić m.in. kwestie pozyskania pewnych środków z Amber Gold przez władze Gdańska.

Zapowiedziała także, że jeżeli uda się ustalić odpowiedzialność konkretnych urzędników i czyny tych osób nie będą przedawnione, to „będą wnioski o pociągnięcie ich do odpowiedzialności karnej czy cywilnej”. – Istnieje możliwość, w przypadku uznania winy tych osób, zasądzenia obowiązku naprawienia szkody. I to byłaby pełna sprawiedliwość – podkreśliła.

Wassermann odniosła się także do usunięcia trzech posłów z szeregów PO. – Już wcześniej widać było bardzo duże napięcie w tej partii. Zobaczymy, czy PO sobie z tym wszystkim poradzi – stwierdziła.

bjad/TVP Info