„Z tych materiałów nie wynikają żadne dowody.” – tak Witold Gadowski komentuje dla nas ostatni atak Gazety Wyborczej na prezesa PKN Orlen, Daniela Obajtka. –  „To są materiały które, jak mówię, dwa miesiące analizowałem. Niczego z tego nie zrobiłem, dlatego że tam nie ma podstaw do oskarżeń. A Gazeta Wyborcza uznała to za sensację.”

 

Tomasz Poller: Gazeta Wyborcza w sensacyjnym tonie zaatakowała prezesa Orlenu, pisząc o „brudnych interesach” i „taśmach Obajtka”...

Witold Gadowski: Przede wszystkim te wszystkie materiały ja mam już od dwóch miesięcy. Dostałem je i znam źródło ich pochodzenia. To są materiały, które pochodzą od właściciela firmy, która ma pretensje do pana Obajtka. Przeanalizowałem te materiały, także przeanalizowałem zapisy podsłuchów prywatnych rozmów pana Obajtka. I nie widzę nic, co mogłoby wzbudzać sensację.

Dlaczego? Akurat w tym wypadku Wyborcza może miała jakieś podstawy? Materiał sugeruje, że Obajtek działał przeciwko firmie swoje wuja, z którym był skonfliktowany…

Ale to są sugestie. A gdzie są dowody? Z tych materiałów nie wynikają żadne dowody. To jest po prostu smutne. Bo to jest taka jakość dziennikarstwa. Oni tam już nie mają dziennikarzy, tylko mają propagandzistów. Więc to jest ogromne oczekiwanie, że coś się znajdzie. Wszystko co nosi nawet znamiona jakiegoś haka, jest publikowane. Jakość weryfikowania materiałów, prowadzenia własnej pracy, jest żadna.

Że Wyborcza PiSu nie lubi i uprawia antypisowską propagandę, to jasne. Materiałowi Wyborczej towarzyszy zresztą seria osobliwych twittów, niektóre dość oryginalne. Doszło do tego, że pan Czuchnowski, przedstawiciel medium, które na tytułowej stronie potrafiło zamieścić hasło „Wypierdalać!”, atakuje teraz pana Obajtka za to, że ten przeklina w prywatnej rozmowie… Ale dlaczego, akurat w tej chwili, taka akcja przeciwko prezesowi Orlenu?

Pan Obajtek kojarzy się z sukcesami. Firma się rozwija, ma najlepszy wynik finansowy od dawna, przejmuje kolejne dziedziny aktywności i to z sukcesem. No więc trzeba uderzyć, żeby zepsuć ten sukces, ażeby strona rządowa nie mogła się nim chwalić. No więc to trzeba wrzucać w błoto, ażeby kojarzyło się to z czymś niejasnym. Z błotem…

Po prostu takie standardowe szczucie na wrednych pisiorów?

Niskich lotów rutyna propagandy. Nie dopatruję się tu znamion jakiekolwiek afery. W tych dokumentach są zresztą jeszcze inne informacje, mówiące o tym, że pan Obajtek miał kłopoty w szkole. A miał dlatego że, będąc w samorządzie szkolnym, walczył z prywatą nauczycieli, co mu stanowczo odradzano i z tego powodu miał kłopoty. To jest raczej temat do pochwały, niż do szukania haka. To wszystko w tych materiałach krąży. To są materiały które, jak mówię, dwa miesiące analizowałem. Niczego z tego nie zrobiłem, dlatego że tam nie ma podstaw do oskarżeń. A Gazeta Wyborcza uznała to za sensację.