Według oficjalnych danych, Federację Rosyjską na początku 2019 roku zamieszkiwało ok. 146,9 mln ludzi. Wiadomo już, że po roku ta liczba będzie niższa. Z danych państwowego urzędu statystycznego Rosstat wynika, że na koniec 2019 roku ubytek ludności w Rosji osiągnie poziom najwyższy od 11 lat. Przybywa zgonów, maleje zaś liczba urodzeń. Tego deficytu nie rekompensuje – mniejszy niż oczekiwano – napływ imigrantów. Pogarszająca się sytuacja demograficzna może mieć długofalowo poważne konsekwencje ekonomiczne, społeczne i polityczne.

 

Rosstat podał oficjalne dane demograficzne za okres pierwszych dziesięciu miesięcy tego roku. W tym czasie liczba zgonów przewyższyła liczbę urodzeń o niemal 260 000. W tym samym okresie do Rosji przybyły ponad 193 000 osób – i migracja do końca roku nie powinna już rosnąć. To oznacza, że ubytek ludności wynoszący na koniec października 67 000 osób, jeszcze się zwiększy do końca roku. W tym roku ludności ubyło w niemal wszystkich regionach kraju. Najbardziej w leżącym w centralnej Rosji obwodzie nowogrodzkim (-22,6 proc.) oraz na Czukotce (-18,4 proc.). Wpisuje się to w procesy depopulacji rosyjskiej prowincji. Głównie z powodów ekonomicznych i socjalnych coraz więcej ludzi ucieka do dużych miast, z metropoliami Moskwą i Sankt Petersburgiem na czele.

Po raz ostatni gorzej było w 2008 roku, gdy ubytek wyniósł w skali roku aż 362 000 ludzi. W kolejnych latach liczba ludności Rosji rosła, dopiero w 2018 roku nastąpił spadek. Rosyjskie władze od ponad dekady próbują walczyć z negatywnymi trendami demograficznymi, zmniejszać śmiertelność i zwiększać liczbę urodzeń. Od 2007 roku pieniądze od państwa dostają rodziny, w których jest co najmniej dwoje dzieci. Ale ten ekonomiczny bodziec, przy innych bolączkach trapiących społeczeństwo i nie zachęcających do zakładania rodziny i rodzenia dzieci, nie przyniósł oczekiwanych skutków. W efekcie w 2018 roku liczba urodzeń spadła do poziomu najniższego od 12 lat. Wiąże się to z mniejszą liczbą kobiet w wieku rozrodczym – w ten wiek wchodzi bowiem pokolenie niżu demograficznego lat 90. XX w. Fatalna sytuacja w służbie zdrowia wpływa natomiast na wzrost liczby zgonów. Władze oceniają, że wskaźniki przyrostu naturalnego wyjdą na plus w latach 2023-2024. Wtedy bowiem w wiek rozrodczy zacznie wchodzić pokolenie z pierwszych lat rządów Putina, gdy wzrósł społeczny optymizm i wyraźnie poprawiła się sytuacja materialna Rosjan.

Niepokojące sygnały demograficzne dostrzegają władze. Izba Obrachunkowa w wydanym niedawno raporcie ostrzega, że „naturalny ubytek ludności, który przyspiesza czwarty rok z rzędu stwarza znaczące ryzyka dla realizacji narodowego celu zabezpieczenia stabilnego wzrostu naturalnego populacji Federacji Rosyjskiej”. Spadek liczby ludności odczuwa też choćby rosyjska armia, która z roku na rok ma coraz większy problem z realizacją planów powszechnego poboru do wojska. Ministerstwo rozwoju gospodarczego informuje, że te negatywne trendy prowadzą do starzenia się ludności Rosji, pogorszenia struktury wiekowej oraz reedukacji liczby kobiet w wieku rozrodczym, co tylko odbije się na dalszym zmniejszeniu urodzeń w przyszłości. Resort rozwoju gospodarczego przyznaje też, że nie spełniły się oczekiwania władz, iż spadek przyrostu naturalnego zrekompensuje imigracja. Okazuje się bowiem, że coraz mniej ludzi z innych krajów chce przenosić się do Rosji i wybiera inne bardziej atrakcyjne kraje. Choć tego w oficjalnych oświadczeniach rządowych nie ma, niewątpliwie do spadku imigracji do Rosji przyczynia się agresywna polityka Kremla, która doprowadziła do głębokiego kryzysu w relacjach z Zachodem i do stagnacji gospodarczej. Mało kto chciałby za nową ojczyznę wybierać kraj, który niemal oficjalnie zbroi się do wielkiej wojny, a którego władze coraz bardziej ograniczają swobody obywatelskie.

Warsaw Institute