Kiedy nie tylko polska opozycja, ale również unijni dygnitarze, nieustają w wymyślaniu kolejnych rzekomych przeciwności do przeprowadzania wyborów w formie korespondencyjnej przy pomocy Poczty Polskiej, to przykład innych krajów pokazuje, że taka metoda jest jak najbardziej możliwa. W Szwecji wybory korespondencyjne są czymś normalnym, tak samo jak to, że karty do głosowania rozwozi wyborcom państwowa poczta PostNord.

Szwecka poczta rozysła wyborcom karty upoważniające do głosowania, a następnie przewozi oraz sortuje koperty z oddanymi głosami. Nie dochodzi przy tym do nieprawidłowości. Zdarzają się one jedynie incydentalnie, ale nie mają wpływu na wynik wyborów.

PosNord zajmuje się umożliwieniem głosowania przedterminowego. Szwedzi mogą oddać swój głos przez dwa tygodnie przed właściwym terminem wyborów. Pracownicy poczty zbierają oddane do urn głosy. Sortują koperty wedle specjalnych oznaczeń i transportują je do właścwych komisji wyborczych, gdzie głosy są przeliczane.

Ostatnio Szwedzi głosowali w 2019 roku, w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Poczta dostarczyła wówczas do komisji wyborczych ponad milion głosów. Wśród tego miliona zaledwie 123 z nich zostało dostarcznonych z opóźnieniem i uznanych za nieważne, co nie miało wpływu na wynik wyborów.

kak/forsal.pl