– Proszę pana, co pan pie**y? Co pan pie**y?” – mówił Lech Wałęsa, pytany o to, czy "trzeba było tam pić wódkę z Kiszczakiem?”. Pytanie wyprowadziło byłego prezydenta z równowagi. 

– Jest wiele osób, które uważają, że Okrągły Stół nie był wcale potrzebny. Komuna i tak by upadła, tylko trzeba było poczekać – mówił prowadzący wywiad 

– Proszę pana, jechać na Białoruś, jechać na Kubę, proszę sobie wybrać to miejsce i żyć z komuną. Ja i moje pokolenie wybraliśmy takie rozwiązanie i je wykonaliśmy. Jeśli ktoś miał inny pomysł, mógł to zrobić, nikomu nie broniliśmy – odpowiedział Wałęsa. Według niego, „to był jego najlepszy pomysł”, który został wprowadzony w życie.

Pytany o kulisy Magdalenki, mówił:

- Każde spotkanie musi być przygotowane, zorganizowane, kto tam siedzi, ilu siedzi, o czym mówimy (…) więc każde spotkanie poważnej grupy musi mieć swoją Magdalenkę, bo bez tego nie zrobi się nic poważnego – tłumaczył w odpowiedzi Wałęsa.

– Poszę pana, co pan pie**y? Co pan pie**y? Przewidując, że komuniści będą oszukiwać, nie miałem innego pomysłu, jak wymusić by świadkiem naszych spotkań był Kościół. Miałem z tym ciężką przeprawę i z moimi ludźmi i z kościołem, a z tamta władza straszną. Wziąłem tych ludzi, aby świadczyli, jak wyglądały sprawy, przewidując, że komuniści będą chcieli to zmanipulować. I miałem rację – wytłumaczył Wałęsa, pytany o to, czy trzeba było pić wódkę z Kiszczakiem

 

bz/dorzeczy.pl