W opinii Witolda Waszczykowskiego, sprawa wypowiedzi szefa FBI na temat Holocaustu jest zamknięta, gdyż w języku dyplomacji nie ma słowa przepraszam, jest wyrażenie żalu, ubolewania. „W języku dyplomatycznym więcej się już nie wyciągnie” – powiedział poseł PiS w programie „Jeden na jeden” TVN.

Zdaniem Waszczykowskiego wypowiedź szefa FBI nie była jednak przypadkowa. „Poszedł na spotkanie w muzeum Holocaustu, które jest specyficznym muzeum, mającym wielką rangę w Stanach Zjednoczonych, przygotowany przez analityków. Jeśli powiedział to, co powiedział, to z pewnym celem, bo w USA zaczyna się kampania wyborcza” – stwierdził polityk.

Waszczykowski uznał, że szef FBI chciał przypodobać się żydowskiej diasporze, która świetnie funkcjonuje w Stanach Zjednoczonych. „Toczy się rozgrywka między demokratami a republikanami o to, kto to środowisko odzyska. Demokraci stracili w nim duży wpływ przez nieumiejętną politykę Obamy z Izraelem, wręcz konflikt z Netanjahu w sprawie procesu bliskowschodniego i Iranu” – powiedział w TVN polityk Prawa i Sprawiedliwości.

Waszczykowski nie ma też wątpliwości: przedstawianie Polski jako kraju nazistowskiego będzie powracać.

„Namawiam wszystkich, aby zastanowić się nad powrotem do rzetelnej polityki historycznej. Uprawiają ją wokół nas wszyscy nasi rywale od Niemiec po Rosję, a obecnie dołączyła nawet Ukraina. Niemcom udało się z sukcesem odseparować przymiotnik niemiecki od nazistowski. Dziś w Europie Zachodniej, i dalej nikt nie wie, że II wojnę światową wywołali Niemcy, tylko naziści” – mówił poseł.

Dodał, że by to zmienić potrzebne jest działanie kilku ministerstw oraz IPN. Chodzi o publikowanie książek, produkcję filmów, rozpowszechnianie informacji. „Powinniśmy też współpracować z Izraelem i diasporą żydowską w Stanach Zjednoczonych” – dodał Waszczykowski.

bjad/tvn24.pl