W ostatnim felietonie Joanna Szczepkowska opowiada: "Więcej niż 25 lat temu kilku chłopaków siedziało w mojej małej kuchni. Na kulejących taboretach, na podnóżkach od leżaków, gdzie się dało. Konspirowali w użyczonym przeze mnie mieszkaniu . Dziś te chłopaki mają posady w „Gazecie Wyborczej”.

Dlaczego właśnie teraz aktorka postanowiła podzielić się z czytelnikami "Plus Minus" tymi wspomnieniami?

"Jedna z czołowych feministek publikuje tam obszerny list skierowany do mnie, ale „Gazeta" nie publikuje mojej odpowiedzi. Chcę zapytać „chłopaków z mojej kuchni", którzy dziś godzą się na blokowanie prawa do demokratycznej polemiki: jesteście dziś dziennikarzami wolności. Ale czy jesteście wolnymi dziennikarzami?"

"Po „Kropce nad i" z Moniką Olejnik na stronie internetowej tego programu pojawiło się bardzo dużo przychylnych mi komentarzy, ale potem je usunięto" - zauważa Szczepkowska. "Dwa dni po tej rozmowie Monika Olejnik niespodziewanie napisała do „Gazety Wyborczej" artykuł. Można było w nim przeczytać bardzo ostre słowa przeciwko mnie, można było przeczytać, że „skończyła się Joanna Szczepkowska".

Olejnik "za mało dowaliła" Szczepkowskiej!

"A przecież nasza rozmowa robiła wrażenie przyjaznej. Dziennikarka uśmiechała się, potakiwała... Co się stało przez te dwa dni? Moniko, kto ci powiedział: „Za mało jej dowaliłaś"? Jesteś dziennikarką wolności, ale czy jesteś wolną dziennikarką?" - pyta Joanna Szczepkowska Monikę Olejnik.

Ab/rp.pl