Artur Zawisza, jeden z liderów Ruchu Narodowego: W ramach Ruchu Narodowego każda organizacja zachowuje autonomię i działa samodzielnie. W tym przypadku mamy do czynienia z Młodzieżą Wszechpolską i jej skrótem myślowym, żeby użyć tu znanej formuły wiceprezesa PiS Antoniego Macierewicza.

Skrót myślowy zawsze cechuje się syntezą pomijającą przypadłości, a akcentującą istotę rzeczy. Autorom chodziło o zestawienie obu dat trzynastogrudniowych: stanu wojennego i Traktatu Lizbońskiego. Podkreślany jest wydźwięk obu dat, kiedy to miały miejsce akty szkodliwe dla narodu polskiego. Młodzi wszechpolacy wiele razy skandują: wczoraj Moskwa, dziś Bruksela. Z tego punktu widzenia traktat ograniczający suwerenność Polski może być zestawiany ze stanem wojennym.

Problem jednak w tym, że zestawiany nie musi znaczyć zrównywany czy utożsamiany. Głosy krytyczne dotyczyły nie tyle zestawienia, co zrównania tych wydarzeń. Ten odbiór był pogłębiony poprzez daleko idący podpis: "pamiętamy twarze zdrajców". Tu otwiera się pole do dyskusji, bo nie sposób się zgodzić, że Traktat Lizboński był korzystny dla Rzeczypospolitej Polskiej, ale można oceniać go nie tyle w kategorii zdrady, co poważnego błędu politycznego. I właśnie zagubienie tej wieloznaczności na rzecz zbyt daleko idącego ujednoznacznienia spowodowało kontrowersję.

Rozumiem oburzenie tej części patriotycznej opinii publicznej, która zorientowana jest na aprobatywną pamięć o śp. Lechu Kaczyńskim, ale proszę też o rozumiejącą i krytyczną refleksję nad samym Traktatem dewaluującym polską niepodległość. Szanujmy pamięć wybitnych ludzi, wchodząc jednocześnie z poziomu emocji na poziom rozeznania polskiego interesu narodowego. Osobiście nie zamieszczałbym tego obrazka, ale nie odmawiał też prawa do oceny, gdyż "spisane będą czyny i rozmowy".

Not. MBW

Czy wszechpolacy znieważyli Lecha Kaczyńskiego?