Wczoraj doszło do zamieszek w imigranckiej "dżungli" w Calais, gdzie imigranci i popierające ich osoby demonstrowały przeciw warunkom życia w nielegalnym obozowisku. Uchodźców było ok. 200. Doszło do starcia z policją.

Protest odbył się mimo wydanego w środę przez prefekturę Pas-de-Calais zakazu demonstracji dla migrantów oraz osób ich popierających, demonstranci- 200 uchodźców i ok. 50 osób ich popierających zebrało się w sobotę pod mostem. Planowali wyruszyć do centrum Calais by zaprotestować.

W demonstracji wziął udział kandydat skrajnej lewicy w zbliżających się wyborach prezydenckich. Czterema autokarami miało przyjechać jeszcze ok. 200 osób, ale ok. 40 km od Calais zostali zatrzymani przez policję i zmuszeni do zawrócenia. Według prefektury byli to „bojownicy paryskiej ultralewicy i migranci z Paryża”.

Protest miał mieć formę marszu, który zatrzymali policjanci, zagradzając im drogę. Imigranci obrzucili ich kamieniami. Według informacji agencji AFP, kamienie leciały również w stronę ciężarówek przejeżdżających przez port.

Francuski rząd chce do końca roku zlikwidować „dżunglę” w Calais, gdzie mieszka od 7 do 10 tys. migrantów pragnących przedostać się do Wielkiej Brytanii. Poprzednie próby kończyły się zamieszkami, a imigranci ponownie zasiedlali teren. Koczowisko ma fatalny wpływ na lokalną gospodarkę, spadają dochody sieci handlowych i branży turystycznej, ponieważ mieszkańcy i turyści obawiają się o swoje bezpieczeństwo.

JJ/Fronda.pl