Publicysta Rafał Ziemkiewicz odniósł się dziś m.in. do listu ambasador Stanów Zjednoczonych, Georgette Mosbacher oraz do działalności stacji TVN. 

W kontekście listu Mosbacher do polskiego premiera, Ziemkiewicz przywołał wypowiedź Winstona Churchilla o tym, że dyplomata, zanim coś powie, powinien dwa razy to przemyśleć. 

"Najśmieszniejsze jest dla mnie to, że pani Georgette Mosbacher, która niewątpliwie nie ma żadnego doświadczenia w dyplomacji, pomyślała, że ona dobrze nam robi, że pomaga tym listem przestrzegając Polaków przed kolejnym zaliczeniem skórki banana i wywaleniem się na "d", jak z przeproszeniem w sprawie tego, co w Ameryce nazwali - cokolwiek szalbierczo - Holocaust law - czyli nowelizacji ustawy o IPN karzącej za naruszanie dobrego imienia Polski"- ocenił publicysta na antenie Telewizji Republika. Jak wspomniał, wcześniej Polska miała do czynienia z podobną sytuacją ze strony Stanów Zjednoczonych. Było to wówczas, gdy Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji chciała ukarać TVN. 

"Patrząc po tym programie, który TVN nadaje, to jakbym był Putinem, to nie mógłbym sobie wymarzyć lepszej telewizji w Polsce, która by bardziej szczuła i destabilizowała wszystko bardziej skutecznie"-stwierdził publicysta. W ocenie dziennikarza, wcale nie sprawa TVN była powodem napisania listu przez ambasador USA. Chodziło raczej o zapowiedzi dekoncentracji mediów. 

yenn/Telewizja Republika, Fronda.pl