W ub. poniedziałek prezydent Andrzej Duda poinformował, że zdecydował się podpisać ustawę o komisji do zbadania rosyjskich wpływów w Polsce, jednocześnie w trybie następczym kierując ją do Trybunały Konstytucyjnego. W odpowiedzi na wywołane tą decyzją kontrowersje, w piątek prezydent zaproponował nowelizację ustawy. Andrzej Duda chce, aby komisja składała się wyłącznie z ekspertów, a nie parlamentarzystów. Jego zdaniem odwołania od jej decyzji zamiast do sądów administracyjnych, powinny trafiać do sądów powszechnych. Ponadto głowa państwa postuluje zastąpienie środków zaradczych jedynie opinią komisji.

W programie „Kwadrans polityczny” na antenie TVP1 decyzję prezydenta tłumaczył sekretarz stanu w jego kancelarii Andrzej Dera.

- „Badanie wpływów rosyjskich na przestrzeni ostatnich lat jest fundamentem demokracji. Obywatele mają prawo wiedzieć, kto podejmował decyzje i jakie były przesłanki do podejmowania tych decyzji”

- podkreślił minister.

Wobec zastrzeżeń wielu środowisk, prezydent zdecydował się jednak skierować do Trybunały Konstytucyjnego wniosek o sprawdzenie zgodności ustawy z Konstytucją. Zaproponowana później nowelizacja ma natomiast oddalić zarzuty jeszcze przed zajęciem się ustawą przez TK.

- „Przecież parlament może zająć się tą ustawą w każdej chwili. Skoro sprawami wpływów rosyjskich zajmują się USA, Francja, Niemcy, to w Polsce to obowiązek. Bo ja do dziś nie jestem w stanie sobie wytłumaczyć np. tego, dlaczego gaz w Polsce był najdroższy w Europie, w imię czyich interesów umorzono Gazpromowi miliard złotych”

- zauważył Dera.