Zgodnie z unijnym harmonogramem do 15 października Komisja Europejska miała określić, które państwa członkowskie znajdują się pod szczególną presją migracyjną i wymagają zastosowania mechanizmu solidarnościowego. Jednak – jak poinformowała Polska Agencja Prasowa, powołując się na dwa źródła w Brukseli – raport dotyczący wdrożenia paktu migracyjnego wypadł z programu prac KE.
W pakiecie, który miał być omawiany, znajdowały się m.in.:
-
decyzja o krajach uznanych za znajdujące się pod presją migracyjną,
-
sprawozdanie dotyczące sytuacji azylowej w UE,
-
oraz propozycja utworzenia tzw. puli solidarności – mechanizmu przenoszenia migrantów między państwami członkowskimi.
Zaledwie kilka dni wcześniej premier Donald Tusk ogłosił w mediach społecznościowych, że „Polska została wyłączona z paktu migracyjnego” i że w naszym kraju nie będzie relokacji migrantów. Tymczasem fakty pokazują coś zupełnie innego – Komisja Europejska nie podjęła żadnej decyzji w tej sprawie, a temat został odłożony bezterminowo.
Słowa Tuska były więc kolejnym elementem politycznej gry obliczonej na uspokojenie opinii publicznej przed manifestacją Prawa i Sprawiedliwości przeciwko paktowi migracyjnemu, która odbyła się w Warszawie. Bruksela nie potwierdziła żadnych wyjątków dla Polski, a sam pakt – jako prawo unijne – pozostaje prawnie wiążący dla wszystkich krajów członkowskich
Eksperci ds. polityki europejskiej zwracają uwagę, że Komisja Europejska może celowo odwlekać publikację raportu, aby uniknąć politycznych napięć w krajach członkowskich. Decyzja o wycofaniu tematu z agendy ma więc charakter tymczasowy, lecz nie oznacza anulowania obowiązków wynikających z paktu.
W praktyce oznacza to, że Polska nadal będzie zobowiązana do udziału w systemie relokacji lub do wpłacania kar finansowych w zamian za odmowę przyjęcia migrantów, zgodnie z zapisami rozporządzenia migracyjnego przyjętego przez Radę UE w 2024 roku.