2. Nie jest jasne czy ta gwałtowna zmiana poglądów Tuska na unijną politykę energetyczną, to wynik dyskusji przeprowadzonej na posiedzeniu Rady Europejskiej w Budapeszcie, czy też mocna sugestia w tej sprawie, pochodząca bezpośrednio od przewodniczącej KE Ursuli von der Leyen. Ta bowiem także dosyć gwałtownie, zaczęła publicznie zabiegać o dobre relacje z nowym prezydentem USA Donaldem Trumpem, wychodząc nawet z propozycją dużych zakupów gazu LNG ze Stanów Zjednoczonych. Tak bezwzględnie atakowany do tej pory przez wielu unijnych przywódców Donald Trump, jeszcze nie zdążył odebrać wszystkich gratulacji po zwycięstwie w wyborach, a już widać jak na wyścigi, ci co go najmocniej krytykowali, teraz równie gwałtownie, zaczynają zabiegać o jego względy.
 
3. Tyle tylko, że obecna krytyka przez Tuska unijnego handlu uprawnieniami to krytyka samego siebie, bo przecież to on najpierw jako premier w latach 2008-2014, ją wspierał i akceptował, a później jako przewodniczący Rady Europejskiej w latach 2014-2019, nawet ją  kształtował w kolejnych etapach i wręcz wymuszał jej przyjmowanie na przywódcach krajów członkowskich. Przypomnijmy tylko, że na tak radykalny system europejskiej polityki klimatycznej, najpierw jesienią 2008 roku zgodził się właśnie Tusk (słynne 3x20 w tym redukcję o 20 proc. emisji CO2 do roku 2020, przy czym wyraził też zgodę na zmianę bazy z roku 1990 na 2005 rok, co w sposób szczególny postawiło Polskę w trudnej sytuacji, a także na obowiązkowy handel uprawnieniami do emisji dla wytwarzających energię elektryczną, który zaczął obowiązywać od 1 stycznia 2013 roku). Jeszcze radykalniejsze rozwiązania zaproponowała KE w polityce klimatycznej w 2014 roku, Tusk wtedy jeszcze jako premier zdając sobie sprawę, że ich przyjęcie uderzy w Polskę jeszcze mocniej niż porozumienie z 2008 roku, dwukrotnie prosił o przełożenie debaty nad tymi zmianami na posiedzeniu Rady Europejskiej w marcu i w czerwcu 2014, na jesień tego roku.
 
4. Pod koniec października 2014 roku na posiedzenie RE, kierowanej już wtedy przez nowego przewodniczącego Donalda Tuska, pojechała nowa premier Ewa Kopacz i zupełnie nieprzygotowana zgodziła na kolejne restrykcje (między innymi ograniczenie emisji CO2 o 43 proc. do 2030, teraz to już 60%), ale przede wszystkim na wprowadzenie tzw. Rezerwy Stabilizacyjnej. Rezerwa to zdjęcie z rynku 900 mln ton pozwoleń na emisję, co już wówczas zostało nazwane przez polski Senat para-podatkiem dla polskich wytwórców energii elektrycznej i jest poważnym powodem gwałtownego wzrostu ich cen. Drugim powodem wzrostu cen pozwoleń na emisję CO2 jest fakt, że od stycznia 2018 roku, stały się one instrumentem finansowym, a tym samym w handlu nimi bierze udział szeroko rozumiany sektor finansowy, a pozwolenia na emisję stały się przedmiotem powszechnej spekulacji. Ponadto także wtedy w roku 2014 wprowadzono zmianę w handlu emisjami ETS na lata 2021-2030, polegającą na corocznej redukcji puli uprawnień na rynku o 2,2 proc., co oznacza w każdym roku zmniejszenie ich ilości, a tym samym kolejny powód do windowania ich cen w obrocie giełdowym.
 
5. Kolejne posunięcia w polityce klimatycznej UE , były oprotestowywane przez rządy premier Szydło i Morawieckiego, a te najbardziej drastyczne decyzje  podjęte większością głosów na RUE, zostały zaskarżone do TSUE w 2022 roku. Tuż po przejęciu władzy przez nową koalicję pod przywództwem Tuska, te skargi zostały już w lutym wycofane z przez rząd z TSUE, bo przecież Tusk starając się o wsparcie Brukseli w odzyskaniu władzy w Polsce zaciągnął tam różnego rodzaju zobowiązania, w tym takie jak akceptowanie unijnej polityki klimatycznej i migracyjnej. Wycofano skargi rządu Morawieckiego związane: z zakazem rejestracji samochodów z silnikami spalinowymi po roku 2035, rozporządzeniem o wyznaczaniu przez UE krajowych celów w zakresie redukcji emisji, zmianami w unijnych limitach handlu uprawnieniami do emisji CO2, a także z rozporządzeniem dotyczącym pochłaniania CO2 przez lasy w poszczególnych krajach członkowskich.
 
6. W tej sytuacji obecna krytyka przez Tuska unijnego handlu emisjami, do którego przyłożył nie tylko „palec, a wręcz całą rękę” wygląda na kolejny „ fikołek”, za którym nie przyjdą żadne działania w praktyce. Tusk przecież podporządkuje się każdej decyzji  swojej partyjnej koleżanki przewodniczącej KE  na kolejną kadencję Ursuli von der Leyen, wszak do jej decyzje,  między innymi o blokowaniu środków finansowych dla Polski, pozwoliły mu wrócić do władzy.

Zbigniew Kuźmiuk