Austriacki duchowny nie ukrywa swego krytycznego stosunku do spuścizny papieża Franciszka i wskazuje na różnice w podejściu do świata w nauczaniu zmarłej niedawno głowy Kościoła a w postawie i nauczaniu św. Franciszka z Asyżu. Za przykład służy mu słynna Pieśń słoneczna. Jego zdaniem „encyklika Laudato si pozostała jedynie nieudanym hołdem”, jaki papież Franciszek złożył tej pieśni autorstwa „swego rzekomego wzoru do naśladowania”, którego przybrał imię.

Ks. Heimerl, który już wcześniej niejednokrotnie krytycznie wypowiadał się o zmarłym papieżu, uznał za stosowne przyjrzeniu się utworowi św. Franciszka z Asyżu, który powstał „dokładnie 800 lat temu”. Duchowny przypomina, że założyciel zakonu franciszkanów był wówczas „niemal ślepy”, a Pieśń słoneczną należy traktować jako „jego duchową spuściznę”, a także jako „bardzo osobisty tekst, który – jak wszystkie teksty – zawiera także kontekst kulturowy i historyczny”.

Austriacki duchowny wskazuje na bardzo dobrą znajomość przez św. Franciszka francuskiej poezji owych czasów, a jego utwór określa mianem „typowej średniowiecznej poezji miłosnej, pieśnią człowieka, którego serce goreje miłością”, ale przede wszystkim „miłością nadprzyrodzoną”. Św. Franciszek w swoim utworze „chwali Boga jak francuski trubadur”.

Pieśń słoneczna jest zatem hymnem pieśniarza, który jest całkowicie zakochany w Bogu – pisze ks. Heimerl. – Zamienia on wszystko, co może wciąż dostrzec – na wpół ślepy – w świadków swojego doświadczenia miłości z bratem Księżycem i bratem Słońcem, aż w końcu całe stworzenie staje się zwierciadłem Jedynego, którego jego dusza kocha. Na tym tle św. Franciszek nie opisuje doświadczenia natury, ale usiłuje opisać mistyczne doświadczenie Boga w żywym języku średniowiecza. Nie interesuje go nic innego”.

Ks. Heimerl zaznacza, że słynny utwór św. Franciszka nie jest wierszem na cześć natury i „nie może być przywłaszczony przez tych klimatycznych pogan, którzy zaludniają dzisiaj Kościół i wierzą w to, że nasze zbawienie zależy od ocalenia środowiska”. Św. Franciszek pała miłością do Stwórcy i nie jest żadnym „eko-świętym”, który „ględzi o braterskim środowisku”. Austriacki duchowny uważa, że wbrew podejściu świętego, którego przybrał imię, papież Franciszek w rzeczywistości „zrobił wszystko, co mógł, by wprowadzić nowe eko-pogaństwo do Kościoła, które było nasycone sporą dawką południowoamerykańskiej teologii wyzwolenia”.

Autor przypomina ponownie, że choć pod koniec życia św. Franciszek był niemal niewidomy, to „wewnętrzne światło jego płonącej miłości do Chrystusa sprawiało, że cały kosmos lśnił – i to o tym doświadczeniu jest cała Pieśń słoneczna; jest to dzieło poezji duchowej, a nie świeckiej”. Jest to dzieło „kogoś, kto zakochał się w Chrystusie i wyśpiewał pieśń miłosną”.

Wyrażając nadzieję, że „wszyscy dołączymy do tej pieśni miłosnej”, ks. Heimerl jednocześnie wyraża swój krytycyzm wobec postawy zmarłego papieża i jego spuścizny, twierdząc wręcz, że „pieśń, którą słyszymy w Kościele dzisiaj (...) to – według Goethego – w większości paskudna pieśń, pieśń polityczna”. Jego zdaniem papież Franciszek „nie miał nic wspólnego z trubadurem z Asyżu” i „nigdy nie osiągnął duchowego promieniowania Poverello [Biedaczyny], którego Pieśń słoneczna po 800 latach opisuje czułość jego doświadczenia Boga. W rzeczywistości święty nigdy nie stawał w obronie sprawiedliwości społecznej i kościelnego socjalizmu, a papież, który nazwał się jego imieniem, był jedynie fałszywym prorokiem jako Franciszek” – podsumowuje ostro swoje rozważania austriacki duchowny.

jjf/LifeSiteNews.com