Podstawą konfliktu tych dwóch narodów jest, jak to często się zdarza w podobnych sytuacjach, obszar tradycyjnie zamieszkiwany przez przedstawicieli obu grup etnicznych. Teren związany historycznie z tymi narodami i posiadający ważne miejsce w ich kulturze. W normalnych warunkach w trakcie rozwoju dwóch państw, dochodzi zazwyczaj między nimi do konfliktu i z czasem te spory rozwiązują się w jeden czy inny bardziej lub mniej pokojowy sposób. Dochodzi do stabilizacji sytuacji, do wyznaczenia wzajemnie uznawanych granic i konflikt z czasem wygasa lub przechodzi do płaszczyzny politycznej i historycznej.

W wypadku Armenii i Azerbejdżanu ingerencja obcego mocarstwa ten proces zamroziła. Komunistyczna Rosja podbiła te młode republiki w roku 1920 i w latach późniejszych kształtowała granice tych kaukaskich republik według własnego uznania. Początkowo Rosjanie nawet połączyli Gruzję, Armenię i Azerbejdżan w jedną Zakaukaską Federacyjną Socjalistyczną Republikę Radziecką, która istniała do roku 1936. Później jednak Józef Stalin zdecydował utworzyć 3 osobne republiki w tym regionie. Współczesne poradzieckie granice tych państw pochodzą właśnie z tego okresu i są dziełem Stalina, który - warto zauważyć - był swego czasu komisarzem do spraw narodowości. Stalin sprawnie manipulował konfliktami etnicznymi na terenie ZSRR w celu wykorzystania ich do utrzymania kontroli nad poszczególnymi republikami. Granice republik były budowane w ten sposób, by dążenia niepodległościowe jednego narodu były hamowane przez włączenie do granic tej republiki mniejszości rosyjskiej lub innego narodu. Albo poprzez odpowiednie przesiedlenie narodów i zamianę miejscowej ludności na mieszankę innych etnosów zazwyczaj z dominacją Rosjan. To z kolei tworzyło naturalne konflikty wewnętrzne w tych radzieckich republikach i nie dawało szansy na wewnętrzną spójność i jedność. Moskwa i jej służby miały możliwość sterowania tymi konfliktami występując w roli jedynego realnego gwaranta, że nie dojdzie do rozlewu krwi. I takie podejście stało się tradycją dla najpierw radzieckich, a po rozpadzie ZSRR, rosyjskich służb specjalnych w sprawie utrzymania wpływu Moskwy nad jej sąsiadami.

Po roku 1991 i ogłoszeniu niepodległości przez Armenię i Azerbejdżan konflikt szybko przerodził się w pełnoskalową wojnę. Rosja w tej wojnie wspierała w pewnym sensie obie strony. Wykorzystała wojnę jako czynnik destabilizacji wewnętrznej w obu państwach co ułatwiało jej ingerencje w ich politykę wewnętrzną. Polityka obu państw kręciła się przez długie lata wokół tego konfliktu. Dla Armenii kwestia obrony Karabachu stała się kluczowa, a dla upokorzonego porażką w pierwszej wojnie Azerbejdżanu kwestia odbicia tego terenu, który oficjalnie był jego częścią, stała się pytaniem najwyższej wagi. Kluczowym zadaniem Rosji było zadbanie o ty, by wszystko zostało jak jest, ponieważ samo istnienie konfliktu gwarantowało jej, że Rosja nadal będzie miała decydujący wpływ na ten region. Formalnie Moskwa oczywiście swój udział tłumaczyła dbaniem o stabilność i bezpieczeństwo, o ochronę Ormian Karabachu przed potencjalnym ludobójstwem.

W 2018 roku w Armenii wybuchły protesty przeciwko nominacji na premiera wspieranego przez Moskwę polityka Serża Sarkisjana i w ich wyniku władzę w kraju objął opozycyjny lider Nikol Paszynian. Pomimo, że Armenia stała się członkiem stworzonej przez Moskwę Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym i członkiem Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej, Rosja w żaden sposób nie zareagowała na atak Azerbejdżanu na Karabach w 2020 roku. Moskwa w ten sposób próbowała tradycyjną dla siebie metodą wykorzystać destabilizację dla zmiany władzy w Erewaniu i usunięcia niewygodnego dla niej polityka premiera. Dlatego w trakcie tej wojny, Rosja pozwoliła Azerbejdżanowi na osiągnięcie częściowego sukcesu i zajęciu połowy Karabachu po czym wymusiła na obu stronach podpisanie porozumienia, które przewidywało znaczące zwiększenie rosyjskiej obecności w tym regionie. Wydawało się, że Rosja stanie się realnym zwycięzcą wojny, bo będzie w stanie bezpośrednio wprowadzić swoje siły do spornego regionu, w którym wcześniej ich nie było. W ten sposób plan Moskwy polegał na upokorzeniu niewygodnego jej rządu w Armenii, destabilizacji politycznej tego kraju i jednoczesnym umocnieniu swoich pozycji i obecności militarnej w regionie. Ormianie Karabachu jej nie obchodzili zupełnie.

Stało się jednak inaczej. Rosja nie doceniła Ormian i przewrót w Erewaniu w celu zainstalowania tam sił kontrolowanych bezpośrednio Moskwie się nie udał. A później Rosja zaatakowała Ukrainę i ugrzęzła w ciężkiej wojnie pozycyjnej na wschodzie i południu tego kraju. Wojnie która stale drenuje rosyjskie zasoby militarne i finansowe. To wymusiło na Moskwie osłabienie swojego potencjału w innych regionach w tym na Kaukazie. Co z kolei doprowadziło do sytuacji, w której Azerbejdżan przejął bez żadnego sprzeciwu całe terytorium Karabachu w roku 2023. Rosjanie stracili swój lewar wpływu na sytuację i nic nie byli w stanie zdziałać by zatrzymać Azerów. Armenia zaś przekonała się w pełni, że Rosja jest partnerem, dla którego jej losy są zupełnie obojętne. Rosji chodzi wyłącznie o własną kontrolę nad regionem, a Ormian traktują oni wyłącznie instrumentalnie. Co skutkuje tym, iż Erewań stopniowo oddala się od Rosji. Armenia szuka dla siebie nowych partnerów na Zachodzie i Wschodzie, którzy mogliby ją wesprzeć w ustabilizowaniu sytuacji i ustanowieniu stabilnego pokoju z Azerbejdżanem. Takimi partnerami mogą stać się Stany Zjednoczone, Francja, Chiny czy Iran.

Wojna o Karabach stała się dla Ormian prawdziwą narodową tragedią. Po opanowaniu tego regionu przez armię Azerbejdżanu szacuje się, że ponad 100 tysięcy Ormian opuścili go na zawsze, co w zasadzie oznacza koniec wielowiekowej ormiańskiej historii tego regionu. Tym niemniej ta tragedia jednocześnie otwiera drogę do realnego porozumienia z Azerbejdżanem. Na szczęście nie doszło do masowych konfliktów i mordów na tle etnicznym, które by mogły przekreślić jakąkolwiek szansę na porozumienie. W tej chwili strony prowadzą rozmowy o wzajemnym uznaniu granicy pomiędzy państwami i jej delimitacji. Z powodu długoletniego konfliktu o Karabach ten proces nigdy nie miał miejsca i teraz te dwa państwa mają nadrobić te zaległości, by można było mówić o stabilizacji sytuacji. Proces ten nie będzie szybki i łatwy ponieważ nadal istnieje wiele potencjalnych punktów zapalnych. Azerbejdżan jawnie zyskał ekonomiczną i militarną przewagę nad Armenią i czuję się w tej sytuacji zwycięzcą. To z kolei rodzi ryzyko, iż będzie chciał posunąć się za daleko i narzucić Armenii nie akceptowalne warunki siłą, co z kolei doprowadzi do nowych wojen. Już teraz Azerowie wymagają od Armenii dostępu do należącej do tego kraju enklawy Nachiczewan, która jest oddzielona od Azerbejdżanu właściwego terytorium należącym Armenii. Taki dostęp gwarantowało Azerom porozumienie zawarte w Moskwie w 2020 roku. Porozumienie, które sam Azerbejdżan co prawda złamał.

Armenia i Azerbejdżan stoją przed wielkim wyzwaniem. Mają szansę na ustanowienie stabilnego pokoju i wreszcie do odbudowy stosunków handlowych i gospodarczych w regionie. Szansę na to daje im przede wszystkim nieobecność w tej chwili w tych rozmowach Moskwy, która była zainteresowana blokowaniem tego porozumienia i zamrożenia konfliktu dla utrzymania swoich wpływów w regionie. Z drugiej strony nadal istnieje dużo potencjalnych miejsc zapalnych i ogromna nieufność obu stron do siebie. Konieczne będzie zaangażowanie pośredników z zewnątrz, którzy by hamowali ambicję Azerbejdżanu. Co nie jest dziwne, dobrą robotę w tym zakresie robi Iran, dla którego duże wzmocnienie Azerbejdżanu i wybudowanie przez ten kraj lądowego połączenia z Turcją jest groźne. Trwały pokój w regionie jest możliwy tylko w wypadku, jeżeli uda się wypracować kompromis akceptowalny dla obu stron. Uwzględniający sprawiedliwą delimitację granicy i dający Azerom dostęp do enklawy Nachiczewan bez jednoczesnego ograniczenia suwerenności Armenii i jej kontroli nad granicą z Iranem.

Trudne zadanie. Czas pokaże czy oba narody wykorzystają tę szansę na pokój, czy zerwą kontakty i przejdą do nowego etapu konfliktu między sobą.

Mikołaj Susujew