Trzeciego września prezydent Polski odbył wizytę w Waszyngtonie, gdzie spotkał się z prezydentem Trumpem i wysoko postawionymi urzędnikami Białego Domu. Nie miałem możliwości napisać na bieżąco komentarza odnośnie tej wizyty, ale gdybym miał taką możliwość, to pewnie napisałbym, że można ją uznać za całkiem udaną i te amerykańskie deklarację i bardzo przyjazny ton, w jakiej wizyta się odbyła, Polska mogłaby wykorzystać na swoją korzyść w toczącej się rozgrywce w naszej części świata. Pod warunkiem oczywiście, że nie mylimy przyjaznej atmosfery, dobrych osobistych stosunków i głośnych deklaracji z realiami strategicznymi, które panują obecnie na globie i które mogą prowadzić politykę USA w kierunku, który jest sprzeczny z naszym interesem narodowym. Wtedy dbając o swój własny interes narodowy, moglibyśmy wykorzystywać to pozytywne tło w stosunkach z USA do rozgrywania stosunków z innymi ważnymi dla nas państwami. A jednocześnie będąc realistami i rozumiejąc obecne strategiczne położenie USA, odróżnialibyśmy słowa od realnych czynów i polityki. I wtedy nie pokładalibyśmy w sprawach bezpieczeństwa całej swojej nadziei na wsparciu zza oceanu, bo sytuacja może tak się potoczyć, że wsparcie to będzie albo bardzo ograniczone albo i w ogóle może go zabraknąć.
Tak bym to skomentował, gdybym pisał ten tekst od razu po powrocie prezydenta Nawrockiego do Waszyngtona. Ale piszę go teraz i tak się składa, że życie zweryfikowało tą sytuację o wiele szybciej niż można było się spodziewać i samo oddzieliło deklarację amerykańskie od realnych czynów.
Wielu komentatorów w Polsce uznało za sukces amerykańskie zapewnienia twardych gwarancji bezpieczeństwa dla Polski ze strony USA w ramach NATO. Czego potwierdzeniem jest obecność wojsk amerykańskich na terytorium Polski. Biały dom również zapewnił, iż nawet w wypadku zmniejszenia obecności amerykańskiej w Europie, te możliwe zmiany nie dotkną Polski i kontyngent amerykański w naszym kraju nie tylko nie zostanie zmniejszony, ale może nawet zostać rozszerzony w razie pojawienia się bezpośredniego zagrożenia. Brzmi obiecująco, nieprawdaż? Ledwie tydzień później ponad 19 dronów wtargnęło na terytorium Polski. Polskie lotnictwo przy wsparciu samolotów i systemów OPL naszych sojuszników znajdujących się w Polsce zestrzeliło 4 z nich. Rosja zareagowała w sposób bardzo przewidywalny, deklarując, że nie ma z tym nic wspólnego. Atak ten wymusił zamknięcie części lotnisk we wschodniej Polsce i wywołał wielkie zaniepokojenie polskiego społeczeństwa. Zaniepokojenie to wyraża się w różny sposób. Cześć Polaków odrzuca winę Rosji w tym ataku, obwiniając za to Ukrainę, która miała albo sama wystrzelić te drony na terytorium Polski w celu sprowokowania przystąpienia naszego kraju do wojny, albo przepuścić te drony przez swoje terytorium, pozwalając im wlecieć na terytorium RP.
Natomiast w kontekście omawianego tematu, sęk w tym, że nie ma żadnego znaczenia czyje to są drony. Bo amerykańskiej reakcji na tę sytuację po prostu zabrakło. Można dużo dyskutować o skuteczności reakcji Wojska Polskiego i naszych sojuszników na ta sytuację, można uważać, że to wsparcie, którego Polsce udzielono po ataku jest raczej symboliczne (osobiście sam tak uważam), ale fakt polega na tym, że ta reakcja i to wsparcie realnie nadeszło od naszych europejskich partnerów. Holenderskie samoloty realnie broniły naszej przestrzeni powietrznej, a włoski samolot realnie obserwował wrogie drony i wprowadzał nasze samoloty na nie. Natomiast Amerykanów w tej akcji po prostu zabrakło. Jak zabrakło również jakiejkolwiek reakcji na to wtargnięcie. Późniejsze komentarze sugerowały, iż mogła być to pomyłka i USA się cieszą z tego, że incydent ten został wyczerpany. Ani jeden amerykański samolot czy żołnierz nie wziął udział w akcji przeciw dronom i ani jeden dodatkowy samolot nie został do Polski przerzucony. Wbrew głośnym deklaracjom przy spotkaniu z Nawrockim, Stany Zjednoczone nie tylko nie zareagowały stanowczo na pojawienie się realnego zagrożenia ze strony Rosji, ale wręcz wolały udawać, iż nic po prostu się nie wydarzyło.
W tym samym czasie Amerykanie podjęli ofensywę dyplomatyczna na kierunku białoruskim w celu naprawienia stosunków z tym krajem i otwarcia sobie pewnego stałego okna w ten sposób na Rosję. USA zdjęły sankcje z białoruskich linii lotniczych Belavia. Co umożliwi otwarcie połączenia lotniczego USA z Rosją i niewątpliwie umożliwi zakup części zamiennych dla zachodnich samolotów latających w Rosji z wykorzystaniem Belavia jako pośrednika. Miało to miejsce w tym samym czasie, kiedy Rosja wykorzystuje terytorium Białorusi jako bazę dla wojny hybrydowej przeciwko Polsce, destabilizując codziennie granicę dwóch państw z pomocą przesyłanych grup migrantów szturmujących tą granicę i atakując terytorium Polski dronami startującymi z terytorium Białorusi.
Niestety ta sytuacja w pełni ujawnia nam prawdziwe intencje USA wobec nas. Stany Zjednoczone prowadzą bezwzględną grę w swoim własnym interesie, w której jesteśmy przedmiotem tej gry. Jesteśmy klientem USA zapewniającym zamówienia dla przemysłu zbrojeniowego tego kraju, który ma w zamian za dostarczane uzbrojenie działać w interesach USA w naszym regionie i nie podejmować własnych aktywnych działań, które byłyby sprzeczne z wizją USA. Jednocześnie w razie wyniku realnego zagrożenia dla nas niewiele już dostajemy w zamian. Stany Zjednoczone w jednoznaczny sposób pokazują przede wszystkim Rosji, że nie życzą sobie konfliktu i są gotowe na normalizację stosunków zamiast eskalacji. Waszyngton celowo unika eskalacji, czym burzy swoje odstraszanie Rosji na wschodniej flance NATO. Bo ten sygnał dla Rosji oznacza tylko tyle, że droga do wojny hybrydowej przeciwko Polsce z wykorzystaniem ataków powietrznych została w pełni otwarta i nie grozi ona żadnymi konsekwencjami ze strony USA.
I to jest gorzka lekcja geopolityki dla nas, która pokazuje w praktyce jak sprzeczne mogą być realne działania i cele mocarstw z deklaracjami, które one robią. Czy ta lekcja zostanie również odrobiona przez polskich decydentów i czy przełoży się ona na politykę naszego państwa? Pytanie retoryczne.

19.09.2025, 09:45
Fot. Screenshot - X.com (@RapidResponse47), YouTube (naTemat)
Mikołaj Susujew dla Frondy: Trump otworzył Rosji drogę do wojny hybrydowej przeciw Polsce
Jesteśmy klientem USA zapewniającym zamówienia dla przemysłu zbrojeniowego tego kraju, który ma w zamian za dostarczane uzbrojenie działać w interesach USA w naszym regionie i nie podejmować własnych aktywnych działań, które byłyby sprzeczne z wizją USA. Jednocześnie w razie wyniku realnego zagrożenia dla nas niewiele już dostajemy w zamian.
Mikołaj Susujew/Fronda.pl
Podobał Ci się artykuł? Wesprzyj Frondę »