Chodzi o zeznania Tomasza Mraza na temat spotkania w domu Zbigniewa Ziobry, w czasie którego, wedle śledczych, miało dojść do „ustawiania” konkursu, w ramach którego środki z Funduszu Sprawiedliwości trafiły m.in. do Stowarzyszenia Przyjaciół Zdrowia. Spotkanie miało odbyć się 13 sierpnia 2020 roku.

- „I tu wpadamy na pierwszą bzdurę dotyczącą ustaleń prokuratury na podstawie opowieści Mraza. Jak można było ustawiać konkurs 13 sierpnia, skoro jego ogłoszenie nastąpiło 12 czerwca 2020, składanie ofert zakończyło się 1 lipca 2020, a wyniku ogłoszono 25 sierpnia, czyli zaledwie kilkanaście dni po spotkaniu roboczym, do którego doszło w domu ministra Ziobry?”

- zauważa na łamach portalu wPolityce.pl red. Wojciech Biedroń.

Co więcej, jak podaje dziennikarz, sam Mraz stwierdził, że „spotkanie miało charakter wstępny” i było „burzą pomysłów”.

- „Z tych słów wynika, że o ustawce konkursowej mowy być nie może. Jak to się ma do odpowiedzi Mraza na konkretne pytanie prokuratora: czy spotkanie było przygotowane pod konkurs i złożenie oferty przez Stowarzyszenie Przyjaciół Zdrowia. Tu nagle pan Mraz stwierdził, że owszem, stowarzyszenie miało wygrać i otrzymać wsparcie ministerstwa. Kiedy ministrowie mieli pomagać stowarzyszeniu? Przecież konkurs ogłoszono na całe tygodnie przed spotkaniem w Jeruzalu?”

- zauważa dziennikarz.

W czasie innego przesłuchania, wedle relacji wPolityce.pl, Mraz miał zeznać, że „to spotkanie odbyło się jeszcze przed przygotowaniem oficjalnej oferty przez którykolwiek z podmiotów i jeszcze przed ogłoszeniem konkursu”.

- „Powyższy cytat jest kompletną brednią, dobitnie świadczącą o braku wiarygodności Mraza. To oczywiste, że konkurs ogłoszono dwa miesiące wcześniej. Skąd to wiemy? Ze strony Ministerstwa Sprawiedliwości, na której wciąż wisi ogłoszenie o tym konkursie!”

- podkreśla red. Biedroń.

Publicysta zastanawia się, „skąd biorą się te brednie”.

- „Osoby, które znają kulisy tego śledztwa przyznają, że ktoś mocno pracował nad Mrazem, jeszcze przed upadkiem rządu Zjednoczonej Prawicy i przed nielegalnym przejęciem Prokuratury Krajowej przez Adama Bodnara. O  pracy nad Mrazem wspominał tez sam Roman Giertych, który organizował z nim osobliwe konferencje prasowe, w trakcie których były dyrektor, zdaniem wielu prokuratorów i komentatorów, ujawniał tajemnice śledztwa ws. Funduszu sprawiedliwości. To te zeznania doprowadziły do maltretowania księdza Michała Olszewskiego, a także Karoliny Kucharskiej oraz Urszuli Dubejko – dzielnych urzędniczek i beneficjenta FS”

- zauważa.

Dziennikarz pisze też o problemach z pamięcią małego świadka koronnego.

- „Jedna z osób znających kulisy śledztwa opowiadała nam nawet sytuację humorystyczną. Mraz miał szeroko opowiadać o fikcyjności portali legalnie współfinansowanych z Funduszu sprawiedliwości. Wystarczyło jednak kilka kliknięć na telefonie, by okazało się, że one rzeczywiście istnieją i publikują nowe materiały! Zdaniem Mraza powstawały także nieformalne portale. Szkopuł w tym, że nikt nie znalazł po nich śladu”

- relacjonuje.