Izrael niedawno dokonał ataku rakietowego na kompleks budynków ambasady irańskiej w Damaszku. Znaczna część ostrzelanego budynku została zniszczona. Ponadto w izraelskim ataku zginął jeden z generałów irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej – elitarnej jednostki wojskowej, która zajmuje się obroną interesów Iranu poza jego granicami.

Iran od początku zapowiadał, że atak Izraela spotka się z adekwatną i dotkliwą odpowiedzią. Wszystko wskazuje na to, że odwetowy atak Iranu na Izrael właśnie nastąpił.

Wpierw pojawiły się doniesienia, że nad stolicą Iranu Teheranem tymczasowo zawieszono wszelkie loty, poza ratunkowymi i wojskowymi.

Później pojawiły się informacje, że w stronę Izraela wystrzelono setki irańskich samobójczych dronów Szahed. Szahedy są intensywnie wykorzystywane przez Rosję w wojnie z Ukrainą. Rosjanie nabyli od Iranu tysiące tych maszyn.

Informację o wystrzeleniu Szahedów w stronę Izraela potwierdził także rzecznik Sił Obrony Izraela Daniel Hagari. Poinformował, że ich lot jest śledzony i minie kilka godzin, zanim drony dotrą do granic państwa żydowskiego.

„Syreny włączą się tylko wtedy, gdy drony wejdą w izraelską przestrzeń powietrzną, w odpowiednich miejscach” – powiedział Hagari.

Na temat ataku wypowiedział się już także izraelski premier Netanjahu.

„Nasze systemy obronne są wdrożone i jesteśmy przygotowani na każdy scenariusz, zarówno w obronie, jak i w ataku. Państwo Izrael jest silne, IDF jest silne, społeczeństwo jest silne” – powiedział Netanjahu.

Dodał także, że Izrael od dłuższego czasu szykował się na możliwy atak ze strony Iranu.

Szahedy, pomimo tego, że głośne i proste w zestrzeleniu, są tanimi i łatwymi w produkcji maszynami. Każdy z tych dronów, który osiągnie swój cel, eksploduje z siłą porównywalną do bomby. Możliwe, że taktyka Iranu zakłada tzw. atak saturacyjny – wystrzelenie dużej liczby dronów, które angażują obronę przeciwlotniczą tak bardzo, iż nie jest możliwe zestrzelenie wszystkich z nich.