Brygada została utworzona w 2014 roku, z myślą o obronie granicy z Norwegią i Finlandią. W 2022 roku jednostkę wysłano na południe, do obwodu chersońskiego. Warunki bojowe na ukraińskich stepach okazały się skrajnie różne od arktycznych, co doprowadziło do praktycznego unicestwienia formacji.
Rosyjskie dowództwo uznaje większość żołnierzy za „zaginionych bez wieści”, unikając wydania ciał rodzinom. Twierdzą, że pozostają one w Chersoniu, który miałby zostać odbity. To jednak wydaje się mało prawdopodobne, co pozwala dowódcom odkładać sprawę na nieokreślony czas.
Aby uzupełnić braki w brygadzie, w 2023 roku zaczęto wcielać więźniów. Jeden z nich, Siergiej Romanow, zaginął już podczas pierwszej bitwy, podobnie jak wielu innych nowych rekrutów.
Podobny los spotkał 200 Brygadę Zmotoryzowaną z Półwyspu Kolskiego, również specjalizującą się w działaniach arktycznych. Te elitarne rosyjskie jednostki, uznawane wcześniej za jedne z najlepiej wyszkolonych, nie sprostały warunkom wojennym w Ukrainie.
Pomimo nieobecności tych brygad na granicy z Norwegią i Finlandią, oba państwa nie wykorzystały tej okazji do ataku, co obala rosyjską narrację o zagrożeniu ze strony sąsiadów z północy.
Jak uważają eksperci, klęska arktycznych rosyjskich brygad to kolejny cios dla armii Moskwy, osłabiający jej potencjał bojowy, co także coraz bardziej demaskuje braki strategii wojennej Kremla.