W wywiadzie dla portalu NBQ s. Daniela podkreśla, że Kościół powinien być ostrożny i badać każdy przypadek z osobna. Natomiast tych, którzy wątpią w samą możliwość objawień zachęca do odwiedzenia miejsc, gdzie Maryja się objawiła. Jest bardzo wiele świadectw od osób, które uwierzyły bądź na nowo odkryły wiarę właśnie w takich miejscach. Trzeba więc zdobyć się na odwagę, pójść i zobaczyć tę Matkę, postawić Jej wyzwanie właśnie w tych miejscach, gdzie Ona się objawiła i gdzie nadal może nam okazać znak swej bliskości. - Jeśli ktoś jest niewierzący, niech pomyśli o Matce i o tym, że ta Matka, chce z nim nawiązać dialog – mówi s. Daniela.

         Jej zdaniem, patrząc na historię objawień można stwierdzić, że Matka Boża ma swoją własną metodę ewangelizacji, która zaczyna się od Boga i świadczy przede wszystkim o Bożej miłości, ale czyni to w sposób prawdziwie macierzyński. Jest blisko tych, do których się zwraca. W Kibeho (1981) objawia się jako ciemnoskóra kobieta. W Lourdes (1858) mówi dialektem pirenejskim, aby zrozumieć Bernadettę, która jest biedną i niepiśmienną pasterką. W La Salette (1846) jest ubrana w regionalne stroje typowe dla francuskich wieśniaczek. W Guadalupe (1531) nosi kwieciste i kolorowe ubrania, zgodnie z azteckim stylem tak dobrze znanym Indianinowi Juanowi Diego.

         Dyrektor Międzynarodowego Obserwatorium Objawień zauważa, że Maryja przychodzi jako „znak nadziei dla wszystkich w najtrudniejszych i najbardziej bolesnych okolicznościach historii. Pomyślmy o objawieniach w Chinach lub Polsce – mówi - w miejscach, gdzie trwały wojny i prześladowania. Ona wie, jak podnieść na duchu swoje dzieci, zaszczepiając wiarę w Boga, pewność, że On będzie wiedział, jak zwyciężyć i znaleźć rozwiązanie w każdej sytuacji, sprawić, by dobro zatriumfowało”.