Nie milkną echa wystąpienia Donalda Trumpa w Conway, gdzie były prezydent USA relacjonował swoją rozmowę z „prezydentem dużego kraju”, który pytał go, czy Stany Zjednoczone stanęłyby w obronie kraju przeznaczającego na obronność mniej niż 2 proc. PKB. Trump zaprzeczył stwierdzając, że „trzeba płacić rachunki”. Polska Agencja Prasowa zapytała amerykanistę prof. Zbigniewa Lewickiego, czy po tej wypowiedzi należy spodziewać się, że jeśli Trump ponownie zostanie prezydentem, to zmieni politykę USA wobec NATO i Ukrainy.
- „Trzeba pamiętać o tym, jaka jest strategia Trumpa, który osiąga to, co chce, to na czym mu zależy, często strasząc zainteresowane strony. On osiągnął już w czasie swojej pierwszej kadencji to, że znacznie większa liczba członków NAT0 zaczęła wydawać na kwestie własnego bezpieczeństwa przynajmniej 2 proc. PKB, do czego wszyscy członkowie NATO zostali zobowiązani, ale prawie nikt tego nie wykonywał”
- zauważył ekspert.
Ocenił, że tego typu wypowiedzi Donalda Trumpa wyrażają jego pragnienie doprowadzenia do sytuacji, w której wszystkie kraje NATO dokładają się do wspólnego bezpieczeństwa, spełniając obowiązek przeznaczania przynajmniej 2 proc. PKB na obronność.
- „I ucieka się do bardzo drastycznych sformułowań, nie sądzę, by były one do zrealizowania, ale wystarczy, by nastraszyć te państwa, które nie wkładają do wspólnego koszyka tyle, ile powinny, żeby jednak wreszcie zrozumiały, że żyją na cudzy koszt, na koszt Stanów Zjednoczonych, ale poniekąd i na koszt np. Polski, która wydaje bardzo dużą część budżetu na cele wojskowe”
- wyjaśnił.
Zwrócił uwagę, że od dawna zachęcani do spełniania sojuszniczych zobowiązań europejscy liderzy składali deklaracje, ale nic z nich nie wynikało.
- „I Trump postanowił po prostu uderzyć w stół i powiedzieć, że tak nie będzie. To nie znaczy, że on tak na pewno zrobi, ale to oznacza, że ci, którzy nie dokładają się do wspólnego bezpieczeństwa, będą musieli liczyć się z konsekwencjami”
- powiedział prof. Lewicki.
- „Jeśli od 10 czy 12 lat łagodne namowy nie dały efektu, to pora przejść do innego sposobu osiągania własnego celu, nie ma się co oburzać na to, co Trump powiedział, wystarczy po prostu płacić na wspólną obronę tyle, na ile państwa członkowskie się zobowiązały”
- dodał.